Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Tomasz Żółciak,Grzegorz Osiecki
|
aktualizacja

Partie czekają na rozstrzygający ruch. Boją się o swoje kredyty

346
Podziel się:

Partie muszą pospłacać kampanijne kredyty, więc wyczekują kluczowej decyzji Państwowej Komisji Wyborczej. Werdykt PKW mieliśmy poznać w środę, ale ostatecznie nie zapadł. Trudno go przewidzieć, choć jak słyszymy, najbardziej prawdopodobne jest przyjęcie sprawozdań komitetów, w tym także sprawozdania PiS.

Partie czekają na rozstrzygający ruch. Boją się o swoje kredyty
Jarosław Kaczyński (East News, Tomasz Jastrzebowski/REPORTER)

Artykuł został zaktualizowany.

W środę Państwowa Komisja Wyborcza miała zdecydować w sprawie sprawozdań wyborczych komitetów, w tym także komitetu Prawa i Sprawiedliwości, który jest oskarżany o potężne nadużycia przy finansowaniu kampanii niezgodnie z Kodeksem wyborczym.

Nasi rozmówcy z Sejmu - jeszcze przed tym, jak PKW ogłosiła powrót do tematu sprawozdań pod koniec sierpnia - przekonywali, że niezależnie od decyzji podjętej przez PKW, sprawa staje się coraz pilniejsza, bo w grę wchodzi wypłata milionów złotych dla komitetów wyborczych, które na prowadzenie kampanii pozaciągały kredyty.

Słyszeliśmy zapewnienia, że w środę jakaś decyzja będzie, że nie będzie kolejnego odroczenia. Następnego dnia pójdzie pismo do Ministerstwa Finansów, a w przyszłym tygodniu nastąpi wypłata środków - usłyszeliśmy od jednego z polityków, chcącego zachować anonimowość.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ważą się losy subwencji PiS. "PKW powinno podjąć decyzję o ukaraniu"

Miliony czekają na wypłatę 

Ugrupowania, które znalazły się w parlamencie, wydały na kampanię łącznie ponad 130 mln zł. Teraz liczą, że większość tej sumy do nich wróci. Najwięcej wydało PiS - 38,7 mln zł, KO wydała 35,4 mln zł, Trzecia Droga - 28,5 mln zł, Lewica - 16,9 mln zł, a Konfederacja - 11,5 mln zł.

Ostateczna suma dotacji zależy od tego, w ilu okręgach do Sejmu i Senatu poszczególne komitety wystawiły kandydatów. W najlepszej sytuacji jest PiS, bo miało kandydatów niemal we wszystkich okręgach, gdy opozycja podzieliła się nimi w ramach paktu senackiego. Równie ważna jest finalna decyzja PKW w sprawie sprawozdania komitetu PiS. Komisja poprzez swoją decyzję o ewentualnym odrzuceniu dokumentu może okroić dotację nawet o 75 proc.

Dla każdego komitetu dotacja stanowiąca zwrot kosztów kampanii, a później wiążąca się także z coroczną subwencją dla partii, to kwestia politycznego "być albo nie być". Zdają sobie z tego sprawę w samej PKW, o czym świadczy przebieg jednego z ostatnich głosowań komisji.

Zastanawiano się nad tym, czy w świetle wątpliwości związanych z rozliczeniem sprawozdania komitetu PiS, rozliczyć najpierw sprawozdania pozostałych komitetów, a na dokument PiS zostawić sobie więcej czasu. Pojawiły się jednak argumenty, według których byłoby to nie fair wobec partii Jarosława Kaczyńskiego, która nie wiedziałaby, jaka ostatecznie decyzja zapadła i czy należy ją zaskarżyć do Sądu Najwyższego. Uznano więc, że trzeba odroczyć werdykt w sprawie wszystkich komitetów, solidarnie.

Szale się ważą 

Na jeden dzień przed planowanym posiedzeniem PKW, która miała rozliczyć sprawozdania komitetów, nic nie było przesądzone. O ile zwyczajowo przed takimi posiedzeniami w Krajowym Biurze Wyborczym - pełniącym rolę zaplecza analitycznego i sekretariatu PKW - wcześniej przygotowywane były projekty uchwał dla PKW, o tyle teraz słychać tylko o analizie stanu prawnego, z którym członkowie najwyższego organu wyborczego mieli okazję się zapoznać w ostatnich dniach. I nie pozostało to bez echa.

Proszę zobaczyć zmianę postawy takiego Ryszarda Kalisza (członka PKW z nadania Lewicy - red.). Wcześniej mówił o konieczności odrzucenia sprawozdania PiS, dziś raczej wskazuje na słabość przepisów - wskazuje rozmówca money.pl z PKW.

Nasi rozmówcy najczęściej jednak obstawiali wariant, w którym PKW nie zdecyduje się odrzucić sprawozdania PiS, wskazując na słabość przepisów, które krępują jej ręce. Jak usłyszeliśmy, nawet niektórzy członkowie komisji, którzy są zwolennikami odebrania Prawu i Sprawiedliwości 75 proc. dotacji stanowiącej zwrot kosztów kampanii, mają problem ze znalezieniem przekonującej podstawy prawnej, która pozwoliłaby powiązać nadużycia kampanijne z naruszeniem Kodeksu wyborczego - a konkretnie powiązania ich z przesłanką mówiącą, kiedy należy sprawozdanie odrzucić. Tego samego zdania ma być przewodniczący PKW, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego Sylwester Marciniak.

Wrażenia na PKW nie zrobiło nawet 18-stronicowe pismo, które na wniosek komisji przygotowała kancelaria premiera. Dokument, który szeroko opisywaliśmy w money.pl, zawiera m.in. szereg przykładów wykorzystywania państwowych zasobów czy funkcji do prowadzenia działań kampanijnych. Zdaniem szefa Stałego Komitetu Rady Ministrów Macieja Berka, PKW, jeśli tylko chce, jest w stanie na gruncie obecnych przepisów odrzucić sprawozdanie PiS.

Ale zupełnie co innego usłyszeliśmy wewnątrz Państwowej Komisji Wyborczej.

Odnosimy wrażenie, że rękami PKW próbuje się załatwić inną sprawę. Mówimy przecież o przestępstwach podchodzących pod Kodeks karny, a nie kodeks wyborczy. Czy wśród tych licznych przykładów nadużyć, podawanych przez rząd, są jakieś akty oskarżenia prokuratury? Zresztą to i tak nic by nie dało, bo musiałby być prawomocny wyrok, by PKW wzięła go pod uwagę przy rozliczaniu komitetu. A przecież w tych terminach dotyczących rozliczenia kampanii, tj. w ciągu sześciu miesięcy od przedłożenia sprawozdań przez komitety, żaden sąd nie zdąży takiego prawomocnego wyroku wydać - argumentował rozmówca związany z PKW.

Krzysztof Izdebski związany z Fundacją Batorego i Open Spending EU Coalition nie był zdziwiony taką postawą PKW.

- Przy okazji wykorzystywania zasobów i środków publicznych do kampanii wyborczej mamy ten problem, że one nie wiążą się bezpośrednio z działalnością komitetu wyborczego. A sankcje mogą dotyczyć tylko komitetu - stwierdził ekspert.

Jego zdaniem problem sprowadza się do art. 106 i zmian Kodeksu wyborczego z 2018 r., które pozwalają prowadzić agitację polityczną nie tylko w oderwaniu od samego komitetu, ale nawet bez jego wiedzy. - Problemem jest to, że instytucje muszą działać na podstawie i w granicach prawa. PKW rzeczywiście nie ma wyraźnych podstaw prawnych, by odrzucić sprawozdanie PiS, chociaż jest to głęboko niesprawiedliwe - uważa Krzysztof Izdebski.

Analiza KBW

W Krajowym Biurze Wyborczym, co opisał "Dziennik Gazeta Prawna", powstała analiza pokazująca stan prawny w kontekście zarzutów wobec PiS. Główną jej tezą jest to, że mogą one nie wystarczyć do odrzucenia sprawozdania.  

Krajowe Biuro Wyborcze udostępniło nam wspomnianą analizę. Przebija z niej wniosek, według którego w obecnym stanie prawnym odrzucenie sprawozdania oznaczałoby wyjście poza zapisy Kodeksu wyborczego, a instytucje państwa muszą działać w granicach prawa i nie mogą stosować rozszerzającej wykładni przepisów.

W piśmie autorzy podkreślają, że PKW ma dokładnie wyliczone przesłanki, jakie mogą być podstawą do odrzucenia sprawozdania. Co więcej, może to zrobić, jeśli udowodni nieprawidłowe działania komitetu. W tym kontekście ani działania prekampanijne, ani działania w trakcie kampanii innych organizacji, instytucji, urzędników czy wyborców wspierających dany komitet, nawet jeśli naganne, wprost nie oznaczają złamania przepisów kodeksu wyborczego. I to nawet, jeśli to łamanie innych przepisów.

Kwestią, którą musi rozstrzygnąć PKW, jest możliwość uznania, że doszło do przyjęcia przez Komitet niedozwolonych korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym na zasadzie domniemania zgody na ich przyjęcie, opartego na związkach z Komitetem podmiotów uznanych za przekazuje Komitetowi świadczenia. W dotychczasowym orzecznictwie Państwowa Komisja Wyborcza nie przyjmowała takiego domniemania, a zmiana tego stanowiska stanowiłaby odwrót od zasad wypracowanych w ciągu ponad 20 lat sprawowania przez nią kontroli finansowania kampanii wyborczych, których zasadność potwierdza również orzecznictwo Sądu Najwyższego - czytamy w analizie KBW.

Konsekwencją byłoby też stosowanie tej samej wykładni wobec innych komitetów i w innych wyborach. Przy okazji jest przywoływany art. 106 Kodeksu wyborczego, zmieniony w 2018 r., który sprawił, że prowadzenie agitacji wyborczej przez podmioty inne niż komitety wyborcze jest niezgodne z przepisami, ale niezagrożone żadną sankcją.

Kodeks wyborczy do remontu 

Decyzja PKW będzie ważna nie tylko w kontekście dotacji, czyli zwrotu kosztów za przeprowadzoną kampanię, ale także subwencji, czyli corocznego transferu budżetowych pieniędzy na partie polityczne. Dla PiS ma ona wynieść 26 mln zł, dla PO 23,9 mln zł, dla Lewicy blisko 10 mln, dla Konfederacji 8,5 mln, a dla PSL i Polski 2050 - po 7,5 mln zł. 

W tym przypadku odrzucenie sprawozdania daje możliwość okrojenia subwencji maksymalnie do jednej czwartej. Choć jak zaznacza KBW i w przypadku dotacji, i subwencji wymaga to precyzyjnego wskazania konkretnych korzyści majątkowych i ich wyceny.

"Wycena taka musiałaby być oparta na analizie wartości "ekwiwalentu reklamowego" danego działania, nie jest bowiem oczywiście wartością korzyści majątkowych np. wartość sprzętów przekazanych jednostkom Ochotniczych Straży Pożarnych czy Kołom Gospodyń Wiejskich" - wskazano w analizie. 

Decyzja PKW nie będzie ostateczna - komitetowi wyborczemu przysługuje odwołanie do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Nasi rozmówcy z obozu rządowego spodziewają się, że gdyby nawet PKW podjęła decyzję o odebraniu subwencji PiS, to sąd ją przywróci. - W ciągu kilku tygodni PiS będzie w stanie całą sprawę odkręcić - przyznaje polityk KO.

Bez względu na to, jaką decyzję podejmie PKW, wyraźnie widać, że Kodeks wyborczy jest dziś źródłem dużych problemów, bo przepisy zostały rozszczelnione. - Łamanie prawa wyborczego w Polsce jest nagminne, wszyscy puszczają do siebie oko. I każdy mówi, "ja też mam drobne grzeszki". Ale ktoś ma grzeszki, a kto inny wielkie grzechy - mówi senator niezależny Wadim Tyszkiewicz, który zawiadomił PKW o nieprawidłowościach w kampanii Łukasza Mejzy.

Jego zdaniem bez względu na ostateczną decyzję komisji, powinno się zaostrzyć reguły i zmienić prawo. Tyle że może być problem z wolą polityczną do przeprowadzenia potrzebnych zmian. - Rozmawiam z wieloma parlamentarzystami, którzy mówią mi "zostaw to, nie ruszajmy tego". Ale ja nie godzę się, by do parlamentu trafiali oszuści i złodzieje. Bo jeśli pieniądze na ich kampanię wyborczą idą poza funduszem wyborczym, to takie osoby trudno nazwać inaczej - podkreśla Tyszkiewicz.

Z kolei w KO słychać opinie, że PKW ma wystarczające uprawnienia, by rozliczyć PiS i to tylko kwestia odwagi jej członków, by tego dokonać. Jeśli już mowa o zmianie prawa, to w Koalicji Obywatelskiej mają skłaniać się ku zmianom w samej PKW (np. przywróceniu modelu sędziowskiego), aniżeli ku korektom w kodeksie wyborczym.

Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(346)
WYRÓŻNIONE
Prezydent2025
5 miesięcy temu
Nie jestem fanem Pana z Fotografii ale na materiałach opozycyjnych stacji telewizyjnych dotyczących pikników Rodzina 800+ czy rozdawania czeków Strażakom, Gospodyniom Wiejskim czy innym.organizacjom nie widziałem symbolu graficznego PIS, więc wszystko było zgodne z prawem a to bada PKW.
Lima
5 miesięcy temu
PiS zatrudniał swoich na luksusowo płatnych fuchach. Ci ludzie przelewali duże kwoty na konto parti. PiS zakładał szemrane fundację szło na to morze pieniędzy. Ograbiono fundusze celowe na kampanię wyborcze. I pewnie jeszcze wiele, o których na razie nie wiemy. Zwrot pieniędzy burzy moje poczucie sprawiedliwości. Mam przemożne wrażenie, że sprawiedliwość, to tylko slogan wykuty dla maluczkich.
Damy Rade
5 miesięcy temu
Filozofia PISowskich świrów , Trzeba inflacją dużo i ciężko pracujacym lub oszczędnym zabrać, bo" Oni sobie dadza radę" i dać obibokom lub ukrywajacym dochody bo Ci z koleji pokazuja ze mają mało .W ten sposób PIS kupi sobie głosy . Inflacja , złodziejstwo przez inflacje "damy rade".
NAJNOWSZE KOMENTARZE (346)
Oburzony
5 miesięcy temu
Czy partie pytały nas podatników o zgodę na finansowanie ich budzetu panstwa?
Zagłoba sum
5 miesięcy temu
A pisałem "rozliczyć złodziei choćby prawem kaduka i odebrać zagrabione! Oni jeszcze podnoszą łby i mają roszczenia"!
Ks Wacław
5 miesięcy temu
Jestem sentymentalny i oglądam stare zdjęcia Jarosława Kaczyńskiego i Pawła Rabieja z lat dziewięćdziesiątych,tak pięknie razem wyglądali, dlaczego ten związek nie wytrzymał próby czasu ?
Fakt
5 miesięcy temu
Kaczyński ma się rozliczyć za ochronę do której urzyl tysiące policjantów i radiowozów z publicznych pieniędzy a policja powinna mieć potrącone za warowanie pod jego płotem
doświadczony
5 miesięcy temu
Subwencji nie powinno być partyjki same się finansować .I problemu by nie było .
...
Następna strona