Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Wielka wojna chipowa. Chiny przechodzą do ofensywy. Mają jeden cel

84
Podziel się:

Pekin zainwestuje potężne środki w tzw. Wielki Fundusz, który ma wyrwać Chiny z pułapki technologicznej. Państwo Środka przetransferuje dodatkowe 44 mld euro na rodzimą produkcję półprzewodników. Jednocześnie Xi eskaluje napięcie wokół Tajwanu - kluczowego ośrodka produkcji chipów dla zachodnich firm.

Wielka wojna chipowa. Chiny przechodzą do ofensywy. Mają jeden cel
Xi Jinping (Getty Images, 2022 Getty Images)

Przywódca Chin Xi Jinping rusza z ofensywą. Przeznaczy rekordową kwotę na rozwój technologiczny w zakresie kluczowych półprzewodników. Wielki Fundusz zostanie zwiększony o równowartość prawie 44 mld euro.

Chiny na technologicznej wojnie. W tle miliardy euro

Już wcześniej krajowy fundusz promocji przemysłu dysponował budżetem 43 mld euro (zasilonym w dwóch transzach). Celem był rozwój produkcji chipów w Państwie Środka. Większość pomocy finansowej ma zostać przeznaczona na rzecz zakupu krajowego sprzętu półprzewodnikowego przez chińskie firmy.

Są to kolejne subsydia chińskie w sektor półprzewodnikowy. Prawdopodobnie będą skupione na technologiach produkcji chipów i maszyn do ich produkcji w związku z międzynarodowymi sankcjami ograniczającymi dostęp Chin do technologii wytwarzania najnowocześniejszych chipów - komentuje Marek Wąsiński, kierownik zespołu gospodarki światowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Putin z wizytą w Chinach. "Nie jest to sojusz prawdziwy"

Głównym inwestorem jest państwo za pośrednictwem resortu finansów, ale również państwowe banki, a także firmy, które do tej pory nigdy nie były zaangażowane w finansowanie sektora technologicznego. Wśród nich pierwsze skrzypce gra Huawei - znany na świecie gigant z Shenzhen.

Wyrwać Chiny z pułapki

Potężny zastrzyk dla chińskich firm ma wyrwać kraj z pułapki technologicznej i odwrócić układ sił. Sankcje nałożone przez amerykański rząd na Chiny niemal odcięły Pekin od zaawansowanych technologii. To element globalnej wojny chipowej.

Przypomnijmy: jesienią 2022 r. prezydent USA Joe Biden nałożył ograniczenia na krajowy eksport. Amerykańskie Biuro Przemysłu i Bezpieczeństwa dodało dziesiątki chińskich firm technologicznych do listy podmiotów objętych kontrolą eksportu. Celem restrykcji było ograniczenie produkcji oraz możliwości zakupu zaawansowanych chipów komputerowych dla wojska Chińskiej Republiki Ludowej. Już parę miesięcy później, na początku 2023 r., sankcje zostały zaostrzone.

USA zyskały dwóch poważnych sojuszników w konfrontacji z Chinami. Japonia i Holandia, główni dostawcy sprzętu do produkcji półprzewodników, dołączyły do sankcji w 2023 r. W efekcie producenci, jak choćby znana holenderska firma ASLM, przestała dostarczać do Chin swoje najnowocześniejsze maszyny.

Jak donosił "Financial Times" w lipcu ubiegłego roku, rząd Japonii wprowadził embargo na eksport chipów, co było jednoczesnym uderzeniem w produkcję starszych generacji układów scalonych. W efekcie Chiny stanęły przed poważnym problemem.

Chiny stawiają na własną produkcję

Pekin uznał za konieczne stworzenie własnej technologii. W tym celu postanowił połączyć publiczne środki z kapitałem prywatnym. Motorem napędowym stały się rozwiązania Huawei, która to firma dominuje w produkcji chipów i stara się zlokalizować cały łańcuch dostaw dla chińskich półprzewodników.

Chiny rozwijają zarówno starsze technologicznie urządzenia, jak i szukają rozwiązań dla najnowocześniejszych półprzewodników. Tak potężne środki przekazywane na segment chipów wskazują, że Chiny podjęły kroki, w celu odwrócenia układu sił.

Jak pisał w kwietniowej analizie portal Deutsche Welle, jeśli Chinom uda się zalać rynek konwencjonalnymi chipami dotowanymi przez Pekin, zachodni producenci mogą szybko zostać wypchnięci z rynku. Może to skutkować podobnym dumpingiem cenowym, jak w przypadku producentów tanich chińskich paneli fotowoltaicznych, dzięki którym Pekin uzyskał przewagę.

Poważnym sygnałem dla Zachodu było wykorzystanie w smartfonach Huawei Mate 60 nowoczesnego chipu. W 2023 r., pomimo ograniczeń w dostępie do technologii, Huawei zaprezentował nowy aparat z chipem o wielkość 7nm od chińskiego producenta SMIC, co pokazuje istniejący potencjał w chińskim przemyśle - podkreśla Marek Wąsiński.

Ekspertyzy firmy TechInsights dla Bloomberga potwierdziły, że Huawei wraz SMIC zbudowały 7-nanometrowy procesor mimo reżimu sankcji.

Nie da się w pełni określić, na ile nowe fundusze wystarczą, by dalej uniezależniać chińską produkcję półprzewodników i tworzyć najnowocześniejsze i jeszcze bardziej efektywne chipy m.in. dla AI - zaznacza w rozmowie z money.pl Wąsiński.

Jednak nie bez powodu w grudniu administracja Joe Bidena nakazała przegląd całego łańcucha dostaw półprzewodników, aby ocenić dominację Chin na rynku starszych chipów. Podobny przegląd zarządziła Unia Europejska.

Ambicje Pekinu są duże. Według planu do 2025 r. 70 proc. wykorzystywanych chipów będzie rodzimej produkcji. Z kolei cytowana przez Deutsche Welle ekspertyza tajwańskiej firmy analitycznej Trendforce, specjalizującej się w tym sektorze, wskazuje, że w ciągu najbliższych trzech lat zdolności produkcyjne Chin w zakresie półprzewodników towarowych wzrosną do poziomu pozwalającego zaspokoić 39 proc. światowego popytu.

Czynnik tajwański

W całej układance niezwykle wrażliwy jest tzw. czynnik tajwański. To na Tajwanie siedziby mają najważniejsze firmy technologiczne zajmujące się produkcją chipów. Działający na wyspie producenci wytwarzają 90 proc. wysokotechnologicznych chipów, wykorzystywanych m.in. w iPhone'ach, mających znaczenie tak w technologii cywilnej, jak i dających potencjał dla wykorzystania wojskowego.

Z Tajwanem związanych jest wiele firm technologicznych takich jak Acer, Asus czy Foxconn. Wyspa jest też ważna dla takich graczy, jak AMD czy Nvidia, której technologia wysokowydajnych procesorów wykorzystywana w rozwoju AI bazuje na chipach wytwarzanych właśnie na Tajwanie.

Problem w tym, że to region starcia interesów Chin i USA. Pekin wysuwa roszczenia do terenów sąsiadujących z kontynentalnymi Chinami. Uznają Tajwan za "zbuntowaną prowincję". Demokratyczny rząd w Tajpej podkreśla swoją suwerenność i samorządność od 1949 r., a bliskie stosunki z USA miały ugruntować jego pozycję.

Na początku 2024 r. na Tajwanie odbyły się wybory, które wywindowały poziom napięcia w regionie. Wygrał, zaprzysiężony w połowie maja, prezydent Laia Ching-te, uważany przez Pekin za "separatystę". Sytuacja stała się naprawdę poważna, kiedy 23 maja chińskie ministerstwo obrony ogłosiło rozpoczęcie manewrów Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Siły morskie skupiły się na północy, południu i wschodzie Tajwanu, a także wokół wysp Kinmen, Matsu, Wuqiu i Dongyin. Kika dni później Taipei Times poinformował o zrzuceniu nad Wyspami Kinmen propagandowych ulotek.

Na odpowiedź USA długo nie trzeba było czekać. 27 maja amerykańskie wojska stacjonujące na Filipinach rozpoczęły własne manewry, w których ćwiczyły scenariusz obrony Tajwanu przed potencjalną inwazją Chin.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(84)
WYRÓŻNIONE
Tag
7 miesięcy temu
A unia uchwala zielony ład. Niedługo wszystko będzie chińskie. W Europie już nic nie opłaci się produkować
Wnioski
7 miesięcy temu
A co robi UE? Drukuje pieniadze i wywala je stare wiatraki a podatnikom dorzuca oplat i podatkow. A co UE produkuje??? Ano coraz mniej a niedlugo nic bo prosukcjacw Europie umiera. A jak umrze przemysl to Europa zostanie bez pracy i pieniedzy . Taki rezerwat starych zidjocialych czlekoksztaltnych z dlugami bez pracy. Eko europejskie zabija kontynent.
Radek
7 miesięcy temu
Jedyną pozytywną rzeczą wynikającą z potęgi Chin jest pobudka dla Zachodu. Koniec spijania śmietanki z dotychczasowego modelu ekonomicznego, albo zachodnie elity się ogarną i w końcu wykorzystają bogactwo, które jeszcze mamy do zyskania przewagi na nowo, albo Chiny szybko im uświadomią kto tu teraz rządzi. W sumie to właśnie oni mają najwięcej do stracenia, nie przeciętny mieszkaniec USA czy Europy. To czy będziemy pracować dla zachodnich czy chińskich korporacji nie robi zbyt wielkiej różnicy, to majątki elit i budżety państw Zachodu są najbardziej zagrożone.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (84)
Rodzina na sw...
miesiąc temu
Tajwan zawsze chiński
antypisior
miesiąc temu
PRZESTAŃCIE LUDZIE KUPOWAĆ CHIŃSZCZYZNĘ!!!!! ZALEJĄ NAS CAŁKOWICIE SWOIMI TOWARAMI JAK TEGO NIE PRZERWIEMY!!!!!! ZA 20 LAT TO CHIŃSKIE BUŁKI BĘDZIEMY JEŚĆ A NIE POLSKIE
Jacek
5 miesięcy temu
Po wprowadzeniu sankcji produkcja towarow jeszcze rosła, ale zamiast zachodnich półprzewodników zaczęli wkładać chińskie zamienniki, stąd pojawiły się tony bubli zalegających magazyny. Dlatego Partia zadecydowała przekazać 40 miliardów na rozwój produkcji rodzimych półprzewodników. Towarzysze urzędnicy znowu zarobią na zagraniczne studia dla swoich dzieci, tak jak zarabiali na Jelenim Szlaku (przez jeleni budowanym). Ale dla nas to dobra wiadomość, bo wychodzi 40 miliardów mniej na chińskie zbrojenia.
he he
7 miesięcy temu
Wojna gospodarcza, kraje socjalistyczne vs kapitalistyczne trwa w najlepsze
Polak
7 miesięcy temu
Jeżeli nasz Rząd (15 października) wyda pozytywną decyzję dot. wsparcia Fabryki Intela pod Wrocławiem to nie będziemy się musieli oglądać na Chiny.
...
Następna strona