Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Losik
Jacek Losik
|
aktualizacja

Uchodźcy mogą doprowadzić do renesansu komunikacji miejskiej w dobie rosnących cen paliw

Podziel się:

Transport publiczny, który jest ważnym orężem w walce ze zmianami klimatu, jest w kryzysie. Pandemia koronawirusa sprawiła, że pasażerowie zostali w domach, później przyszła inflacja, a w wielu miastach podrożały bilety. Do tego doszły braki kadrowe przewoźników. Wrócić na właściwe tory transport publiczny może jednak dzięki rekrutacji uchodźców. Spółki transportowe z otwartymi ramionami czekają na Ukraińców, ale potrzebują pomocy od państwa.

Uchodźcy mogą doprowadzić do renesansu komunikacji miejskiej w dobie rosnących cen paliw
Uchodźcy, jeśli znajdą zatrudnienie u przewoźników miejskich, mogą umożliwić renesans komunikacji zbiorowej (money.pl, Rafał Parczewski)

Rośnie liczba uchodźców w Polsce. W związku z napaścią Rosji na Ukrainę, do naszego kraju uciekło ponad 2,3 mln zł, podała niedawno Straż Graniczna. Jest szansa na to, by uchodźcy z Ukrainy stanęli na nogi. Praca na nich czeka m.in. u przewoźników miejskich.

Money.pl skontaktowało się ze spółkami transportowymi z Warszawy, Łodzi, Poznania, Wrocławia i Krakowa. Miejskie Zakłady Autobusowe w stolicy przykładowo szukają ok. 100 kierowców. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Łodzi chce zatrudnić ok. 70 kierowców oraz 30 motorniczych. W MPK Poznań jest 150 wakatów dla prowadzących pojazdy, a w MPK Kraków - 50 wolnych etatów na te stanowiska.

"Po symbolicznych gestach w postaci m.in. wywieszania flag ukraińskich na tramwajach MPK, teraz realizujemy jak najbardziej realne działania – czyli oferujemy im pracę. Łącznie zapewnimy zatrudnienie 60 osobom. Pierwszych 5 już podpisało umowy i zacznie pracę 1 kwietnia" - informuje money.pl Krzysztof Balawejder, prezes zarządu MPK Wrocław.

Od braków kadrowych do drogich biletów

Wakaty u miejskich przewoźników czekają nie tylko dla Ukraińców. Szczególnie jednak przewoźnicy kierują swoją uwagę na uciekających przed atakiem Rosjan, bo jak pokazują ostatnie lata, znaleźć rodzimego kierowcę autobusu lub motorniczego graniczy niemal z cudem. - To stabilna praca, ale dla młodych przestała być ścieżką kariery pierwszego wyboru. A doświadczeni prowadzący odchodzą teraz na emerytury - słyszymy u jednego przewoźnika.

Braki kadrowe przewoźników są elementem błędnego koła, które tworzy się w wielu miastach. - Pasażerowie odczuwają to na różne sposoby. Prowadzący pojazdy oczekują podniesienia płac, a co za tym idzie, rosną koszty funkcjonowania transportu publicznego. To oznacza większe wydatki samorządu na komunikację zbiorową, czego skutkiem może być szukanie oszczędności w innych obszarach albo poprzez ograniczenie oferty przewozowej czy podwyżki cen biletów - wyjaśnia nam Marcin Żabicki, dyrektor ds. rozwoju w Izbie Gospodarczej Komunikacji Miejskiej.

Ostatecznie błędne koło sprawia, że oferta przewoźników staje się coraz gorsza. Co zniechęca do korzystania z transportu publicznego. A, jak podkreślają eksperci, teraz jest paradoksalnie dobry moment na to, by komunikacja miejska odrodziła się po dwóch latach pandemicznych obostrzeniach. Zwłaszcza w regionach, gdzie bezrobocie jest znikome.

Prawo utrudnia zatrudnianie uchodźców w MPK

- Niestety, obserwujemy z przerażeniem w niektórych miastach pokusę okrojenia komunikacji. Uważamy, że obróci się to zarówno przeciwko mieszkańcom, jak i samorządowcom. Przy rosnących cenach paliwa widzimy, że masa ludzi wraca teraz do transportu publicznego - twierdzi Marcin Żabicki.

Szybkie i proste zatrudnienie uchodźców w spółkach transportowych, a później wysłanie ich na ulice, nie jest jednak łatwe. Problemów jest wiele. Dotyczą głównie osób, które mają odpowiednie papiery, ale w swoim ojczystym kraju.

Po pierwsze, występują problemy z potwierdzaniem ukraińskich praw jazdy. - Mamy sygnały, że tamtejszy system Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) został kilka dni temu wyłączony. Do tej pory polskie wydziały komunikacji mogły potwierdzać uprawnienia, ale teraz jest to bardzo utrudnione - zauważa Marcin Żabicki.

Po drugie, przy zatrudnianiu prowadzących prawnie wymagane są zaświadczenia o niekaralności. Wystawiane zarówno przez polskie, jak i ukraińskie sądy. - Do tej pory to nie było przeszkodą. Ale analogicznie do problemów z CEPiK, również to jest sprawą blokującą zatrudnienie - wyjaśnia przedstawiciel IGKM.

Po trzecie, jeśli uchodźcy mają już zaświadczenia, potwierdzone uprawnienia, to muszą przejść kwalifikację wstępną lub okresową. Polskie prawa pozwala zarejestrować takiego obcokrajowca dopiero po 185 dniach pobytu. To jest konsekwencją dyrektywy unijnej, która chroni rynek pracy w UE, słyszymy w IGKM.

Po czwarte, polskie i ukraińskie prawa jazdy nie mają podobnego formatu. Przykładowo, motorniczowie mają wbitą kategorię T, która pozwala prowadzić i tramwaj i trolejbus. W Polsce natomiast ta kategoria daje prawo kierowania maszynami rolniczymi i traktorami. Ważniejsze w tym kontekście jest jednak to, że w naszym prawie prowadzenie tramwaju i trolejbusu to dwa oddzielne tematy, które wymagają osobnych kursów.

Przewoźnicy finansują szkolenia

- Jesteśmy w kontakcie z Ministerstwem Infrastruktury, by wspólnie znaleźć rozwiązanie tych problemów. Na razie dostaliśmy z resortu taką interpretację przepisów, która wskazuje, że należałoby motorniczych i kierowców — nawet posiadających uprawnienia — przeszkolić od podstaw - zapewnia Marcin Żabicki. Pytania w tej sprawie wysłaliśmy do resortu. Czekamy na odpowiedź.

Miejscy przewoźnicy, mimo problemów formalno-prawnych, zabiegają o pracowników z Ukrainy. "Dla kandydatów chcących rozpocząć pracę w MPK Łódź systematycznie organizujemy bezpłatne kursy na kategorię D w Ośrodku Szkolenia Kierowców MPK Łódź oraz kursy na motorniczych. Dla osób, które będą miały prawo do stałego pobytu, jesteśmy również gotowi zorganizować szkolenia" - deklaruje łódzkie MPK.

Podobnie jest w wielu innych miastach, które — także jak przewoźnik w Łodzi — finansują szkolenia dla zainteresowanych pracą prowadzącego. Z ważnym zastrzeżeniem, które jednocześnie jest ograniczeniem - deklaracji zatrudnienia się w spółce.

"W najbliższym czasie organizowane będą kursy na pozwolenie do kierowania tramwajem z gwarancją zatrudnienia dedykowane obywatelom Ukrainy. Kurs będzie darmowy w przypadku deklaracji zatrudnienia w spółce na określony czas. W zajęciach będą brali udział również tłumacze. Pomoc zaoferowali też nasi pracownicy ze znajomością zarówno języka polskiego, jak i ukraińskiego. Przyjęto już zgłoszenia pierwszych, zainteresowanych ofertą, osób" - informuje money.pl Agnieszka Smogulecka, rzeczniczka prasowa MPK Poznań.

Zobacz także: Co dalej z uchodźcami z Ukrainy? "Konieczne jest stworzenie systemu"

Praca dla pań w MPK

Większość dorosłych uchodźców z Ukrainy to kobiety. A u miejskich przewoźników rośnie liczba pań motorniczych i kierowców. Nawet jeśli Ukrainki nie chciałyby siadać za sterami tramwaju czy autobusu, przewoźnicy znajdą dla nich inne zajęcie.

- Chociażby w call center do obsługi ukraińskiego klienta, czy np. w nadzorze ruchu do kontaktu z ukraińskimi prowadzącymi - wymienia Maciej Sobieraj, wicedyrektor Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi, jednostki magistratu, która pełni funkcję organizatora lokalnej komunikacji miejskiej.

Panie, jak słyszymy od ekspertów, są dla spółek transportowych pewniejszą inwestycją od panów, bo ci często odchodzą do budowlanki i spedycji. Branże te masowo szukają pracowników. Oferując często więcej, niż mogą samorządy w szeregach przewoźników miejskich.

Na ten moment, jak podają przewoźnicy, MZA w Warszawie zatrudnia ok. 20 Ukraińców, kilku natomiast MPK Kraków. "Obecnie w spółce zatrudnionych jest 26 obcokrajowców różnych narodowości (dodatkowo ponad 100 wykonuje zadania na rzecz MPK Poznań poprzez agencje pracy) – są to osoby, które zostały zatrudnione przed wybuchem wojny w Ukrainie" - podaje natomiast poznański przewoźnik.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl