- Brexit się dokonał. Wielka Brytania ma prawo do regulowania własnego rynku. Premier Johnson powinien jednak brać pod uwagę analogiczną reakcję Unii Europejskiej wobec brytyjskich pracowników – zwraca uwagę Zbigniew Żurek, wiceprezes Business Centre Club.
Brytyjski premier nawet wbrew obawom ze strony własnych ekspertów dąży do tego, aby wprowadzić na Wyspach system imigracyjny oparty na punktach, wzorowany na systemie australijskim. Jak informował dziennik The Independent, szczegóły przedstawi w najbliższy piątek.
Punkty za specjalizację i język
System punktowy to realizacja wyborczego manifestu torysów zakładającego działania ograniczające napływ niewykwalifikowanej siły roboczej do Wielkiej Brytanii, przy jednoczesnym ściągnięciu specjalistów.
Według wstępnych założeń wnioski o wizy pracownicze mają być rozpatrywane na podstawie zestawu pożądanych cech. Punktowane byłaby: znajomość języka, kwalifikacje zawodowe, wykształcenie i doświadczenie w pracy w sektorach deficytowych w Wielkiej Brytanii.
Wstępna, uproszczona wersja programu miałaby zostać wprowadzona pod koniec okresu przejściowego, czyli przed 31 grudnia 2020. Według The Independent, kolejne regulacje byłyby wdrażane w 2021 roku.
Byłby to dodatnie i ujemne punkty za wiek, gotowość do pracy poza Londynem, czy dodatkowe plusy w związku z edukacją na Wyspach. Wizy krótkoterminowe otrzymywaliby również pracownicy o niskich kwalifikacjach, ale tylko w określonych sektorach.
- Taki system bardzo precyzyjnie reguluje rynek pracy – zauważa w rozmowie z money.pl dr Grzegorz Mathea, prodziekan Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie. – Zapewnia ścisłą selekcję pracowników. Ogranicza napływ niewykwalifikowanych imigrantów.
Jak podkreśla dr Mathea, doświadczenia kanadyjskie i australijskie pokazały, że to rozwiązanie dobre dla kraju przyjmującego. - System jest logiczny, jest też bardzo biurokratyczny – dodaje Zbigniew Żurek z BCC.
I właśnie wobec tej ostatniej kwestii najwięcej obaw mieli doradcy premiera, który przestrzegali przed błędami popełnionymi wcześniej przez Tony'ego Blaira. System punktowy wprowadzony przez poprzednika, jak przypomina The Independent, okazał się nieskuteczny i zbyt skomplikowany dla większości migrantów.
Szansa dla polskich lekarzy albo spawaczy
Co oznaczałby system punktowy dla obcokrajowców, w tym i Polaków, którzy po brexitcie chcieliby zatrudnić się w Wielkiej Brytanii? Przede wszystkim ograniczenia. Brytyjski rynek pracy stałby się właściwie nieosiągalny dla tych, którzy nie spełnialiby określonych norm.
- Z naszych najnowszych badań z początku lutego tego roku wynika, że Polacy tracą zainteresowanie emigracją zarobkową. Wyjechać do pracy za granicę w ciągu najbliższych 12 miesięcy chce zaledwie 12 proc. badanych - podkreśla dla money.pl Iwona Szmitkowska prezes zarządu Work Service. - Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej i związane z tym ograniczenia swobodnego przepływu pracowników sprawią, że naturalnie zmaleje zainteresowanie pracą w tym kraju. Obecnie do Wielkiej Brytanii chce wyjechać zaledwie 4 proc. badanych, w porównaniu do Niemiec, w których chciałoby pracować 25 proc. planujących emigrację Polaków - argumentuje.
Praca na zmywaku, jako pomocnik na budowie, za barem czy w hotelowej pralni prawdopodobnie w takim systemie byłaby niemożliwa. Co nie oznacza, że będzie utrudnieniem dla wszystkich.
Grzegorz Mathea wyjaśnia, że system punktowy jest korzystny dla osób z wyższym wykształceniem. – Polscy lekarze, inżynierowie, specjaliści w wąskich dziedzinach i przedstawiciele branż wymagających certyfikacji z pewnością będą pożądani i cenieni – wylicza. – Dla nich to korzystny system.
Przypomnijmy, że według oficjalnych danych ponad 12 proc. wszystkich zatrudnionych brytyjskiej służbie zdrowia - National Health Service – to imigranci. Wśród samych lekarzy, co czwarty to obcokrajowiec.
- System punktowy nie odstraszy specjalistów wyższego szczebla, którzy będą chcieli rozwijać karierę w Wielkiej Brytanii i będą tam mile widziani - potwierdza prezes Szmitkowska.
Szanse na zatrudnienie mają również przedstawiciele zawodów rzemieślniczych, podkreśla dr Mathea.
- W Wielkiej Brytanii w pewnym okresie brakowało ok. 2 tys. certyfikowanych spawaczy. Budowa elektrowni atomowej w 2016 pochłonęła połowę specjalistów z rynku. W Kanadzie w pewnym momencie systemem punktowym objęto drwali, a Australia pilnie poszukiwała pilotów statków śródlądowych i przybrzeżnych – wylicza przykłady ekspert.
Jak podkreśla, system punktowy ma swoje zalety i wady, ale główną jego cechą jest segregacja i weryfikacja imigranta starającego się o pracę w danym kraju.
- Nie podchodzimy do tego pomysłu z entuzjazmem – zaznacza Zbigniew Żurek. – W ramach możliwości na szczeblu Unijnym, w ramach negocjacji dalszych stosunków UE-Wielka Brytania będziemy przeciwdziałać takim ograniczeniom – konkluduje wiceprezes BCC.
Tymczasem brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych spodziewa się wzrostu liczby wykwalifikowanych pracowników przybywających do Wielkiej Brytanii – czytamy w The Sunday Times. Obecnie skala ta wynosi 65 tys. osób rocznie, przede wszystkim specjalistów spoza Europy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl