- Dla nas to był szok. Do tej pory nikt nie mówił o zamykaniu zakładu, ewentualnie o restrukturyzacji i że zwolnionych zostanie 50-100 osób. Ale cała załoga? Tu działają przede wszystkim mniejsze firmy i nagle 435 osób rzuci się na rynek pracy i będzie składać CV. Przecież wszyscy roboty nie dostaną - mówiła przed kilkoma dniami Elżbieta Derda, która w branży hutniczej pracuje od 1987 r. Jej mąż zaczął rok wcześniej. Oboje od ok. 10 lat pracują w walcowni "Andrzej" w Zawadzkiem w województwie opolskim. I tak jak setki innych osób padną ofiarami likwidacji zakładu, który jest żywicielem jednej z najbiedniejszych gmin w kraju.
Walcownia "Andrzej" w Zawadzkiem upada. Burmistrz komentuje
Spółka Alchemia, która zarządza walcownią, poinformowała, że wygaszanie zakładu potrwa do końca września. Wówczas mają zostać zrealizowane złożone już zamówienia. Gminę Zawadzkie, w której żyje ok. 11 tys. osób, w 2019 r. na podstawie danych GUS uznano za najbiedniejszą w kraju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Przed laty zakład zatrudniał 4-5 tys. osób i od zawsze był kojarzony z gminą. Tutaj w 1836 r. powstała huta "Andrzej". Niestety z roku na rok zakład powoli umierał. Gmina Zawadzkie nigdy nie była liderem w zarobkach, dlatego to gigantyczny problem. Ale startując w wyborach, wiedziałem, w jakim jesteśmy miejscu, chociaż nie spodziewałem się upadku walcowni. Nikt tego nie zakładał. Chcę wyciągnąć gminę z dołka, jestem pewien, że będzie tylko lepiej, ale nie zmieni się to z dnia na dzień - zapowiada w rozmowie z money.pl burmistrz Michał Rytel.
"Chrzest bojowy"
42-letni Rytel został burmistrzem w kwietniowych wyborach samorządowych. Wygrał w pierwszej turze, zdobywając prawie 59 proc. głosów. - To dla mnie chrzest bojowy. Niby przez 2-3 lata krążyła plotka o zwolnieniach i restrukturyzacji zakładu, ale nikt nawet nie pomyślał o jego likwidacji. Decyzja spółki to grom z jasnego nieba. Wszystko odbyło się jednego dnia: poinformowano pracowników, mnie i opublikowano komunikat giełdowy - opowiada burmistrz.
Każdego miesiąca walcownia przynosiła gminie 200-300 tys. zł wpływów z podatków, co daje ok. 3 mln zł rocznie. Większego podatnika w gminie nie ma.
Właściciel obiecał na słowo, że ma zabezpieczone środki na podatki do momentu, aż nie znajdzie się klient na zakup terenów po zakładzie. Czas pokaże, czy tak będzie, ale na ten moment nie ma żadnej podstawy, żeby zakładać inny scenariusz. Brak tych pieniędzy uderzyłby w nasz budżet - wyjaśnia samorządowiec.
Jak napisano w komunikacie giełdowym, zarząd Alchemia S.A. podjął decyzję o likwidacji zakładu "z uwagi na przestarzałą technologię produkcyjną, wysokie koszty utrzymywania działalności produkcyjnej oddziału i przewidywany stały wzrost tych kosztów. Jako powody podał też "nieuzasadnione technologicznie i ekonomicznie zwiększanie nakładów na remonty i unowocześnianie technologii produkcji oraz przewidywane wyższe korzyści ekonomiczne wynikające z likwidacji majątku". Firma podała, że walcownia w 2023 r. miała 183 mln zł przychodów ze sprzedaży, a w 2022 r. było to 281 mln zł.
- W całej sytuacji najważniejsi są ludzie. Rozmawiałem z dyrektorem powiatowego urzędu pracy oraz ze starostą. Będę pisać do rządu i odpowiednich ministerstw, pytając o wsparcie i dodatkowe środki na programy dokształcania lub uwolnienie środków, które pomogą w otwarciu swoich firm, jeśli będą na to chętni - deklaruje burmistrz Rytel.
Nie doprowadzić do efektu domina
Gmina Zawadzkie położona jest niedaleko granicy województwa śląskiego. Burmistrz rozmawiał z tamtejszymi samorządowcami, pytając, gdzie są wakaty.
Na terenie naszego powiatu oraz sąsiadującego powiatu oleskiego jest 130 miejsc pracy do wzięcia. Jest to jakiś punkt wyjścia. Ale będziemy pytać dalej, musimy podać ludziom "na talerzu" informacje, gdzie mogliby znaleźć zatrudnienie. Pracuję od rana do wieczora i całą sprawę odbieram osobiście. Dwóch naszych radnych pracuje w walcowni. Nie spocznę, dopóki sytuacja się nie poprawi - deklaruje Michał Rytel.
I dodaje, że teren walcowni to idealne miejsce pod inwestycję z sektora zbrojeniowego. - Podsunę ten pomysł, może Skarb Państwa pomoże? - zastanawia się burmistrz Zawadzkiego.
Rytel najbardziej obawia się efektu domina, np. problemów z opłatą czynszu w lokalach komunalnych zajmowanych przez pracowników walcowni.
- To są ludzkie dramaty, które mogą spowodować, że ich zadłużenie będzie rosnąć. Mieszkańcy będą mniej wydawać w sklepach, co odbije się na zyskach lokalnych przedsiębiorców. Mniej zarobi kultura, bo gdy ludziom brakuje pieniędzy, to nie wydaje się pieniędzy na hobby czy pasję. Spada ogólna jakość życia, a przy długo utrzymującym się bezrobociu rośnie przestępczość. Zrobię wszystko, żeby gmina nie wpadła w spiralę bezrobocia i beznadziei, żeby wyciągnąć ją z tej sytuacji - deklaruje Michał Rytel.
4 czerwca "Solidarność" organizuje protest przed bramą główną walcowni. Związkowcy chcą utrzymania zakładu. Na to się jednak nie zanosi. - Decyzja biznesowa po stronie spółki zapadła i nie widzimy możliwości, żeby ją cofnąć - odpowiedziała kilka dni temu dla money.pl Anna Janocha, rzeczniczka prasowa grupy kapitałowej Boryszew, do której należy Alchemia S.A.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl