Premiera "Titanica" w Stanach Zjednoczonych miała miejsce 19 grudnia 1997 r. Choć jego produkcja pochłonęła miliony dolarów, to nie zebrał on początkowo pozytywnych opinii wśród krytyków. 10 lutego 2023 r. do kin wchodzi zremasterowana wersja "Titanica", która jest wyświetlana w standardzie 4K oraz w 3D.
Premiera nowej wersji i okrągły jubileusz jednego z najsłynniejszych filmów w historii kinematografii to dobry powód do przedstawienia kilku finansowych ciekawostek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Budżet był ogromny
Pracę nad "Titanikiem" rozpoczęto w 1995 r. Wtedy wytwórnia 20th Century Fox dała reżyserowi zielone światło na produkcję. James Cameron w trakcie przygotowań zaczął badać historię słynnego liniowca, a także zorganizował ekspedycję, która sfilmowała leżący na dnie oceanu wrak - przypomina serwis collider.com.
Kiedy scenariusz był już gotowy, Cameron zaczął kompletować obsadę. Choć w castingu do głównych ról ubiegało się mnóstwo aktorów znanych z dużego ekranu, finalnie wybrano Kate Winslet i Leonardo DiCaprio. Aktorka zainkasowała za rolę milion dolarów, a aktor 2,2 mln dol.
Zdjęcia zaczęto w 1996 roku. Planowano, że budżet zamknie się w 110 mln dol. - czytamy na portalu collider.com. Już zaraz po rozpoczęciu dni zdjęciowych było wiadomo, że to nie będzie ostateczny koszt.
Wybudowano ogromne studio
Produkcja "Titanica" wymagała podjęcia ogromnych przedsięwzięć. Oprócz zastosowania nowych technik komputerowych, które zostały wdrożone już przy produkcji np. "Jurrasic Park" czy "Terminatora 2: Dzień sądu", prace nad filmem opierały się na technikach bardziej tradycyjnych - przypomina collider.com.
W tym celu powstało zupełnie nowe studio w Rosarito, w meksykańskim stanie Dolna Kalifornia, którego budowa pochłonęła 20 mln dol. - czytamy.
W skład kompleksu wchodziły budynki wraz ze scenografiami, a także kilka ogromnych basenów, w tym największy panoramiczny o pojemności 600 hektolitrów, w którym zatopiono replikę "Titanica".
Koszty kręcenia filmu rosły z dnia na dzień, ponieważ przy jego produkcji pracował ogromny sztab specjalistów: historyków, scenografów, kostiumologów oraz statystów, którzy byli zatrudnieni w nagrywaniu "Titanica".
Budżet "Titanica" finalnie zamknął się w kwocie 200 mln dol., a liczba dni zdjęciowych wyniosła 160. Oznacza to, że każdy z nich kosztował 1,25 mln dol.
Sukces kasowy filmu
Zakończenie zdjęć nie oznaczało końca problemów. Okazała się nim długość filmu zaproponowana przez reżysera. 194 minuty (czyli ponad trzy godziny) były przez wytwórnię nie do przyjęcia. Dlaczego? Ponieważ to ograniczyłoby liczbę seansów wyświetlanych w kinach, co przekładałoby się na mniejsze dochody. Jak donosi collider.com, Cameron jednak nie ustąpił i nie wyraził zgody na skrócenie filmu.
Przewidywania wytwórni i sceptyków nie sprawdziły się. Tylko w pierwszy premierowy weekend "Titanic" przyniósł 28 mln dol. przychodu. W porównaniu do innych filmów oraz oczekiwań krytyków wynik był przeciętny, ale produkcja Camerona, w przeciwieństwie do innych pozycji, konsekwentnie zarabiała na stałym poziomie przez kolejne weekendy. "Titanic" przynosił dochody rzędu 25-30 mln dol. przez kolejne 15 tygodni.
Obecnie w zestawieniu najbardziej kasowych filmów wszech czasów "Titanic" zajmuje trzecie miejsce z wynikiem prawie 2,2 mld dol.
Czy Jack mógł przeżyć katastrofę?
25. rocznica premiery "Titanica" okazała się dobrym momentem, aby rozwiązać zagadkę, która nurtowała fanów filmu: czy Jack mógł zmieścić się obok Rose na dryfujących drzwiach i przeżyć katastrofę. By przeciąć spekulacje raz na zawsze, James Cameron postanowił przeprowadzić profesjonalny, naukowy eksperyment. Relację z jego przebiegu będzie można obejrzeć w specjalnym programie National Geographic pt. "Titanic: 25 Years Later With James Cameron" (nie podano jeszcze daty polskiej premiery dokumentu).
Reżyser przez lata przekonywał, że tylko jedna osoba mogła zmieścić się na prowizorycznej tratwie i przeżyć, choć wielbiciele filmu sugerowali wielokrotnie, że było na niej wystarczająco dużo miejsca także dla Jacka. Cameron w końcu zatrudnił dwóch kaskaderów, którzy powtórzyli słynną scenę z "Titanica" - informują amerykańskie media.
Pierwsza próba zakończyła się porażką, ponieważ dwie osoby przy próbie wejścia na drzwi od razu lądowały w wodzie. Cameron nakazał więc kaskaderom położyć się na drzwiach tak, aby od pasa w górę znaleźli się na tratwie, a reszta ich ciała znajdowała się w wodzie. W takim wypadku szansa na ocalenie Jacka mogłaby wzrosnąć - informuje variety.com.
Na tym się nie skończyło. Podczas trzeciej próby reżyser poprosił kaskaderów o wykonanie ćwiczeń fizycznych, by zmęczyć ich tak, jak zmęczeni byli prawdopodobnie rozbitkowie. Nastąpiła też zmiana: "Rose" oddała "Jackowi" swoją kamizelkę ratunkową. - Jack mógł przeżyć, ale jest wiele zmiennych - przyznał ostatecznie James Cameron.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.