Spór przedsiębiorców z państwowym koncernem trwa już od dłuższego czasu. Powodem są drastyczne podwyżki stawek za błękitne paliwo. W tym wypadku chodzi jednak o gaz krajowy, czyli zaazotowany, który PGNIG dostarcza firmom z lokalnej kopalni, należącej do spółki.
Z tego gazu korzystają zarówno firmy z województwa lubuskiego, jak i wielopolska huta szkła Gloss w miejscowości Poniec. W ubiegłym roku w ciągu kilku miesięcy PGNiG podniósł przedsiębiorcom ceny gazu, w tym wspomnianej hucie, co najmniej pięciokrotnie. W efekcie wiele z nich musi teraz zwalniać pracowników, a ponieckie zakłady stanęły na skraju bankructwa.
Na początku tego roku Gloss dostał podwyżkę cen gazu o blisko 790 proc. Potem stawki za gaz nieco spadły, ale niewiele to pomogło. Sytuacja huty jest o tyle zła, że działa w małej gminie, gdzie jest dominującym rodzinnym pracodawcą. Jej bankructwo dotknie w sumie kilkaset osób.
Po naszej publikacji huta zdecydowała się jednak wznowić produkcję. – Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Jeżeli koszty gazu nas nie zabiją, to może się to stać z powodu kosztów wynagrodzeń. Jak dotąd nie zwolniliśmy żadnej osoby, ale nie prowadząc produkcji, nie możemy utrzymać zakładu, a nasi pracownicy nie będą mieli z czego żyć – mówi money.pl Łukasz Busz, prezes huty.
Prezes apeluje do klientów o wsparcie
Przedsiębiorstwo podjęło bezprecedensową decyzję. Zdecydowało się wnieść do sądu pozew przeciwko PGNiG. – Złożyliśmy go do Wydziału Gospodarczego Sądu Okręgowego w Warszawie. To pozew o zmianę warunków umowy. Powołujemy się w nim na artykuł 357 kodeksu cywilnego. Wartość przedmiotu sporu wyceniliśmy na 13,5 mln zł – informuje nas prezes huty.
Szef przedsiębiorstwa dodaje, że wierzy w zwycięstwo. – Zostaliśmy niesprawiedliwie potraktowani. Do tej sytuacji doszło głównie z powodu dominującej pozycji PGNiG, która jest w tym wypadku monopolistą. Posiadam materiały dowodowe zebrane u prawnika i mam nadzieję na sprawiedliwy wyrok sądu w naszej sprawie – komentuje prezes huty.
Jednocześnie przedsiębiorstwo postanowiło zwrócić się o pomoc do swoich klientów.
"Chcemy dalej produkować i być konkurencyjni, choć w obecnej sytuacji jest to niemożliwe. Koszty, jakie musimy pokryć w tym roku, to około 35 mln zł. Dla porównania w ubiegłym roku było to 18 mln zł. Nie chcemy jednak jałmużny. Prosimy jedynie o zakup szkła. Będę wdzięczny za każdy zakup w tak ciężkich dla nas chwilach" – apeluje prezes w piśmie przesłanym do klientów.
Spotkało się to z pozytywnym odzewem. – Napłynęły do nas deklaracje zakupu i słowa pocieszenia, żebyśmy kontynuowali naszą batalię. Obecna sprzedaż nadal nie pokrywa się jednak z bieżącymi kosztami działalności, ale wydłuża możliwość zachowania płynności finansowej – mówi Łukasz Busz.
Dalszy ciąg pod materiałem wideo
Rząd powinien wspierać rodzinne firmy
Huta znalazła również wsparcie w lokalnym samorządzie. – Upadek tego zakładu będzie tragedią dla całego regionu. To polska firma rodzinna, w której pracują wykwalifikowani pracownicy. To właśnie na takich przedsiębiorstwach opiera się cała polska gospodarka – mówi money.pl Jacek Widyński, burmistrz gminy Poniec.
Dodaje, że to także jego osobista tragedia. – Patrzę na to nie tylko przez pryzmat utraty wpływów z podatków. Będzie mieć to także negatywny wpływ na inne firmy z naszego regionu. Moim zdaniem pomoc publiczna jest więc w tym wypadku uzasadniona. Państwo powinno objąć ochroną takie przedsiębiorstwa, bo one zasługują na wsparcie – komentuje.
Sytuacją huty zainteresowała się też Joanna Jaśkowiak, posłanka Koalicji Obywatelskiej, która wystosowała w tej sprawie interpelację poselską do Jacka Sasina, wicepremiera i ministra aktywów państwowych.
W piśmie do niego przypomina, że na początku 2022 roku huta dostała fakturę na kwotę ponad 2 mln zł, podczas gdy wcześniej przedsiębiorstwo płaciło za gaz 350 tys. zł miesięcznie. Dodatkowo prezes huty miał niecałą dobę, aby się zapoznać z nowymi warunkami i je podpisać.
"Myślał, że skoro tak kształtują się ceny, to konkurencja też ma podobne. Otóż nie. Po podwyżce cen produktów o 60 proc., która nie pokrywała w pełni nowych kosztów produkcji, okazało się, że jego towar jest zbyt drogi, aby prowadzić konkurencyjną sprzedaż" – pisze posłanka w piśmie do Jacka Sasina.
Zdaniem Joanny Jaśkowiak rząd powinien wspierać firmy, zwłaszcza rodzinne, z długą tradycją. "Tymczasem rosnące koszty, w tym gazu, mogą doprowadzić do tego, że takich firm zabraknie na rynku" – zauważa.
Posłanka zwraca też uwagę na fakt, że huta jest całkowicie zależna od PGNiG, bo nie może zmienić sprzedawcy, ale za to jej konkurencja, która ma dostęp do gazu wysokometanowego (notowanego na giełdzie), może swobodnie zakontraktować gaz i zmienić sprzedawcę.
"Czy rząd ma rozwiązanie, aby cena gazu nie była przeważającym kosztem w firmie zależnej od niego i by przedsiębiorcy nie byli zmuszeni do zamykania swoich firm na skutek drastycznych cen gazu? W jaki sposób rząd zamierza wspierać firmy w takiej sytuacji? "– pyta w swoim piśmie posłanka.
Te pytania jak dotąd pozostały jednak bez żadnej odpowiedzi.
Zdaniem przedsiębiorców PGNiG gra na zwłokę
Inni przedsiębiorcy, którzy kupują krajowy gaz od PGNiG, również zapowiadają pozwy. Są to duże przedsiębiorstwa, głównie z branży motoryzacyjnej z Nowej Soli i Zielonej Góry oraz okolic, które bardzo mocno dotknęły podwyżki cen gazu. Z tego powodu od miesięcy toczą spór z PGNiG.
Chcemy iść do sądu. Obecnie jesteśmy na etapie wyboru odpowiedniej kancelarii. Przygotowujemy także ekspertyzy dla każdej firmy z naszej grupy, które odpowiedzą na pytanie, jakie wiążą się z tym koszty oraz jakie to może przynieść potencjalnie zyski. Zależy nam na tym, aby każdy przedsiębiorca sam ocenił ryzyko – mówi money.pl prezes jednej z motoryzacyjnych firm.
Jakie kwoty odszkodowań mogą wchodzić w grę? – Średnio w naszej grupie firmy straciły na wzroście stawek za gaz od 8 do 25 mln zł. W związku z tym będziemy domagać się odszkodowań w takiej kwocie – mówi przedsiębiorca.
W dodatku, według niego, PGNiG cały czas gra na zwłokę. Spółka obiecuje firmom, że zaproponuje nową, optymalną dla nich ofertę, ale tak się nie dzieje.
Od naszych opiekunów z ramienia PGNiG ciągle słyszymy zapewnienia w stylu: "Pracujemy nad ofertami, niedługo je dostaniecie", ale kończy się tylko na słowach. Tymczasem zaczęliśmy rozmowy z PGNiG w styczniu, a jest koniec czerwca, minęło więc pół roku, a my cały czas słyszymy zapewnienia. W dodatku jesteśmy zmuszeni kupować od PGNiG gaz co miesiąc po stawkach, jakie dyktuje spółka – mówi z goryczą.
Pozwów może być więcej
Czy jest szansa, że spór firm z PGNiG się kiedyś skończy? Na razie światełkiem w tunelu jest spotkanie, do którego ma dojść na początku lipca w siedzibie państwowego giganta. W spotkaniu z przedstawicielami PGNiG uczestniczyć będą prezes huty Gloss oraz Jacek Widyński, burmistrz gminy Poniec.
– Cieszę się, że do tego spotkania dojdzie. Chcemy rozmawiać o możliwych rozwiązaniach – mówi samorządowiec. Dodaje, że jego zdaniem rząd powinien pochylić się także nad sytuacją wielkopolskiego zakładu. – Tym bardziej że do trudnej sytuacji nie doprowadziło go złe zarządzanie, ale drastyczny wzrost stawek za gaz – mówi.
Poprosiliśmy PGNiG o komentarz. Chcieliśmy się dowiedzieć m.in., jakie będą dalsze kroki spółki w związku z pozwem. Zapytaliśmy też, czy ma plany porozumienia się z przedsiębiorstwem, zanim zajmie się tym sąd.
– Oficjalnie nie dostaliśmy zawiadomienia o złożonym pozwie, dlatego na razie nie będziemy tego komentować – powiedział nam Stanisław Krakowski, zastępca dyrektora w departamencie komunikacji i marketingu państwowego koncernu.
Czy PGNiG ma się jednak czego obawiać? Czy podobnych pozwów może niebawem pojawić się więcej?
Zdaniem Roberta Zajdlera, eksperta Instytutu Sobieskiego i jednocześnie pełnomocnika grupy 18 firm z sektora przemysłu, które uczestniczą w sporze z PGNiG, sytuacja gospodarcza się pogarsza, wzrost cen energii i gazu dotyka duży przemysł, w tym najbardziej energochłonne segmenty rynku, do jakich należy przemysł motoryzacyjny i hutniczy. Z tego powodu liczba podobnych pozwów może więc z czasem wzrosnąć.
Jednocześnie grupa firm reprezentowanych przez Roberta Zajdlera złożyła już oficjalną skargę do Komisji Europejskiej na PGNiG o nadużywanie przez spółkę dominującej pozycji na rynku gazu.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl