W pierwszym kwartale 2023 r. odnotowano wzrost cen materiałów budowlanych oraz do domu i ogrodu średnio o 14 proc. w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku. Najmocniej, bo o 44 proc., zdrożały cement i wapno, na kolejnych miejscach znalazły się m.in. materiały izolacyjne i sucha zabudowa.
Spadek nastąpił jedynie w przypadku kategorii "płyty OSB, drewno" - o 6 proc. Zapytaliśmy ekspertów rynkowych, w jakim stopniu ceny materiałów odbiją się na budownictwie mieszkaniowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wzrost cen mieszkań
Jak tłumaczy nam Zuzanna Wiak z Polskiego Związku Firm Deweloperskich, wzrost cen materiałów budowlanych może skutkować wzrostem kosztów wykonania inwestycji mieszkaniowych, co z kolei może przełożyć się na ceny mieszkań.
– Problem wzrostu cen materiałów budowlanych dotyczy nie tylko Polski, jest to zjawisko globalne. Szczególnie po okresie pandemii COVID-19 obserwowany jest deficyt materiałów budowlanych, co prowadzi do zwiększenia kosztów ich zakupu – mówi Wiak w rozmowie z money.pl.
Należy jednak zauważyć, że ostatnie wzrosty nie są już tak drastyczne, jak jeszcze rok temu.
Sytuacja na krajowym rynku materiałów budowlanych jest od ponad roku wyjątkowo dynamiczna, jednak aktualnie ulega uspokojeniu, wobec czego mamy podstawy sądzić, że powraca do względnej normalności. Chodzi o średnią dynamikę cen, która dziś wynosi 11 proc. rok do roku, a dokładnie przed rokiem w kwietniu 2022 r. notowała swój rekord na poziomie 34 proc. – komentuje Jarosław Jędrzyński z portalu RynekPierwotny.pl.
Ekspert zwraca uwagę, że materiały drożeją, jednak z miesiąca na miesiąc coraz wolniej.
– Obecnie dynamika ich cen znalazła się nie tylko poniżej inflacji CPI, ale także inflacji bazowej. Już w bieżącym miesiącu może to być wartość jednocyfrowa – dodaje Jędrzyński.
Czy to oznacza, że pomimo słabszego lecz wciąż wyraźnego wzrostu zdrożeją inwestycje w mieszkaniówce?
– Z problemem znacznego wzrostu kosztów budowy z racji drożejących materiałów budowlanych deweloperzy mieszkaniowi borykają się już od kilkunastu miesięcy, jednak jego apogeum miało miejsce dobre kilka miesięcy temu. Teraz sytuacja powoli się normalizuje. Rosnące ceny materiałów budowlanych wciąż wpływają na wyższe koszty budowy, a w konsekwencji ceny mieszkań, ale w znacznie już mniejszym stopniu – uzupełnia nasz rozmówca.
Problemy w budowlance
Ceny materiałów to nie jedyny problem. – Patrząc po indeksie WIG Budownictwo na warszawskiej giełdzie, można odnieść wrażenie, że aktualna i przyszła sytuacja w polskim budownictwie jest bardzo dobra, a po zakończeniu okresu bezprecedensowych wzrostów cen budowy z lat 2021-2022, firmy budowlane mogą wreszcie odetchnąć i skoncentrować się na stabilnym rozwoju. Nic bardziej mylnego – ocenia w rozmowie z money.pl Damian Kaźmierczak, członek zarządu i główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Kaźmierczak wyjaśnia, że sytuacja w branży budowlanej jest bardzo trudna, bo na wciąż nierozwiązany problem wysokich cen nakłada się dotkliwy brak nowych zleceń z powodu pogorszenia aktywności inwestycyjnej w polskiej gospodarce.
– Duże firmy mają wypełnione portfele zleceń kontraktami pozyskanymi w latach 2020-2022, ale obawiają się o spadek przychodów w latach 2023-2025 i o pogorszenie wyników finansowych, ponieważ walka o nowe kontrakty wymaga dzisiaj zaoferowania najniższej ceny spośród bardzo licznej konkurencji. Na szczęście wiodącym grupom budowlanym udało się wypracować w latach 2020-2022 relatywnie duże zyski, dlatego wśród największych firm wykonawczych absolutnie nie należy spodziewać się spektakularnych bankructw – dodaje nasz rozmówca.
Główny ekonomista PZPB zauważa jednak, że bardzo szybko w trudną sytuację finansową popadają jednak mniejsze firmy, a na rynku budowlanym zaczynają mnożyć się zatory płatnicze.
Dość powiedzieć, że liczba niewypłacalności w sektorze budownictwa wzrosła w pierwszym kwartale 2023 r. o prawie 150 proc. rok do roku – uzupełnia.
Nadchodzi przełom?
Zapowiedź uruchomienia rządowego programu dopłat do kredytów może wpłynąć na ożywienie wśród deweloperów. Jednak spadający popyt na usługi deweloperskie to kropla w morzu problemów firm budowlanych.
– Nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała w najbliższym czasie ulec diametralnej poprawie. Duże inwestycje publiczne nie mogą ruszyć bez środków unijnych. Polska wciąż ma zablokowane środki z KPO, które mogłyby zniwelować spadek inwestycji w czasie dekoniunktury. Doraźnym rozwiązaniem tej sytuacji ma być mechanizm prefinansowania uruchomiony przez PFR, który rozkręca się bardzo powoli i nie stanowi dla dużych inwestycji infrastrukturalnych oczekiwanego przełomu – wyjaśnia Kaźmierczak.
Ekonomista dodaje, że bardzo trudna sytuacja panuje w segmencie prywatnym, a zwłaszcza w mieszkaniówce, w której od kilku miesięcy nie uruchamiają się nowe inwestycje.
– Na rynku pojawiają się jednak sygnały świadczące, że w największych polskich miastach deweloperzy zaczynają intensywniej myśleć o rozpoczynaniu nowych projektów, ale w skali całego kraju w segmencie mieszkaniowym nadal panuje głębokie spowolnienie – zaznacza główny ekonomista PZPB.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl