W money.pl opisywaliśmy skomplikowany plan uderzenia w rosyjski eksport ropy, w czym pomóc ma wejście w życie limitu cenowego na rosyjską ropę 5 grudnia. Aby jeszcze bardziej zwiększyć presję na Rosję, równolegle wraz całą grupą G7 nałożony zostaje limit cenowy - tzw. price cap - który dotyczyć ma ropy naftowej z Rosji sprzedawanej drogą morską do krajów trzecich. Rada UE ustaliła pułap cenowy na poziomie 60 dol. za baryłkę, z założeniem, że będzie on podlegał przeglądowi i ewentualnej korekcie co dwa miesiące, tak aby limit był co najmniej o 5 proc. niższy od średniej ceny rynkowej rosyjskiej ropy.
Kolejka tankowców
Jak pisze "Reuters", statki chcą przedostać się Cieśniną Bosfor (20 jednostek) i Dardanele (8 statków). Skąd ten przestój? Limit cenowy to skomplikowany mechanizm naczyń połączonych, jaki wprowadziły wspólnie G7, Unia Europejska i Australia. Sankcje dotyczą też firm pośredniczących w obrocie ropą dostawców, armatorów, ubezpieczycieli. Każdy z uczestników handlu ropą rosyjską powyżej ustalonego poziomu, złamie sankcje. Tymczasem Turcja wprowadziła na początku grudnia ostrzejsze zasady przepływu tankowców.
I właśnie sprawa ubezpieczeń stworzyła to błędne koło. Turcja twierdzi, że bez ubezpieczenia nie przepuści żadnego tankowca, argumentuje to troską o życie mieszkańców i środowisko. Zachodnie firmy nie palą się do ubezpieczania tankowców, bo nie mają kontroli nad tym, czy ubezpieczony ładunek będzie faktycznie sprzedawany z uwzględnieniem limitu. Jak pisaliśmy w money.pl, Rosja i zainteresowane obrotem ropą kraje uciekają się do wielu sztuczek, by oszukać system.
Sekretarz Skarbu USA Janet Yellen argumentowała, że większość statków przewozi ropę z Kazachstanu i nie powinny podlegać wzmożonym inspekcjom, jak statki podejrzewane o przewóz rosyjskiej ropy. Ankara pozostała nieugięta. Unia z kolei stwierdziła, że kolejka nie ma związku z wprowadzonym limitem cenowym i Turcja może egzekwować swoje przepisy "tak, jak dotąd".
Turcja gra na wszystkie fronty
To pokaz mistrzowskiej akrobacji Turcji w stosunkach międzynarodowych. Nie brak dowodów na to, że Putinowi i Erdoganowi w wielu sprawach jest po drodze. Jednocześnie zaostrzenie przepisów celnych w pewnym sensie może być na rękę Moskwie.
Jak pisaliśmy w money.pl, Moskwa usilnie zabiegała o zablokowanie eksportu ropy przez Kazachstan, który - choć formalnie jest przyjacielem Rosji - w sankcjach dojrzał szansę na zwiększenie własnego eksportu na Zachód, w tym do UE. Kazachstan musiał zrezygnować z eksportu ropy rurociągiem przez rosyjskie terytorium, większy nacisk postawił na eksport drogą morską. W ten sposób, choć Rosja wciąż swojej ropy nie sprzeda, rękoma Turków ogranicza lub chociaż opóźnia podaż ropy na rynkach Zachodu.
Wspomniana już wcześniej Janet Yellen w oficjalnym wystąpieniu powiedziała, że Waszyngton nie ma powodów, by podejrzewać, że Rosja stoi za decyzją Turków. Co nie znaczy, że Rosja na tym nie korzysta.