Przypomnijmy, że w wielkopolskich gminach Tarnowo Podgórne i Kazimierz, gdzie gaz z lokalnego źródła dostarcza spółka G.EN Gaz Energia, mieszkańcy dostali zawiadomienie o podwyżce w wysokości 170 proc. Okazuje się, że problem może dotyczyć nawet 80 gmin w całej Polsce.
Poinformowała nas o tym mieszkanka gminy Kaźmierz koło Poznania za pośrednictwem platformy dziejesie.wp.pl. Teraz opłata za ogrzewanie gazowe będzie wynosić blisko trzy czwarte jej emerytury.
Problem dotyczy łącznie blisko 80 gmin, z czego duża część jest z Wielkopolski. Podwyżka dotknęła m.in. Tarnowo Podgórne, a także Kaźmierz, Szamotuły, Buk, Duszniki, część gminy Dopiewo, Kuślin, Opalenicę, Nowy Tomyśl, Grodzisk Wielkopolski i gminy z okolic Kalisza. Podobna sytuacja wystąpiła jednak również w Zachodniopomorskiem oraz w województwach dolnośląskim i pomorskim.
W najbliższy wtorek, 19 października samorządowcy z gmin dotkniętych podwyżkami spotkają się w Tarnowie Podgórnym, aby wspólnie podjąć decyzję o dalszych działaniach.
Ta podwyżka nie ma uzasadnienia
Tymczasem okazuje się, że paradoksalnie do wysokich cen gazu w Wielkopolsce przyczyniło się także PGNiG, podnosząc ceny firmie G.EN Gaz Energia i uzależniając je od cen gazu na światowych giełdach.
- Takie działanie jest nieuzasadnione, bo przecież chodzi o gaz wydobywany w kopalni gazu w Młodasku należącej do PGNiG. Nie ma więc powodu do tak dużej podwyżki - tłumaczy money.pl, pan Ernest, jeden z poszkodowanych mieszkańców.
Z powodu podwyżek mieszkańcy wielkopolskich gmin znaleźli się więc w potrzasku. Gaz sprzedaje im firma, która jest zarazem właścicielem lokalnej sieci, ale ceny dyktuje jej państwowy monopolista, czyli PGNiG. W efekcie stali się zakładnikami tej sytuacji.
Koszt zakupu gazu to 95 proc. nowej ceny
Spółka G.EN Gaz Energia tłumaczy drastyczne podwyżki wzrostem cen gazu na światowych rynkach. - Nasza firma musiała zakupić paliwo gazowe po nowych cenach rynkowych, co przełożyło się na wzrost u klientów. Podwyżka dotyczy wszystkich grup odbiorców i została zatwierdzona przez URE - informuje biuro spółki w przesłanym do nas komentarzu.
Firma dodaje, że blisko 95 proc. obecnej ceny gazu to koszty jego zakupu, a pozostałe 5 proc. to inne koszty. G.EN twierdzi też, że prowadzi dialog z przedstawicielami gmin dotkniętymi podwyżkami, aby znaleźć rozwiązanie w tej sytuacji.
Z kolei PGNiG również tłumaczy się wzrostem cen gazu na światowych rynkach, twierdząc, że jest to główny powód podniesienia cen firmie G.EN Gaz Energia.
- Ceny sprzedawanego gazu są pochodną warunków rynkowych - gaz drożeje od miesięcy na świecie, a wynika to m.in. z ograniczenia podaży przez Gazprom i zwiększenia zakupów LNG na rynkach azjatyckich - wyjaśnia biuro prasowe spółki.
Z tą argumentacją nie zgadza się pan Ernest. - Przecież chodzi o krajowe złoża gazu, w tym wypadku ceny na światowych giełdach nie mają z tym związku. Obawiam się, że państwowy koncern stosuje tzw. subsydiowanie skrośne - twierdzi. Dodaje, że to określenie stosowane jest, gdy firma pokrywa koszty dotyczące jednej grupy odbiorców przychodami pochodzącymi od innych odbiorców.
Gazowym spółkom nie zależy na zmianie tej sytuacji
PGNiG odbija piłeczkę, twierdząc, że dla cen gazu na giełdzie nie ma znaczenia, czy gaz pochodzi z lokalnego wydobycia, czy z importu, a ceny gazu na giełdach są pochodną warunków rynkowych.
Tymczasem zdesperowani mieszkańcy gmin dotkniętych podwyżką próbowali w ostatnim czasie zmienić sprzedawcę gazu i uciec do PGNiG, bez skutku, bo dostali do spółki odmowę.
Państwowy koncern tłumaczy to ograniczonymi możliwościami dostarczania gazu na tym terenie. Głównym powodem ma być też fakt, że lokalna sieć gazowa należy do G.EN. Gaz Energia. - Firma ta może nie być zainteresowana dopuszczeniem innych sprzedawców gazu, czyli konkurencji, do wykorzystania swojej sieci - tłumaczy państwowa spółka w przesłanym do nas komentarzu.
- Zostaliśmy zostawieni sami sobie. Widać, że zmiana tej sytuacji nie leży w interesie żadnej z firm - twierdzi pan Jędrzej.
O komentarz poprosiliśmy także Marka Dolatowskiego, adwokata w kancelarii Wardyński i Wspólnicy. - Tak znaczna podwyżka wynika z powiązania gazu kupowanego przez G.EN. Gaz z indeksami giełdowymi, na które wpływ mają wydarzenia poza Polską (popyt na gaz jest duży w całej Europie). Jednak biorąc pod uwagę publiczny charakter usługi dostaw gazu i obowiązującą G.EN taryfę, zbadanie sprawy przez prezesa URE byłoby wskazane - komentuje.
Dodaje, że niedawno doszło do upadłości kilku firm sprzedających prąd, bo podrożały ceny zakupu energii, a spółki pozawierały kontrakty z odbiorcami bez możliwości ich zmiany. - Tu mamy podobny przypadek tyle, że regulator, czyli URE pozwolił przerzucić koszty dostaw na odbiorców - mówi. Proponuje więc zaczekać na reakcję URE. Jednocześnie zwraca uwagę na to, że urząd przy zatwierdzaniu taryf powinien chronić interesy indywidualnych odbiorców.
Odpowiedź na nasze pytania, którą dostaliśmy z URE, niewiele jednak wyjaśniła. - Prezes URE każdorazowo analizuje i weryfikuje zasadność podwyżek. W przypadku gazu wzrosty cen tego surowca w taryfach podyktowane są wzrostami cen gazu na rynkach hurtowych (np. giełda), a ich wzrost w poszczególnych firmach zależy od portfela zakupowego konkretnego sprzedawcy gazu - napisała Agnieszka Głośniewska, rzecznik prasowy URE.