"The Economist" przyjrzał się dyskusji dotyczącej związku między charakterem szefa a sukcesami firmy. Od pewnego czasu toczą ją naukowcy. Brytyjski dziennik na pierwszy ogień przywołuje dwa artykuły Karla Moore’a, profesora nadzwyczajnego na Uniwersytecie McGill w Kanadzie.
Naukowiec bada wpływ różnych typów osobowości na wyniki firm. Jak szacuje, ok. 40 proc. populacji to ekstrawertycy, a kolejne 40 proc. – introwertycy. Pozostałe 20 proc. to ludzie "ambiwertyczni", czyli posiadający cechy obu wymienionych typów.
Ekstrawertyzm gwarantuje sukces?
Zatrzymajmy się tu na moment, by wyjaśnić, kim w ogóle są ekstrawertycy i introwertycy. Oba słowa mają swoje korzenie w łacinie: przysłówki extra ("na zewnątrz") i intro ("do wewnątrz") w połączeniu z czasownikiem vertere (m.in. "zwracać", "obracać") oznaczają odpowiednio zwracanie się na zewnątrz i do środka. W uproszczeniu można zatem stwierdzić, że ekstrawertycy poznają świat poprzez interakcje z zewnętrznym otoczeniem. Introwertycy z kolei prowadzą bogate życie wewnętrzne, lecz ich naturalną reakcją na nowe środowisko jest wycofanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"The Economist" powołuje się na książkę "A Winning Personality: The effects of background on personality and earnings" Roberta de Vriesa i Jasona Rentfrowa, z której wynika, że ekstrawertycy mają średnio o 25 proc. większe szanse na zdobycie dobrze płatnej pracy. To badanie jednak służy dziennikowi jako punkt wyjścia do dalszej analizy; dziennikarze podkreślają, że ciąg przyczynowo-skutkowy przyjęty przez autorów książki jest niejasny.
De Vries i Rentfrow twierdzą, że ekstrawertycy zazwyczaj są obdarzeni większą pewnością siebie, co może się przekładać na korzystniejsze oferty pracy. Wcale to jednak nie oznacza, że introwertycy na rynku pracy są skazani na porażkę. Badania z 2017 r., na które powołuje się "The Economist", sugerują, że właśnie osoby introwertyczne zasiadające na stanowisku CEO mają większą skłonność do przekraczania własnych ograniczeń, by zadowolić zarząd firmy i jej inwestorów.
Gdzie są w tym wszystkim "ambiwertycy"?
Osobną kwestią są "ambiwertycy" (łac. ambo - "jeden i drugi"), którzy z kolei mają największe predyspozycje do bycia uzdolnionymi sprzedawcami. Wszystko przez fakt, że dzięki połączeniu cech obu rodzajów charakteru mogą wysłuchać klientów i zrozumieć ich potrzeby, ale zarazem mają energię do sprzedaży towarów i usług swoich firm.
Prof. Karl Moore uważa, że to właśnie osoby "ambiwertyczne" są najlepszymi menedżerami. Dlaczego? Ponieważ mimo cech introwertycznych mogą oni okazywać entuzjazm i wygłaszać porywające przemówienia (które wcale nie muszą działać w przypadku pokolenia Z, o czym pisaliśmy w money.pl). A jeżeli nawet dominują u nich cechy ekstrawertyczne, to w momencie, gdy wymaga tego sytuacja, umieją zamknąć usta na kłódkę i słuchać swoich zespołów. To istotne o tyle, że gdy szef mówi pierwszy, jego podwładni rzadko kiedy wyrażają zdanie odmienne.
Czy zatem posiadanie charakteru "ambiwertycznego" gwarantuje sukces? Nie jest to takie proste. Wszystko zależy od tego, jaka w ich charakterze jest kombinacja cech obu osobowości.
Trzeba zarządzać wszystkimi typami charakterów
Istotne jest zatem, by zbyt mocno nie dominowała żadna ze stron. Brytyjski dziennik podkreśla, że skrajny introwertyk może być zbyt daleko mentalnie od swojego zespołu, by efektywnie nim zarządzać. Zazwyczaj brakuje mu też zdolności do inspirowania pracowników. Natomiast skrajny ekstrawertyk może po prostu przytłoczyć zatrudnionych swoją energią, której okiełznać lub zrównoważyć nie będą w stanie pozostali menedżerowie.
W książce "Running Meetings That Make Things Happen" Jon Baker przekonuje, że introwertycy "nie dyskutują o czymś tak skutecznie, jeśli wciąż się o tym uczą". Dlatego warto przed dyskusją np. o celach i planach firmy wysłać wcześniej pracownikom draft poruszanych kwestii, by pracownicy mieli okazję się z nimi zapoznać i przygotować swoje stanowisko.
Introwertyków – jak pisze Jon Baker – warto zachęcać do debaty poprzez zadawanie im konkretnych pytań z zakresu ich wiedzy. Pomóc też może prośba, by wszystkie pomysły pracowników zapisywać, zamiast przedstawiać je werbalnie przed grupą, gdyż takie podejście może stresować osoby bardziej wycofane.
Jeżeli natomiast nie stworzy się im odpowiednich warunków do rozmowy, to pomysły, które mogą się okazać świetne, pozostaną na zawsze w głowach introwertyków. Debatę czy burzę mózgów zdominują – ze względu na ich usposobienie – ekstrawertycy. Tym samym w introwertykach będzie narastać rozgoryczenie i poczucie, że są w danej firmie tzw. piątym kołem u wozu.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.