Ministerstwo zdrowia ma potwierdzoną dostawę 1,8 mln szczepionek na grypę z możliwością ściągnięcia kolejnych 200 tys. Jednak te 2 mln preparatów może się okazać niewystarczające - pisze "Rzeczpospolita".
Tegoroczny sezon grypowy zbiega się z drugą falą pandemii koronawirusa. Chętnych na zaszczepienie jest więcej niż do tej pory. Daje ono szansę na uodpornienie na wirusa, który wywołuje podobną w symptomach chorobę do SARS-CoV-2.
Tymczasem, jak sprawdził dziennik, choć teoretycznie szczepionka przeciw grypie powinna być od paru dni dostępna, rozchodzi się w szybkim tempie i w rzeczywistości nie można jej dostać w aptekach.
Mało tego, ściągnąć preparat też nie jest łatwo. Jak przekonał się farmaceuta, z którym rozmawiała "Rz", w hurtowniach nałożono limit jednej szczepionki dziennie na aptekę. Podobnie ma być w w Warszawie, Katowicach czy Pleszewie.
Jak pisze dziennik, do tej pory szczepiło się w Polsce na grypę ledwie 4 proc. społeczeństwa. Wiele preparatów zostawało w aptekach.
W Polsce niestety od kilku lat rośnie trend antyszczepionkowy. Przez ostatnich pięć lat liczba rodziców, którzy nie zaszczepili swoich dzieci, wzrosła trzykrotnie. Najnowsze dane na koniec 2019 ujawniają prawie 50 tys. odmów obowiązkowych szczepień, a co dopiero mówić o tych dodatkowo płatnych?
Czy pandemia koronawirusa otworzyła ludziom oczy i zatrzyma niepokojący trend? Trudno powiedzieć, bowiem, jak pisaliśmy w money.pl, Polacy wśród najbardziej niechętnych narodów również wobec opracowywanej szczepionki na covid.