Pogarszająca się kondycja niemieckiej gospodarki to "efekt wieloletnich zaniedbań, a nie "wypadek przy pracy" - podkreślił analityk. Dodał, że z powodu niewydolnej infrastruktury, która została zaniedbana w dobie polityki oszczędności, cierpią wszystkie branże.
- Sektory przemysłowe odczuwają negatywne skutki błędów popełnionych w związku z transformacją energetyczną - wyjaśnił Popławski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego zdaniem niemiecka gospodarka nie zdołała znaleźć równie efektywnego rozwiązania jak energetyka jądrowa. "
W efekcie postawiono na dostawcę gazu, który okazał się całkowicie niewiarygodny - Rosję. To wymusiło gwałtowną rozbudowę terminali LNG oraz sprowadzanie surowca w okresie najwyższych cen. Z kolei branży motoryzacyjnej stworzono stanowczo zbyt "cieplarniane warunki", co wyeliminowało wszelkie bodźce do innowacyjności i doprowadziło do stagnacji - podkreślił ekspert OSW.
Popławski ocenił, że splot negatywnych czynników prowadzi Niemcy w fatalnym kierunku, czyniąc z nich "duże obciążenie dla koniunktury w Europie". To - jego zdaniem - osłabi też pozycję polityczną Berlina w UE i może uczynić Niemcy krajem bardzo skoncentrowanym na sobie.
- Krótkookresowo nie są to pozytywne wiadomości, gdyż UE będzie rozwijać się dużo wolniej. Średniookresowo jest to szansa na podjęcie poważnych reform w UE, odbiurokratyzowanie Wspólnoty oraz stworzenie od podstaw solidnego systemu wspierania innowacji - uważa analityk.
Ekspert, dopytywany, które przedwyborcze propozycje głównych partii politycznych w Niemczech byłyby najkorzystniejsze dla krajowej gospodarki, odparł: "W zasadzie korzystny dla Niemiec byłby miks tych rozwiązań, choć nie wiem, czy proponowane zmiany nie są za płytkie".
- Tylko pytanie, na jakie wyrzeczenia gotowi są Niemcy, ponieważ wiele wskaźników dowodzi, że Niemcy pracują zbyt mało, system socjalny jest zbyt szczodry, a jednocześnie państwo zatraciło efektywność, zwłaszcza w realizacji dużych programów infrastrukturalnych - wyjaśnił Popławski.
Ekspert: kluczowe pytanie brzmi - gdzie ciąć?
Chadecja (CDU/CSU) zaproponowała pakiet reform gospodarczych, których celem jest osiągnięcie wzrostu gospodarczego na poziomie 2 proc. PKB. Wśród nich znalazły się propozycje reformy podatkowej, podwyższenia kwoty wolnej od podatku, ograniczenia biurokracji i przekształcenia dochodu obywatelskiego.
Socjaldemokraci (SPD) chcą natomiast obniżenia podatku dochodowego i podatku VAT na żywność, podniesienia płacy minimalnej oraz dodatkowych zachęt do kupowania samochodów elektrycznych. Z kolei Alternatywa dla Niemiec (AfD) domaga się radykalnych rozwiązań - mniejszej biurokracji, powrotu do energetyki jądrowej i wyjścia Niemiec ze strefy euro.
Popławski, pytany o największe wyzwania w polityce gospodarczej po wyborach do Bundestagu, zaplanowanych na 23 lutego, podkreślił, że "jeżeli Donald Trump zrealizuje obietnice znacznego obniżenia cen energii, to UE nie będzie mogła w dalszym ciągu opierać swojego modelu rozwojowego na wysokich cenach energii".
- A to stawia trudne pytania dotyczące wycofania się z wielu aspektów polityki klimatycznej. Inne istotne wyzwanie dotyczy tego, jak zrealizować zapowiedziane przez partie programy, a zarazem zwiększyć wydatki na zbrojenia czy infrastrukturę. Kluczowa będzie odpowiedź na pytanie, gdzie ciąć wydatki i na jakie wyrzeczenia gotowe jest społeczeństwo niemieckie - zaznaczył ekspert OSW.
Niemcy wybierają ten kraj. Zarobki wyższe o 60 proc.
Bank centralny zmienia prognozę wzrostu PKB
Gospodarka Niemiec od dłuższego czasu znajduje się w kryzysie. W 2024 r. skurczyła się o 0,2 proc., co oznacza drugi rok recesji z rzędu. Głównymi przyczynami ujemnego PKB Niemiec w ubiegłym roku były wyniki sektora przemysłowego, który odnotował 3-procentowy spadek w ujęciu rocznym, w tym znaczący spadek w branży motoryzacyjnej.
Wciąż na relatywnie niskim poziomie pozostawały wskaźniki produkcji w energochłonnych branżach chemicznej i metalurgicznej. Bundesbank (bank centralny) obniżył prognozę dla niemieckiej gospodarki na 2025 r. i spodziewa się wzrostu PKB w ujęciu rocznym na poziomie zaledwie 0,2 proc.