- Przed nami bardzo trudne lata, jeżeli chodzi o bilansowanie budżetu miasta, dlatego analizujemy wiele wariantów cięć w budżecie w różnych obszarach. Jednym z nich jest też restrukturyzacja zatrudnienia w urzędzie i jednostkach miejskich. Na razie trwają analizy w poszczególnych jednostkach i wydziałach - za wcześnie jednak by podawać jakieś konkretne wyliczenia, dotyczące redukcji zatrudnienia - mówi Lucyna Tyl z UM w Rybniku.
Z własnego budżetu Rybnik, w związku z zadaniami oświatowymi, wynikającymi z rządowej reformy, będzie musiał dołożyć w 2020 r. ponad 74 mln zł. Wprowadzenie przez rząd regulacji dotyczących podwyższenia płacy minimalnej w 2019 roku, kosztować będzie miasto 12 mln zł.
- Wpływy z podatku PIT dla Rybnika będą niższe, według szacunku rządu, o 28 mln zł, według naszych wyliczeń może to być strata w budżecie rzędu 35-40 mln zł - mówi Tyl.
W Olsztynie już wiedzą, że trzeba będzie zmniejszyć zatrudnienie o 30 pracowników.
- Nie jest mi lekko zwalniać kogokolwiek. Ale to efekt decyzji rządu PiS-u, który zabrał nam pieniądze, które otrzymywaliśmy z podatków od mieszkańców - stwierdził prezydent Piotr Grzymowicz, cytowany przez "Wyborczą Olsztyn".
Jego słowa uzupełnia Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Urzędu Miasta Olsztyna. - W samym ratuszu nie będziemy uzupełniać 30 wakatów ani szukać zastępstw za pracowników odchodzących z pracy np. na emeryturę. To redukcje zatrudnienia, które nie mają charakteru personalnego. Możliwe są natomiast przesunięcia pracowników między jednostkami - mówi Marta Bartoszewicz.
Na podniesienie płac do przyszłej pensji minimalnej tylko w urzędzie i podległych jednostkach - nie licząc szkół - Olsztyn potrzebuje dodatkowych 8,2 mln złotych.
Droga pensja minimalna
Cięcia wydatków na inwestycje, remonty, utrzymanie dróg i kadry nie ominą też Piły. Na ostatniej sesji Rady Miasta trudności z dopięciem budżetu były głównym tematem.
Rządzący chwalą się podniesieniem kosztów uzyskania przychodu, podniesieniem pensji minimalnej, obniżeniem PIT i zwolnieniem z podatku młodych na rynku pracy. Chętnie mówią o podwyżkach dla nauczycieli, ale to samorządy będą dźwigały ciężar tych decyzji. Jak wyliczył Związek Miast Polskich, tylko zmiany w systemie PIT zmniejszą ich dochody o prawie 6 mld zł rocznie.
- W związku z reformą i podwyżkami dla nauczycieli do oświaty będziemy musieli dołożyć ponad 250 mln zł, a subwencje od rządu nie wzrosną. Na zmianach w PIT budżet straci kolejne 90 mln zł. Na razie nie przewidujemy cieć jeśli chodzi o kadry, ale ograniczamy inne wydatki - mówi rzecznik UM w Szczecinie Łukasz Kolasa.
23 mln zł oszczędności w przyszłorocznym budżecie Szczecin uzyskał, ograniczając środki na delegacje służbowe, szkolenia i remonty budynku urzędu. Szczecinianie dłużej poczekają też na kolejny etap obwodnicy śródmiejskiej czy budowę Teatru Współczesnego. W surmie Szczecin odkłada "na później" 12 ważnych inwestycji.
Co z wakatami?
We Wrocławiu nie planują cięcia w inwestycjach i kadrach. Jak się dowiedzieliśmy, w ratuszu zwierają szyki i obserwują, jak miejski budżet będzie sobie radził z nowymi obciążeniami. Jak wyliczono w stolicy Dolnego Śląska, tylko zmiany w PIT kosztować będą miasto 120 mln zł. Z kolei między subwencją oświatową z centralnej kasy a wydatkami gminy na szkoły jest aż 70 mln zł różnicy.
Na ciężki rok szykują się również w Ciechanowie. - Obliczyliśmy, że w przyszłym roku z powodu rządowych decyzji Ciechanów straci około 12 mln zł. Będą to z jednej strony mniejsze dochody podatkowe - 6,3 mln zł - a z drugiej strony większe wydatki z powodu niewystarczających pieniędzy przekazanych przez rząd na podwyżki dla nauczycieli, czyli 2,6 mln zł - mówi Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa. Dodaje również, że wyższa płaca minimalna kosztować będzie kolejne 2,6 mln zł.
W Ciechanowie nie planują zwolnień, ale równocześnie nie planują też zatrudniać nowych pracowników za tych, którzy będą odchodzić na emeryturę.
- Musieliśmy dokonać radykalnych cięć wydatków bieżących, tych które od nas zależą, przy konstruowaniu budżetu na 2020 rok. Mniejsze środki przeznaczymy w przyszłym roku na zieleń miejską (300 tys. zł mniej), na remonty mieszkań komunalnych (800 tys. zł mniej), na bieżące utrzymanie dróg (400 tys. zł mniej), na organizację wydarzeń kulturalnych i promocję (200 tys. zł mniej) - mówi Krzysztof Kosiński.
Najbardziej odczuwalny będzie brak środków na inwestycje, do których mieszkańcy przyzwyczaili się w ostatnich latach. - Jestem przekonany, że zmniejszenie skali inwestycji w miastach odczuje negatywnie cała gospodarka. Rząd sam kręci na siebie bat, choć pewnie jeszcze nie są tego świadomi, bo żyją chwilą i cechuje ich krótkowzroczność - podsumowuje prezydent Ciechanowa.
O kłopoty samorządów związane z decyzjami rządu próbowaliśmy pytać polityków PiS. Niestety do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl