O tym, że węgiel może stać na przeszkodzie rządowym planom, rolnicy informowali już na przełomie marca i kwietnia. Źródła serwisu tygodnik-rolniczy.pl donosiły, że do polskich portów wpływają kolejne statki z węglem z całego świata, a zalegający towar zaburza wysyłkę zboża drogą morską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozładunek węgla przeszkadza w załadunku zboża
Stojące na redzie (miejscu tuż przed wejściem do portu morskiego - przyp. red) statki trzeba rozładować. W czasie operacji niemożliwy jest więc załadunek zboża na eksport. - Moim zdaniem dziś nie ma żadnej szansy, żebyśmy sprzedali zboże z nadwyżki do 30 czerwca - mówi money.pl Wiesław Gryn z rolniczego stowarzyszenia Oszukana Wieś.
To właśnie do końca czerwca Polska ma pozbyć się 4 mln ton zalegającego zboża z Ukrainy. O dotrzymaniu terminu zapewnił minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus. - Jestem tego pewien. Myślę, że już dałem głowę - mówił na antenie Radia Zet.
Deklaracja z ust szefa MRiRW padła 19 kwietnia. Cztery dni wcześniej minister rozwoju i technologii Waldemar Buda podpisał rozporządzenie w sprawie zakazu wwozu z Ukrainy produktów rolnych. Tymczasowa blokada ma na celu uzdrowienie polskiego rynku zboża przesyconego ziarnem ze Wschodu i zapobieganie importowi tzw. zboża technicznego, które mogło być wykorzystywane w naszym kraju w celach konsumpcyjnych. Po rozmowach z przedstawicielami ukraińskiego rządu uzgodniono możliwość tranzytu pod ścisłą kontrolą, jednak utrzymano w mocy zakaz importu.
W wakacje kolejny zalew zboża z Ukrainy
Co dalej? Wakacje, czyli okres żniw, który w Ukrainie zaczyna się nieco wcześniej niż w Polsce, mogą przynieść nawrót problemu. - Od 1 lipca ukraińskie zboże będzie nas zalewać na nowo. Do tego czasu nic się nie zmieni. Eksportować powinniśmy nasze, polskie zboże, a to z Ukrainy przesyłać do portów niemieckich czy litewskich - uważa Gryn. Zdaniem aktywisty największą bolączką systemu tranzytu w Polsce jest niezmiennie infrastruktura.
Rozbudowa, rozbudowa i jeszcze rozbudowa. Polskie porty muszą mieć większe możliwości. Zamiast na Śląsku, mamy hałdy węgla nad morzem. Dodajmy - węgla lichej jakości. Tiry jeżdżą z tym węglem od elektrowni do elektrowni, ale żadna go nie chce. To jest takie błędne koło - twierdzi Gryn.
Rząd mówi wprost o wyzwaniu. Na razie jednak priorytetem jest uregulowanie rynku zboża. - Teraz mamy przede wszystkim duże wyzwanie wywiezienia tego, co się na terenie Polski znajduje, czyli te wszystkie zasoby magazynowe - mówił w środę w Polskim Radiu 24 wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk. Jak dodał, Polska jest do tego "dobrze przygotowana".
Nie ma chętnych na węgiel
Pytanie, czy wspomniana gotowość dotyczy również pozbycia się zagranicznego węgla z portów. Były wiceminister gospodarki, ekspert w zakresie górnictwa Jerzy Markowski, mówiąc o źródłach problemu, ocenia, że węgla do Polski sprowadzono za dużo, w zbyt niskiej cenie i złej jakości.
Ten węgiel zalega w portach, przez co nie ma miejsca na składowanie innych towarów. Za import węgla do Polski zabrano się zbyt nerwowo, zbyt panicznie. Zbytu nie ma, bo odbiorcy taki surowiec nie zadowala - dodaje ekspert.
Problem jest, lecz trudno precyzyjnie określić jego skalę. By ją poznać, zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do przedstawicieli portów w Szczecinie, Elblągu, Gdańsku i Gdyni. Do chwili publikacji artykułu otrzymaliśmy odpowiedź jedynie od rzeczniczki Portu Szczecin.
Porty deklarują gotowość
"Obserwujemy znaczne zmniejszenie importu węgla już od lutego. Obecnie, od kilku dni, nie prowadzimy w ogóle rozładunków tego towaru, co raczej nie zdarzało się w poprzednich kilku miesiącach" - wskazuje Monika Woźniak-Lewandowska.
Czy w ostatnich tygodniach rozładunek węgla zakłócał w Porcie Szczecin eksport nadwyżki zboża? W odpowiedzi rzeczniczka zapewnia nas, że te operacje nie kolidują ze sobą: "Obecnie nie ma nawet takiej szansy (brak statków z węglem)".
Według Woźniak-Lewandowskiej zgromadzony w Szczecinie węgiel jest systematycznie wywożony transportem kolejowym i samochodowym. "Brak nowych dostaw zwalnia zajętość placów składowych, które mogą być wykorzystywane dla innych niż węgiel ładunków" - tłumaczy.
Pod względem przeładunku zbóż głównym polskim portem jest port w Gdyni, w którym w 2022 r. przeładowano 4,7 mln ton zbóż, z czego najwięcej pszenicy, kukurydzy i śruty sojowej.
"Terminale zajmujące się przeładunkiem zboża w Porcie Gdynia pracują intensywnie od początku roku i są otwarte na współpracę ze wszystkimi eksporterami, również ukraińskimi. Zależy nam na umacnianiu naszej pozycji jako lidera w tej kategorii na Morzu Bałtyckim" - wyjaśnia cytowany przez PAP kierownik Działu Marketingu Zarządu Morskiego Portu Gdynia Aleksander Wicka. Jak dodaje, gdyński port "nastawia się raczej na eksport zboża ukraińskiego drogą morską, a nie import".
"Podkreślić należy, że olbrzymie znaczenie w kontekście możliwości przeładunkowych ma sposób dostarczenia zboża do portu, gdyż najbardziej wydajny jest transport kolejowy z wykorzystaniem przystosowanych do przewozu zboża wagonów. Tymczasem na dziś zdecydowana większość dostaw realizowana jest za pomocą samochodów ciężarowych" - zaznacza Wicka.
Rzecznik zauważa, że gdyński port jest gotowy do zwiększenia rozmiaru przeładunków. "Wdrażane rozwiązania przynoszą widoczne efekty, a terminale działające w Porcie Gdynia notują wzrost eksportowanego zboża o 158 proc. w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku" - twierdzi.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl