Wojskowi doskonale zdają sobie sprawę, że wojnę wygrywają nie czołgi, a logistyka. Nic po sile rażenia, jeśli armia nie jest w stanie szybko przemieścić się w punkt zapalny frontu. Co oczywiste, równie ważne jest zapewnienie jej zaopatrzenia. A kolej, jak się okazuje, jest do tego najlepsza.
Pociągi stały się kluczowymi pojazdami w walce o wolność - mówił kilka dni temu na kongresie Railway Direction Days Mark Brzezinski, ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce.
- Pociągi transportują strategiczne zaopatrzenie, które pomaga walczyć Ukraińcom. Szybka i efektywna kolej jest żywotna dla narodowego bezpieczeństwa i obrony - podkreślał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie ma czasu do stracenia. Zagrożenie jest realne
Wojna w Ukrainie sprawiła, że Europa, w tym kraje Trójmorza (Estonia, Litwa, Polska, Czechy, Słowacja, Rumunia), zaczęły intensywniej pracować nad dostosowaniem infrastruktury kolejowej do potrzeb armii. To nie lada wyzwanie. Granica NATO z Rosją liczy grubo ponad 1,5 tys. km.
- Chociaż rosyjskie wojska są osłabione wojną w Ukrainie, zagrożenie istnieje. Nie mamy czasu do stracenia - ocenia generał brygady Tomasz K. Kowalik, Zastępca Szefa Sztabu ds. Zabezpieczenia Dowództwa Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód.
Ale zaznaczmy, że nie jest to oficjalne stanowisko dowództwa Wojska Polskiego, czy NATO.
Generał tłumaczył podczas kongresu, że od wykrycia nieuniknionego ataku ze strony reżimu Władimira Putina, NATO ma "kilka dni", najwyżej "tygodni", by przemieścić się w odpowiednie miejsce.
To szczególnie ważne w kontekście zapewnień ze strony USA i Sojuszu, że wojsko będzie bronić "każdego cala terytorium NATO". Ewentualne walki mają toczyć się najdalej na granicy Sojuszu.
Dlatego potrzebujemy sprawnego systemu kolejowego - wskazuje wojskowy.
Wielkie inwestycje w Kolej Dużych Prędkości
Kraje Trójmorza przygotowują inwestycje dotyczące Kolei Dużych Prędkości (KDP), oszacowane łącznie na ok. 65 mld euro. Na wspomnianym kongresie podpisano porozumienie o współpracy w tej sprawie, co ma przyśpieszyć budowę KDP. Nie zmienia to jednak faktu, że budowy mają się zakończyć pod koniec tej dekady. Zakładając, że nie dojdzie do opóźnień.
- Chcielibyśmy, by system zmienił się w rok, a nie dekadę - przyznaje szczerze gen. bryg. Kowalik. Problem polega jednak na tym, że największe inwestycje są na etapie prac nad projektami. Tak szybko, jakby chciało wojsko, to się nie stanie.
Ogromnym problemem, który spowalnia przenoszenie wojsk z miejsca na miejsce wzdłuż wschodniej granicy NATO, jest np. różny rozstaw szyn. Inny jest na Wchodzie, a inny na Zachodzie. Na przykład na Litwie funkcjonują oba, dzięki czemu ten kraj dotychczas mógł odgrywać rolę istotnego pośrednika w transporcie towarów między Rosją a UE.
Marius Skuodis, minister transportu i komunikacji Republiki Litewskiej, tłumaczy, że Litwa dotąd koncentrowała się na tym, by być - mimo np. integracji z UE - mostem między Wschodem a Zachodem. Teraz jednak skupia się na tym, by jeszcze bardziej zbliżyć się do Zachodu.
Niedoskonałą infrastrukturę między Polską a Litwą odczuwają obecnie Ukraińcy. Kowno jest bardzo ważnym terminalem multimodalnym w regionie. Niedawno można było stamtąd bez problemu transportować towary Ukraińcom przez Białoruś. Teraz to niemożliwe. A transport przez nasz kraj utrudnia niedoskonała infrastruktura.
Więcej bocznic kolejowych i lepsze cyberbezpieczeństwo
Wielkie inwestycje potrzebują czasu, ale gen. bryg. Kowalik uważa, że są kwestie, które można poprawić szybciej, by lepiej zabezpieczyć się na wypadek ewentualnego ataku ze strony Rosji.
Pierwsza sprawa to stworzenie większej liczby bocznic kolejowych. Transport żołnierzy, amunicji, pojazdów opancerzonych, artylerii itd. nie anuluje przewozów pasażerskich. Bardzo ważne podczas wojny jest zarówno przenoszenie wojsk, jak i ewakuacja cywilów. Bocznice poprawią przepustowość na kryzysowo obciążonych trasach.
Następną sprawą wymagającą poprawy, jest cyberbezpieczeństwo kolei. - Możemy być pewni, że system kolejowy stałby się celem wielu ataków hakerskich - ostrzega wojskowy.
Lokomotywy spalinowe i wagony-lawety
Infrastruktura, tak jak w Ukrainie, może stać się celem ataków rakietowych. To z kolei uwypukla potrzebę doposażenia taboru. Konkretnie o lokomotywy spalinowe, które nie zatrzymają się podczas zaniku energii w sieci trakcyjnej. A także wagonów-lawet, które są przystosowane do transportu ciężkich pojazdów opancerzonych.
Pułkownik Todd Allison, który zajmuje się logistyką w armii USA, ocenia, że w Europie nie ma wystarczająco dużo ciężarówek, by efektywnie przenosić sprzęt wzdłuż frontu. Ponadto, jak wyjaśnia, transport koleją jest szybszy, bo w przypadku przewożenia np. czołgów, trzeba przygotować odpowiednią dokumentację dla całego składu, a nie dla każdej ciężarówek z osobna.
Amerykański ekspert nie ma wątpliwości - najlepsza droga transportu armii prowadzi przez porty morskie prosto na kolej i dalej w głąb lądu. Do tego potrzebna jest drożna infrastruktura wokół portów. A ta w Polsce wymaga poprawy, co wykazały problemy z transportem ukraińskiego zboża m.in. przez Trójmiasto. Taka konieczność pojawiła się po tym, gdy Rosjanie zablokowali czarnomorskie porty Ukrainy.
- Od 2014 r. (gdy Rosja pierwszy raz zaatakowała Ukrainę, dokonując aneksji Krymu - przyp. red.) przygotowywaliśmy infrastrukturę na wypadek konfliktu i sporo zrobiliśmy - uspokaja gen. bryg. Kowalik. Zaznacza przy tym, że wciąż wiele jeszcze mamy do zrobienia w tym zakresie.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.