Najemcy boją się rosnących kosztów utrzymania, które wzrost cen energii jeszcze bardziej podbije. Najgorszego spodziewają się od nowego roku.
- Wtedy następuje rozliczenie, indeksacja opłat - wyjaśnia Morbiato w rozmowie z portalem. - Czynsz w umowie jest podawany w euro, ale fakturowany w złotówkach. Wartość ciągle się zmienia, w zależności od kursu euro, które w przeciwieństwie do złotego, jest coraz silniejsze - tłumaczy ekspertka i dodaje, że do czynszu, który płaci najemca, dochodzą jeszcze opłaty wspólne, czyli koszty utrzymania centrum handlowego.
Ogromne podwyżki cen prądu dla firm. Nowe wyliczenia
Najemcy dorzucają się do m.in. sprzątania, ogrzewania, ochrony, utrzymania parkingów i terenów zielonych. Jak wyjaśnia na łamach wyborcza.biz Zofia Morbiato, na początku roku wylicza się kwotę zaliczkową, która jest opłacana każdego miesiąca, ale rozliczenie następuję dopiero na koniec roku. To niestety bardzo często wiąże się z tym, że najemcy mają dopłaty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na tym jednak nie koniec. Najemcy muszą jeszcze dorzucać się do reklamy centrum. Zupełnie osobną kategorię kosztową stanowią opłaty za zużycie własne mediów, czyli np. rachunki za prąd, który służy do oświetlenia lokalu.
Koszty rosną i handlowcy alarmują, że nadchodzi czas, jakiego jeszcze nie było. Na wyższych kosztach prowadzenia działałności kłopoty się bowiem nie kończą. Branża zmaga się z problemem dostępności towarów i zerwanych łańcuchów dostaw.
- Dostajemy informację, że niektórzy zarządcy centrów handlowych rozmawiają z najemcami o przygotowaniu różnego rodzaju ograniczeń oświetlenia, o zakazie używania dodatkowego prądu, choćby w postaci elektrycznych czajników czy innych tego typu urządzeń. Myślę, że większość najemców też robi badania, z czego można zrezygnować, co wyłączyć - mówi w rozmowie z wyborcza.biz Zofia Morbiato ze Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług.
Czy to oznacza, że w zimie podczas zakupów w galeriach będziemy marznąć? Takiego scenariusza ekspertka nie przewiduje, bo przecież w centrach pracują ludzie i ich godne warunki pracy są regulowane przepisami BHP. Ale najemcy boją się wyłączeń prądu, do których dochodziło już kilka lat temu w Krakowie podczas największych upałów.
Handlowcy rezygnują z lodówek. Sklepy upadają
Iwona Jacaszek-Pruś, dyrektorka ds. korporacyjnych w Kompanii Piwowarskiej w rozmowie z serwisem wiadomoscihandlowe.pl przewiduje z kolei, że "w obecnych, bardzo trudnych warunkach makroekonomicznych istnieje realne ryzyko, że z powodu wysokich cen energii właściciele sklepów mogą zmniejszać liczbę lodówek".
– Obecnie mamy na rynku ok. 80 tys. lodówek. Od lata ubiegłego roku prowadzimy serwis w punktach sprzedaży zmieniając ustawienia temperatury na wyższą. Podniesienie temperatury o 2,5°C redukuje zużycie energii od 8 do 16 proc. w zależności od modelu sprzętu chłodzącego. Energooszczędne lodówki klasy D pozwalają je zmniejszyć o 50 proc. – wyjaśnia Jacaszek-Pruś.
Tylko w czasie wakacji liczba sklepów zmniejszyła się o ponad 700, a od początku roku zniknęły 3762 placówki handlu detalicznego – wynika z analizy przygotowanej przez Dun & Bradstreet dla "DGP". Upadają przede wszystkim małe niezależne sklepy, dobrze trzymają się natomiast sieci, w tym te franczyzowe. Przed pandemią na rynku było 78 tys. franczyzobiorców, dziś to zdecydowanie powyżej 80 tys.
Najwięcej zyskują dyskonty. Z badania CBRE wynika, że 71 proc. Polaków najczęściej robi tam zakupy spożywcze. Małe sklepy wskazało tylko 12 proc., co pokazuje jedną z przyczyn spadku ich liczby.