W ogarniętym paniką mieście dochodzi do dantejskich scen. Na jednym nagraniu widać, jak ludzie próbują uczepić się startującego już samolotu. W efekcie, jak poinformował anonimowo amerykański wojskowy, cytowany przez agencję AP zginęło 7 osób. Niektóre z tych osób spadły ze startującego samolotu. W internecie pojawiło się wideo, na którym widać spadających ludzi.
W otoczonym przez talibów mieście znajdują się także m.in. członkowie polskich misji humanitarnych. Napisał o tym na Twitterze m.in. Piotr Łukasiewicz były ambasador RP w Afganistanie.
W poniedziałek Mateusz Morawiecki poinformował, że podjął decyzję o wysłaniu do Afganistanu samolotów, aby ewakuować Polaków z miasta.
- Podjęliśmy decyzję o posłaniu do Afganistanu naszych samolotów, aby w bezpieczny sposób ewakuować zarówno obywateli polskich, jak i pracowników naszej misji wojskowej w Afganistanie - powiedział.
W sumie ewakuowanych ma być około czterdzieści kilka osób. - Jest wysoce prawdopodobne, że spora część już znalazła się poza granicami Afganistanu. Z niektórymi osobami nasze służby dyplomatyczne, służby wojskowe mają kontakt, ale niektórzy nie utrzymują kontaktu, to były osoby pracujące w prowincji, która wcześniej została zajęta przez siły islamskie - dodał premier.
Poinformował jednocześnie, że polski rząd wyśle w razie konieczności więcej samolotów. - Jeden samolot jest w stanie przetransportować kilkadziesiąt osób, ale jak dostaniemy zgodę na wylądowanie w Kabulu, to będziemy gotowi też pomóc innym sojusznikom, chcemy zachować się solidarnie - zapewnił.
Talibowie chodzą od domu do domu
Przypomnijmy, że po tym, jak Stany Zjednoczone wycofały większość swoich wojsk z Afganistanu, dużą część terytorium tego kraju zajęli talibowie. W niedzielę wkroczyli do Kabulu i przejęli kontrolę nad miastem. Wcześniej prezydent Afganistanu Aszraf Ghani wyjechał za granicę, prawdopodobnie do Tadżykistanu.
Tymczasem władze Międzynarodowego Lotniska im. Hamida Karzaja w Kabulu odwołały wszystkie loty komercyjne, możliwe są tylko loty wojskowe. Obecnie państwa UE i NATO starają ewakuować swych obywateli z Afganistanu.
Ofensywa talibów. LOT nie lata już nad Afganistanem
W poniedziałek wojskowym samolotem do Rzymu wysłanym do Kabulu przez ministerstwo obrony w Rzymie powróciły 74 osoby, w tym pracownicy ambasady Włoch, wraz z ambasadorem Vittorio Sandallim, a także agencji ds. współpracy na rzecz rozwoju i afgańscy współpracownicy strony włoskiej.
- Zostały tam osoby, które nam ufały i miały nadzieję, że będą mogły przylecieć do Włoch. Sytuacja zmieniała się błyskawicznie, a my dalej jesteśmy wstrząśnięci - powiedział po wylądowaniu Domenico Frontoni, przedstawiciel włoskiej agencji Domenico Frontoni.
Jeden z około ewakuowanych 20 obywateli Afganistanu, współpracowników strony włoskiej powiedział, że boi się o życie osób, które pracowały z nimi. - Talibowie szukają ich od domu do domu. Zostawiliśmy tysiące ludzi, którzy ryzykują życiem. Sytuacja jest bardzo ciężka. Niech ratuje ich wspólnota międzynarodowa - zaapelował.
Z kolei minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Berlinie, poświęconej sytuacji w Afganistanie, przyznał, że wspólnota międzynarodowa źle oceniła sytuację.
Jego zdaniem nikt nie przewidział szybkości, z jaką talibowie zajęli Kabul. - Teraz ważne jest, aby rząd federalny uratował z tej sytuacji jak najwięcej ludzi - dodał.
W związku z obecną sytuacją, Amerykanie zdecydowali, że w poniedziałek, że na lotnisko w Kabulu przyleci dodatkowy tysiąc żołnierzy USA, zwiększając liczebność kontyngentu do 7 tys. Obecnie na lotnisku w Kabulu znajduje się blisko 2,5 tys. żołnierzy, ale ich liczba stale się zwiększa, a docelowo ma osiągnąć 7 tys.
Najnowszy amerykański oddział, podobnie jak wcześniejsze, będzie pochodził z 82. dywizji powietrznodesantowej, stacjonującej w bazie Fort Bragg w Karolinie Północnej.
Poniedziałek jest trzecim z kolei dniem, w którym administracja amerykańska ogłosiła wysłanie dodatkowych posiłków w celu zabezpieczenia lotniska w Kabulu.