"Niniejszy wniosek ogranicza się do postawienia zarzutów wyłącznie Adamowi Glapińskiemu, jako prezesowi NBP, mimo że część z zarzuconych mu czynów została popełniona wspólnie i w porozumieniu z niektórymi członkami zarządu oraz niektórymi członkami Rady Polityki Pieniężnej, choć w większości przypadków z inicjatywy Adama Glapińskiego" - napisali wnioskodawcy.
W dokumencie dodano, że prawo nie przewiduje możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej innych członków zarządu banku centralnego ani Rady Polityki Pieniężnej.
Lewica: szkodnik Glapiński
Poseł Lewicy Tomasz Trela przekonywał podczas wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie, że "Adam Glapiński był najgorszym prezesem Narodowego Banku Polskiego po 1989 r." - Realizował tylko i wyłącznie polecenia Jarosława Kaczyńskiego. Dopuścił się nawet tego, że w dniu głosowania w Sejmie pojechał na dyskusję i na dyrektywy do siedziby PiS przy ul. Nowogrodzkiej - powiedział Trela.
Trybunał Stanu dla szkodnika Glapińskiego na pewno się należy. Za jego rządów NBP został zamieniony w naczelny bastion PiS do zadań politycznych, zadań specjalnych, którymi kierował Jarosław Kaczyński - podkreślił Trela.
Zdaniem wnioskodawców prezes NBP "zrobił z Narodowego Banku Polskiego przystawkę Prawa i Sprawiedliwości. Robił sobie żarty z Polaków. Nic tak nie uderzyło w polską gospodarkę jak niekompetencja Glapińskiego".
Trela mówił też o "arogancji i bucie" szefa NBP, przez którego "ludzie brali kredyty, posłuchali prezesa Glapińskiego, a później były domowe tragedie".
- Rata z 3 tys. zł skoczyła do 6 tys. zł. Z 5 tys. skoczyła do 10 tys. zł. W kampanii wyborczej stał się częścią sztabu wyborczego PiS. Wydawał publiczne pieniądze na bannery, billboardy, jeżdżące billboardy, które jeździły po Polsce i mówiły, że rząd PiS jest najlepszym rządem. (...) Adam Glapiński dopuścił się tego, że dziennie zarabiał 3,6 tys. zł. Tyle, ile w zeszłym roku początkujący nauczyciel. Na szczęście dzięki koalicji 15 października nauczyciele już zarabiają więcej - ocenił Trela.
Wniosek podpisało 191 posłów. - To jest dalsza destabilizacja naszego kraju. To uderza w każdego Polaka, ponieważ NBP odpowiada za stabilizację rynku finansowego. Chodzi o obalenie Glapińskiego, żeby wprowadzić euro - ocenił we wtorek poseł PiS Michał Wójcik.
Zdaniem polityka wszystkie zarzuty stawiane prezesowi NBP "to jedna, wielka ściema".
Jest wniosek. Ruszają tryby
Złożenie wniosku o postawienie prof. Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu zapowiedział premier Donald Tusk. Taki krok był wcześniej wielokrotnie zapowiadany przez przedstawicieli koalicji rządzącej.
– To jest jedna z rzeczy, którą obiecaliśmy w naszych "100 konkretach". Mieliśmy też zapowiedzi samego premiera Tuska. Twarde i jednoznaczne. Traktujemy tę sprawę bardzo poważnie – mówili pod koniec lutego członkowie sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej w rozmowie z Wirtualną Polską.
To ona – zgodnie z procedurą – zdecyduje, czy wszcząć postępowanie w tej sprawie. Przewodniczącym komisji jest Zdzisław Gawlik (poseł KO), a jego zastępcami: Dariusz Joński (KO) oraz Iwona Arent (PiS). Zasiada w niej również Mateusz Morawiecki. A to oznacza, że jeśli były premier pozostanie członkiem komisji, będzie miał okazję przesłuchać Adama Glapińskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trybunał Stanu dla Adama Glapińskiego. Co zarzuca mu rząd Donalda Tuska?
Od ubiegłego tygodnia wiadomo, że wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu ma osiem punktów.
Zarzuty wobec niego dotyczą m.in.:
- dostępu członków Rady Polityki Pieniężnej i niektórych członków zarządu Narodowego Banku Polskiego do kluczowych informacji dotyczących działań banku,
- skupu obligacji przez NBP w 2020 r.,
- premii dla prezesa Adama Glapińskiego.
Przede wszystkim główny zarzut polega na tym, że nie realizował on zadań ustawowych ciążących na NBP, tylko zajmował się pomocą partii, z której się wywodzi – powiedział w ubiegłym tygodniu Jan Grabiec, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
– Bardzo często decyzje podejmowane przez prezesa Glapińskiego miały charakter działalności czysto partyjnej, na rzecz partii, która wtedy sprawowała władzę, nie miały nic wspólnego z interesem polskiej gospodarki, ani z zadaniami NBP – dodał.
Adam Glapiński komentuje. Odpiera zarzuty
Adam Glapiński zaprzecza wszystkim wysuwanym wobec niego zarzutom. Uważa, że postawienie go przed Trybunałem Stanu byłoby "bardzo złe dla Polski".
Szef NBP zapewnia jednocześnie, że "nie ma nic do ukrycia" i "oczywiście" jest gotów bronić swoich działań przed Trybunałem Stanu.
W ostatnim wywiadzie dla "Financial Times" zapowiedział, że wystosuje list do premiera Donalda Tuska w celu zakończenia coraz bardziej zaciekłego sporu, który – jak ostrzegł – szkodzi międzynarodowemu wizerunkowi Polski.
Oświadczył przy tym, że "nie jest gotowy" do rezygnacji, ponieważ mogłoby to zostać odebrane jako przyznanie się do winy.
Rozumiem, że dla Tuska najłatwiejszym sposobem zarządzania kampanią było oskarżenie rządu i banku centralnego o spowodowanie inflacji, ponieważ była ona tak wysoka. Ale jesteśmy już po wyborach. Czas z tym skończyć. Mamy wspólne problemy – powiedział prof. Glapiński w ostatniej rozmowie z "FT".
Prezes NBP przed Trybunałem Stanu. Kluczowe kroki
Do postawienia przed Trybunałem Stanu szefa NBP potrzebny jest wniosek do marszałka Sejmu złożony przez grupę 115 posłów. Marszałek wysyła pismo do sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, a ta wszczyna postępowanie.
Samo postawienie przed TS musi być już poparte większością bezwzględną (więcej posłów popiera wniosek niż jest przeciwko lub wstrzymało się od głosu). Jednak ten przepis zakwestionował Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej.