W skali kraju w wyborach do sejmików PiS zdobył 239 mandatów, KO – 210, Trzecia Droga – 80, Lewica – 8, a Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy – 6. Mandaty zdobyły także lokalne komitety samorządowców.
I choć PiS – podobnie jak w 2018 roku – wygrał w sejmikach z KO, to partia Jarosława Kaczyńskiego słabnie. Nie była w stanie powtórzyć ostatniego sukcesu. PiS-owi udało się wówczas objąć władzę w połowie z 16 sejmików.
Obecna koalicja rządowa, jeśli porozumie się z wyborczymi rywalami w sejmikach, ma szansę rządzić w sumie w jedenastu regionach:
- łódzkim,
- mazowieckim,
- śląskim,
- dolnośląskim,
- lubuskim,
- zachodniopomorskim,
- pomorskim,
- kujawsko-pomorskim,
- wielkopolskim,
- warmińsko-mazurskim
- oraz w woj. opolskim, jeśli KO i Trzecia Droga porozumiałyby się ze Śląskimi Samorządowcami.
Samodzielną większość PiS uzyskało w czterech sejmikach: lubelskim, podkarpackim, małopolskim i świętokrzyskim. W woj. podlaskim o tym, kto będzie rządził, zdecydować może Konfederacja.
Zmiana władzy
Dobrym symbolem zmian może być Dolny Śląsk. Regionem od dekady (najdłużej w historii woj. dolnośląskiego) rządzi marszałek Cezary Przybylski. Funkcję tę objął jeszcze jako członek Platformy Obywatelskiej. Teraz jest jednym z liderów Bezpartyjnych Samorządowców, którzy Dolnym Śląskiem ostatnie lata rządzili wspólnie z Prawem i Sprawiedliwością.
Pewne jest, że koalicja rządząca regionem się zmieni. KO zdobyła tutaj 15 mandatów, PiS – 13, Trzecia Droga – 4, Bezpartyjni Samorządowcy – 3, a Lewica – 1. Oznacza to, że Koalicja wspólnie z Trzecią Drogą ma już większość w sejmiku.
Wątpliwości, że będzie diametralna zmiana w regionie, nie ma Sławomir Piechota, były wieloletni poseł Platformy Obywatelskiej, który teraz został radnym dolnośląskiego sejmiku.
W mojej ocenie wyborcy, głosując tak, nie inaczej, jasno pokazali, że oczekują zmiany i ona nastąpi. Myślę, że w regionie zawiązana zostanie podobna koalicja jak na szczeblu ogólnopolskim, a Bezpartyjni Samorządowcy znajdą się poza nią – mówi w rozmowie z money.pl polityk PO, na którego tydzień temu zagłosowało ponad 31 tys. wyborców.
– Wiele rzeczy wymaga zmiany. Według mnie w niektórych kwestiach konieczne będą audyty, ale warto też pamiętać, że nie można niczego przekreślać i w niektórych sprawach trzeba stawiać na kontynuację. Mam tu na myśli chociażby rozwój Kolei Dolnośląskich – dodaje Sławomir Piechota.
– Jesteśmy w konstruktywnych rozmowach z naszymi partnerami w ramach koalicji 15 października – mówi z kolei szef dolnośląskich struktur PO poseł Michał Jaros. Nie zdradza jednak w tym momencie szczegółów. Nieoficjalnie wiemy, że niemal pewne jest, że marszałka województwa wskaże partia Donalda Tuska.
– Do 30 kwietnia trwa kadencja obecnego zarządu i sejmiku. Co się wydarzy w maju, to się wydarzy w maju. Nie zapominajmy, że jesteśmy na Dolnym Śląsku, a nie w Warszawie. To my sami zdecydujemy, jak my wyglądać władza w regionie i kto ma być marszałkiem na Dolnym Śląsku – przekonuje w rozmowie z money.pl Tymoteusz Myrda z Bezpartyjnych Samorządowców, członek zarządu województwa.
Wiele stanowisk do wzięcia
Zmiana władzy oznacza spore przetasowania. I choć rewolucja kadrowa w spółkach Skarbu Państwa się jeszcze nie zakończyła, to zaraz rozpocznie się kolejna. Tym razem w regionach, gdzie do obsadzenia będzie tysiące intratnych stanowisk.
Tylko na Dolnym Śląsku jest 20 spółek, których właścicielem bądź współwłaścicielem jest Urząd Marszałkowski. Chodzi m.in. o Koleje Dolnośląskie, Sanatoria Dolnośląskie czy Stawy Milickie, czyli największy kompleks stawów rybnych w Europie.
Jeżeli – jak wszystko na to wskazuje – dojdzie do zmiany władzy także w województwie łódzkim, to tam również można spodziewać się kadrowej karuzeli w spółkach, m.in. w Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, Wytwórni Filmów Oświatowych czy Łódzkiej Agencji Rozwoju Regionalnego.
Warto pamiętać, że samorządy województwa zarządzają także wieloma innymi jednostkami, chociażby szpitalami czy różnymi instytucjami kultury, takimi jak: opery, teatry, biblioteki czy instytucjami oświatowymi.
Marszałek zarabia prawie jak prezydent
Organem wykonawczym samorządu województwa jest zarząd, który liczy pięć osób. Na jego czele stoi marszałek województwa. Jak pisaliśmy w money.pl, marszałkowie województw mogą się pochwalić zarobkami zbliżonymi do tych, które otrzymują najważniejsze osoby w państwie.
Na przykład Witold Kozłowski, marszałek województwa małopolskiego, zarobił w 2022 r. 341 440,14 zł. To niewiele mniej niż otrzymał prezydent Polski. Andrzej Duda w 2022 r. łącznie otrzymał 367 668,82 zł pensji brutto. Co ciekawe, to sporo więcej niż zarabiał w tym samym czasie premier Mateusz Morawiecki – ok. 285 tys. zł brutto.
Marszałkowie, podobnie jak prezydenci miast, dorabiają sobie, zasiadając w radach nadzorczych różnych spółek. Marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik w 2022 r. był np. w radzie nadzorczej spółki Tramwaje Warszawskie. Zarobił w ten sposób 70 338,31 zł brutto.
Natomiast marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski za zasiadanie w radach nadzorczych wrocławskiego MPWiK oraz Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Lubinie otrzymał w 2022 r. ponad 113 tys. zł. Marszałek województwa lubelskiego Janusz Stawiarski zarobił w 2022 r. blisko 49 tys. zł za zasiadanie w radzie nadzorczej spółki PKP Cargo.
Podzielą miliardy z UE
Władza w regionach daje także możliwość zarządzania pieniędzmi z Unii Europejskiej, jakie otrzymają województwa. Mowa o naprawdę ogromnych kwotach.
Polska do 2027 r. ma dostać z nowego wieloletniego budżetu UE ok. 76 mld euro, czyli prawie 350 mld zł. Część tych pieniędzy trafi bezpośrednio do samorządów. Są one kluczowe dla rozwoju regionu i gmin. Pójdą m.in. na projekty infrastrukturalne, transport, ochronę zdrowia i środowiska oraz edukację.
I tak np. do województwa łódzkiego trafi rekordowa kwota 2 mld 745 mln euro. To prawie pół miliarda euro więcej niż w poprzednim okresie programowania. Z tego 1,7 mld euro zostanie przeznaczone na inwestycje w transport, infrastrukturę zdrowotną i kulturalną, a także na wsparcie dla przedsiębiorców.
Województwo śląskie będzie mogło liczyć na rekordowe 5,1 mld euro, w tej puli znajdują się także środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST). Ponad 2,2 mld euro będzie do wykorzystania na działania, które złagodzą skutki transformacji energetycznej.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl