Jak poinformował David Sacks, pochodzący z RPA były wspólnik Elona Muska i "car od kryptowalut" Białego Domu, rezerwa ma zostać utworzona w całości z kryptowalut skonfiskowanych w ramach postępowań karnych i cywilnych.
Oznacza to, że wbrew wcześniejszym sugestiom, rząd federalny nie będzie skupował kryptowalut i nie będzie też ich sprzedawał. Sacks twierdzi, że "przedwcześnie" sprzedając przejęte kryptowaluty, budżet państwa stracił 17 mld dol. potencjalnych zysków.
Rezerwa jest czymś w rodzaju cyfrowego Fort Knox dla kryptowaluty, często nazywanej 'cyfrowym złotem' - stwierdził urzędnik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozporządzenie rozkazuje przeprowadzenie audytu mającego ustalić kwotę posiadanych przez państwo cyfrowych aktywów. Według Sacksa szacunkowa kwota to 200 tys. bitcoinów (według obecnego kursu to ok. 17 mld dolarów).
Pomysł utworzenia rezerwy kryptowalut od początku wiązał się z kontrowersjami i podejrzeniami o konflikty interesów i insider trading. Sacks, inwestor z Doliny Krzemowej, był właścicielem funduszu zawierającego największe kryptowaluty (biznesmen twierdzi, że sprzedał udziały przed objęciem urzędu). Te same pięć kryptowalut zostało pierwotnie wymienionych przez Donalda Trumpa jako aktywa, które miały wejść do rezerwy.
Trump ostrzega Amerykanów: Będzie bolało
Kurs bitcoina zanurkował
Jak zauważa agencja AFP, po podpisaniu przez Trumpa dekretu, kurs bitcoina (BTC) zanotował znaczący spadek - prawie o 6 proc. - ze względu na zawiedzione nadzieje inwestorów na to, że państwo zakupi dużą ilość kryptowaluty, co podwyższyłoby ich cenę.
Do podpisania rozporządzenia doszło na dzień przed zwołanym przez Trumpa "szczytem krypto" w Białym Domu, który ma skupić ponad 20 największych inwestorów branży. Obecny ma być również minister finansów Scott Bessent.