Grupa posłów koalicji rządzącej złożyła w Sejmie wniosek o postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Wniosek podpisało 191 posłów.
Podczas konferencji prasowej w Sejmie posłowie wnioskodawcy pytani byli między innymi o wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł w połowie stycznia, że przepisy umożliwiające postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa Narodowego Banku Polskiego są niezgodne z konstytucją.
Na wzmiankę o orzeczeniu TK zareagował Zbigniew Konwiński (KO), który podczas konferencji prasowej w Sejmie pytanie dziennikarza skwitował... pytaniem o godzinę.
Jest godzina 12. Jeśli Trybunał Juli Przyłębskiej powie, że 18:00, to nie znaczy, że jest 18:00 - stwierdził.
Jak dodał, jest ustawa, która reguluje, jaka większość jest potrzebna do postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. - To, że sojusznicy polityczni Pana Prezesa, chcą go chronić wszystkimi możliwymi sposobami, to jest inna kwestia. Są w tej sprawie dość jasne regulacje prawne - podkreślił poseł Konwiński.
Nie tak miało być. Fatalny błąd PiS ws. szefa NBP
Do postawienia przed Trybunałem Stanu szefa NBP potrzebny jest wniosek do marszałka Sejmu złożony przez grupę 115 posłów. Marszałek wysyła pismo do sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, a ta wszczyna postępowanie.
Samo postawienie przed TS musi być już poparte większością bezwzględną (więcej posłów popiera wniosek niż jest przeciwko lub wstrzymało się od głosu). I to właśnie te zapisy zakwestionował Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej.
Od ubiegłego tygodnia wiadomo, że wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu ma osiem punktów.
Zarzuty wobec niego dotyczą m.in.:
- dostępu członków Rady Polityki Pieniężnej i niektórych członków zarządu Narodowego Banku Polskiego do kluczowych informacji dotyczących działań banku,
- skupu obligacji przez NBP w 2020 r.,
- premii dla prezesa Adama Glapińskiego.
Przede wszystkim główny zarzut polega na tym, że nie realizował on zadań ustawowych ciążących na NBP, tylko zajmował się pomocą partii, z której się wywodzi – powiedział w ubiegłym tygodniu Jan Grabiec, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
– Bardzo często decyzje podejmowane przez prezesa Glapińskiego miały charakter działalności czysto partyjnej, na rzecz partii, która wtedy sprawowała władzę, nie miały nic wspólnego z interesem polskiej gospodarki, ani z zadaniami NBP – dodał.