Do środy 31 lipca Państwowa Komisja Wyborcza ma zdecydować w sprawie rozliczenia komitetów z zeszłorocznej kampanii parlamentarnej. Najwięcej pytań budzi decyzja w sprawie sprawozdania komitetu Prawa i Sprawiedliwości, którego kandydaci mieli wspomagać się pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości (konkretnie ziobryści) lub wykorzystywali państwowe funkcje czy zasoby do prowadzenia działań kampanijnych (np. pikniki 800 plus).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bez względu na ostateczną decyzję PKW, Kodeks wyborczy przewiduje, że ewentualne obcięcie wyliczonej dotacji czy subwencji nie może być wyższe niż 75 proc. Więc nie ma mowy o 100 proc. odebranych funduszy. PiS wydało na kampanię 38,7 mln zł, więc teoretycznie może stracić 29 mln zł, a zostanie mu 9 mln zł. Natomiast inną kwestią jest subwencja, która po wakacjach będzie wyliczana na podstawie sprawozdań partii.
Pismo PKW do Donalda Tuska
PKW w piśmie z 12 lipca - dzień po tym, jak zebrała się i zdecydowała o odroczeniu decyzji na koniec miesiąca, by zebrać więcej danych - poprosiła premiera o informację na temat "zawiadomień skierowanych do prokuratury, w wyniku kontroli i audytów organów w sprawach naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego wymienionych jako przesłanki odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego".
Konkretnie PKW przywołuje w tym kontekście przepisy art. 144 kodeksu, które pozwalają na odrzucenie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego. Pismo, skierowane do Donalda Tuska, jest podpisane przez przewodniczącego PKW sędziego Sylwestra Marciniaka. Trzeba jednak mieć na względzie, że występuje tu w imieniu całej PKW.
Zaskoczenie pismem PKW. "Próba przerzucenia odpowiedzialności"?
KPRM była zaskoczona pismem, ponieważ wiele sygnałów ze strony rządu i prokuratury już do PKW trafiło.
- Odbieram to trochę jak próbę przerzucenia odpowiedzialności na podmioty zawiadamiające, w tym na nas. A tymczasem to PKW ma konstytucyjny obowiązek przeanalizować wszystkie docierające do niej sygnały o potencjalnych nieprawidłowościach. Oni nie mogą podejść do tego tak jak zawsze, czyli rutynowo stwierdzić, że PKW niewiele może - mówi money.pl szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek.
Jego zdaniem "jest poczucie społeczne, że zadziało się coś dziwnego w obszarze kampanijnym i prekampanijnym".
- Liczne podmioty, w tym połowa ministrów, prokuratura, skierowały do PKW pisma wskazujące na konkretne wątpliwości dotyczące poprawności finansowania kampanii wyborczej. Sama PKW w swoich wytycznych wskazuje np. że komitetom wyborczym i kandydatom nie wolno czerpać korzyści z tego, że przed formalną kampanią wyborczą prowadzone były akcje promujące te komitety i kandydatów. A dokładnie z takimi sytuacjami mieliśmy do czynienia i to na ogromną skalę - przekonuje minister Berek.
Albo PKW potrafi przywrócić rangę i respekt dla jej wytycznych i zasad finansowania kampanii, albo pójdziemy w stronę państwa, w którym nie obowiązują już żadne reguły. W istocie chodzi tutaj o przywrócenie wiary w fundamenty państwa prawnego. Każdy organ państwa, w tym PKW, musi przestrzegać zasady legalizmu, czyli działać na podstawie i w granicach prawa, ale ta zasada nie oznacza, że organ nie może swoich kompetencji uznać za "puste", ma obowiązek nadać im - w granicach prawa - treść, która pozwoli realizować przypisane mu zadania - dodaje minister.
Kancelaria Premiera odpowiada
26 lipca, w 18-stronicowym piśmie, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec odpowiedział PKW w imieniu premiera. Wskazuje w nim, że opisane zostaną zarówno sprawy, które trafiły do prokuratury, jak i inne, które zdaniem Kancelarii mogą być przydatne dla PKW przy ocenie ewentualnych naruszeń prawa wyborczego.
To do kompetencji Państwowej Komisji Wyborczej należy podejmowanie czynności zmierzających do zebrania informacji w celu zbadania sprawozdania finansowego, natomiast brak takiego działania może stanowić zaniechanie w wykonywaniu ustawowych kompetencji przez Państwową Komisję Wyborczą - podkreśla szef kancelarii premiera.
Choć w żadnym miejscu nie ma wprost stwierdzeń nawołujących do odrzucenia sprawozdania PiS, to liczne cytaty jednoznacznie wskazują na takie sugestie.
"Należy zaznaczyć, że w przypadku braku podjęcia przez PKW odpowiednich działań, będzie to grozić powtórzeniem w przyszłości podobnych nieprawidłowości, których skala jest nieporównywalna z jakimikolwiek innymi nieprawidłowościami wykazywanymi dotychczas w uchwałach PKW w sprawie odrzucenia sprawozdań finansowych" - brzmi jeden z fragmentów cytowanego pisma.
Szef Kancelarii Premiera wymienia w nim różne rodzaje możliwych naruszeń prawa wyborczego i przytacza przykłady, które jego zdaniem świadczą o tym, że dokonała tego ekipa PiS.
Przykłady nadużyć PiS
Jako przykład działania struktur administracji na rzecz komitetu PiS już w kampanii wyborczej wskazywana jest realizacja przez NASK monitoringu sieci pod kątem interesujących rząd tematów. Tyle że, jak podkreśla Jan Grabiec, we wrześniu, gdy trwała kampania, zlecenia dotyczyły często PiS.
Minister cyfryzacji wskazał sprawdzanie w sieci takich narracji jak: "Prawo i Sprawiedliwość traci wiarygodność wśród społeczeństwa", "Partia Prawo i Sprawiedliwość nie jest wiarygodna" czy "Im bardziej Prawo i Sprawiedliwość próbuje negować afery z ostatnich 8 lat, tym bardziej ludzie podchodzą podejrzliwie do wiarygodności partii".
Jak podkreśla Grabiec, można założyć, że powyższe raporty mogły służyć bieżącej działalności partii politycznej i zarazem były finansowane z pieniędzy publicznych w trakcie trwania kampanii wyborczej.
Kolejny przykład, który Państwowej Komisji Wyborczej podsuwa KPRM, to działalność Rządowego Centrum Legislacji, któremu szefował Krzysztof Szczucki, obecnie poseł PiS. "Ówczesny Prezes RCL w latach 2022-2023 (ze szczególnym natężeniem w roku 2023) podjął szereg działań, które mogą składać się na działania o charakterze agitacji przedwyborczej, której skutki przekładały się na efekty osiągane w toku formalnej kampanii wyborczej" - przekonuje Jan Grabiec.
Działania te, zdaniem KPRM, obejmowały m.in. powołanie nowej komórki organizacyjnej, do której trafili ludzie podporządkowani bezpośrednio prezesowi RCL czy podejmowanie przez Prezesa RCL "niespotykanej w historii RCL i pozbawionej jakiegokolwiek związku z ustawowymi zadaniami RCL aktywności", obejmującej w szczególności spotkania "w terenie", który potem okazał się okręgiem wyborczym późniejszego kandydata Szczuckiego (wizyty w jednostkach straży pożarnej, spotkania z przedstawicielami władz samorządowych, wizyty w przedsiębiorstwach itd.).
Jako przykład prowadzenia agitacji wyborczej przez inny podmiot niż komitet wyborczy przedstawione są także informacje przekazane przez minister rodziny, pracy i polityki społecznej, która wskazywała na wydawanie publicznych środków tam, gdzie następnie startowali przedstawiciele kierownictwa resortu.
W dalszej kolejności Jan Grabiec wskazuje na informacje związane z "wydatkowaniem środków publicznych, podyktowanym kandydowaniem określonych osób w danym okręgu" - przekazywane do PKW przez inne resorty, takie jak resort finansów, klimatu i środowiska (audyt w PGL Lasy Państwowe), sportu i turystyki, infrastruktury (przypadki dotowania parafii na terenach będących w obszarze oddziaływania inwestycji CPK) czy resort aktywów państwowych.
"Należy dodać, podając jako przykład pismo Ministra Funduszy i Polityki Regionalnej, że w niektórych przypadkach, jak np. w sprawie podejmowania przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi jednej z fundacji decyzji niezwiązanych z celami statusowymi fundacji, w tym m. in. finansowanie kampanii politycznych, prowadzone są postępowania przygotowawcze. W niektórych sprawach zostały też złożone zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, np. zawiadomienia ze strony Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych czy też Dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy" - wynika z pisma od KPRM.
W piśmie KPRM wielokrotnie powołuje się na art. 132 par. 5 Kodeksu wyborczego, który stanowi, że komitetom wyborczym nie wolno przyjmować korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym.
"W tym kontekście zwraca także uwagę pismo Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji wskazujące na udzielenie Komitetowi Wyborczemu Prawo i Sprawiedliwość z innego źródła niż z funduszu wyborczego korzyści majątkowej o charakterze niepieniężnym w postaci materiałów audiowizualnych zrealizowanych na podstawie umów zawartych i opłaconych ze środków publicznych z budżetu Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego" - podaje szef KPRM.
Oczywiście nie zabrakło wzmianki dotyczącej tego, jak kandydaci komitetu PiS lewarowali w kampanii pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości, mającego m.in. pomagać ofiarom przestępstw.
Z informacji udzielonej PKW wynika, że Ministerstwo Sprawiedliwości skierowało do niej do tej pory trzy pisma, z czego dwa dotyczyły "potencjalnych związków pomiędzy sposobem wydatkowania środków Funduszu a odbywającymi się w Polsce wyborami, a jedno podejmowało kwestię środków przeznaczonych przez Ministerstwo Sprawiedliwości na kampanie reklamowe".
Kancelaria Premiera: PKW musi zareagować
Całe pismo okraszone jest cytatami z prawa wyborczego z komentarzy do Kodeksu wyborczego, orzeczeń sądów, w tym Sądu Najwyższego, oraz wyjaśnień samej PKW, dotyczących prawidłowości prowadzenia kampanii wyborczej.
Jan Grabiec przywołuje np. apel PKW z marca tego roku, w którym Komisja stwierdza, że "niedopuszczalne jest wykorzystywanie w jakikolwiek sposób środków publicznych do prowadzenia kampanii wyborczej, np. wykonywanie przez pracowników urzędów administracji samorządowej i rządowej w czasie pracy czynności związanych z prowadzeniem agitacji wyborczej.
Niestosowanie się do tych zasad oznaczałoby angażowanie środków publicznych w kampanię wyborczą, co naruszałoby zasady finansowania komitetów wyborczych". I, jak pisała wówczas sama PKW, może to być podstawa do odrzucenia sprawozdania finansowego.
W zakończeniu pisma Jan Grabiec zauważa, że w treści pisma wskazano jedynie przykładowo niektóre z uchybień i naruszeń opisanych w przekazywanych załącznikach, zgromadzonych w przedmiotowej sprawie materiałach.
PKW ma jasną sytuację, wszelkie organy mają obowiązek udzielić jej informacji. Jeśli są niekompletne i niejasne, uważam, że PKW może nawet wezwać do złożenia nawet ustnych wyjaśnień ministra czy prokuratura. PKW mogłaby też zażądać dostępu do akt postępowań prowadzonych przez prokuraturę. Mówimy o tym, czy chce się członkom tego gremium skorzystać z uprawnień, które mają - nawet jeśli ograniczonych - by przywrócić wartości konstytucyjne, czy mamy "państwo z tektury" - podkreśla minister Maciej Berek.
Do odpowiedzi KPRM dołączono 16 załączników. To pisma członków rządu, które opisują nieprawidłowości z czasów poprzedników. "Należy dodać, że uzyskanie pełnych informacji dotyczących prowadzonych postępowań może wymagać wystąpienia przez PKW o odpowiednie informacje do prokuratury" - dodaje w piśmie Jan Grabiec.
Choć w piśmie nie ma podsumowującej informacji, ile wniosków zostało skierowanych do prokuratury i jak wiele z nich dotyczy prawa wyborczego, to - jak słyszymy w KPRM - taką rolę pełnią załączniki do pisma, w których ewentualne zawiadomienia są wspominane. Nasz rozmówca podkreśla także, że często podstawą do odrzucenia sprawozdania mogą być nieprawidłowości, które nie muszą nadawać się do zawiadomienia prokuratury.
Nasi rozmówcy z rządu, z którymi mieliśmy okazję rozmawiać w ostatnich dniach, raczej nie spodziewają się przełomu w postaci odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu PiS.
- Raczej zachowają się jak zwykle - przekonuje jeden z nich. Inny relacjonuje, co według jego informacji zdarzyło się w PKW 11 lipca, gdy poinformowano o odroczeniu decyzji w sprawie rozliczenia kampanii parlamentarnej na koniec tego miesiąca. - Odroczenie miało ponoć dotyczyć tylko sprawozdania PiS, ale wniosek nie uzyskał większości, więc alternatywnie postawiono wniosek o odroczenie decyzji w sprawie wszystkich sprawozdań - opowiada.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl