Prokuratura Krajowa nie zajmie się sprawą ujawnionych przez "Gazetę Wyborczą" "taśm Obajtka" z 2009 roku. Nie podejmie więc wątku ewentualnego składania przez niego fałszywych zeznań - pisze "Gazeta Wyborcza".
Przypomnijmy, że według dziennika, obecny prezes Orlenu jako wójt Pcimia miał łączyć stanowisko w samorządzie z zarządzaniem prywatną firmą TT Plast oraz działać na niekorzyść firmy Elektroplast należącej do jego wuja Romana Lisa, u którego wcześniej pracował.
Dziennik zwrócił się do PK z oficjalnym pytaniem, czy zweryfikuje swoje stanowisko z 2016 roku po zapoznaniu się z nagraniami. W listopadzie 2016 r. krakowska Prokuratura Rejonowa zdecydowała bowiem o umorzeniu postępowania ws. składania fałszywych zeznań przez Daniela Obajtka przed sądem.
Obajtek w sądzie zeznawał jako świadek ws. swego wuja, oskarżonego o wyłudzenie unijnych dotacji. Padły pytania, o to czy jako wójt współpracował z TT Plastem i czy znał się z właścicielami tej firmy, czy współpracował ze wspomnianym na taśmach "Szymonem", przedstawicielem TT Plastu.
Prezes Orlenu zaprzeczał współpracy z tą firmą oraz mężczyzną. Podkreślał, że nigdy nie udzielał pracownikom TT Plast informacji dotyczących klientów, obrotów czy marż Elektroplastu, ani nie doradzał, jak działać, by zaszkodzić firmie wuja.
W kwestii powrotu do tamtej sprawy Wyborcza uzyskała jednak jedynie lakoniczną odpowiedź od prokuratury: "Przeprowadzone badanie akt nie dało podstaw do kwestionowania zasadności wydanej decyzji".
Jeszcze w marcu w Sejmie prokurator krajowy Bogdan Święczkowski tłumaczył, że w aktach postępowania sprawdzającego z 2016 r. na dziś nie ma płyty CD i nie było nigdy pendrive'a z nagraniami Obajtka. Tymczasem - jak podaje gazeta - Roman Lis w swoim doniesieniu dwukrotnie zaznaczył, że dołącza do niego płytę CD zawierającą zapis rozmów telefonicznych ówczesnego wójta Pcimia i Szymona z TT Plastu, wraz z pisemną transkrypcją nagrań.
"Wyborcza" ponownie zwróciła się więc do rzecznika PK Łukasza Łapczyńskiego, z pytaniem, czy prokuratura poprosiła wuja Daniela Obajtka Romana Lisa (współwłaściciela firmy Elektroplast) o dostarczenie jeszcze raz nagrań. Jak relacjonuje dziennik, zostali odesłani, aby się tego dowiedzieć, od rodziny Lisów.
– Nikt się z nami nie kontaktował. Nie przyszło żadne pismo. Nikt nie zwracał się o nic. Cisza – usłyszeć mieli dziennikarze "GW" od rodziny Lisów.