Tuż przez wyborami MON podjęło decyzję o udostępnieniu wojskowych cystern dla potrzeb transportu paliwa na stacje Orlen. W tym czasie na dystrybutorach paliwa brakowało, co było spowodowane dużym popytem, wynikającym z niskiej ceny utrzymywanej przez spółkę. Eksperci twierdzili, że cena była wówczas celowo - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Decyzję o skierowaniu wojskowego sprzętu do transportu paliwa podjął ówczesny szef resortu obrony, Mariusz Błaszczak. Każdego dnia wykorzystywanych było od 9 do 25 jednostek sprzętu wojskowego o pojemności od 10,3 do 33 tys. litrów. Problem w tym, że paliwowy gigant nie zapłacił za zaangażowanie wojska ani złotówki - wynika z informacji dziennika.
"Sprzęt zgodnie z wnioskiem PKN Orlen użyczony był nieodpłatnie. Natomiast należy dodać, że dzienny uśredniony koszt funkcjonowania, przy wydzieleniu 25 cystern (22 pojazdy oraz trzy przyczepy cysterny), wynosi ok. 18,5 tys. zł. Uśredniony dzienny koszt wydzielania jednej cysterny na zabezpieczenie przewozu paliw dla ORLEN wynosi 840 zł" - wyjaśnia MON w odpowiedzi na pytania "Rzeczpospolitej".
Skąd takie wyliczenia? Pod uwagę wzięto: roboczogodzinę pracy kierowcy, dietę, koszt zakwaterowania, uśredniony koszt ON 6,09 zł za litr oraz zużycie paliwa na 100 km, a także wskaźnik kosztów eksploatacyjnych.
Sprzęt należący do wojska pracował na rzecz Orlenu od 6 do 27 października 2023 r. Przy założeniu wykorzystania jedynie dziewięciu cystern dziennie koszt poniesiony przez armię wyniósłby w tym czasie co najmniej 160 tys. zł, a przy maksymalnym wykorzystaniu sprzętu nawet ponad 400 tys. zł - wylicza "Rz".
Nic nie wiadomo o tym, by Orlen miał z MON podpisaną umowę na wypożyczenie cystern. Rzeczniczka spółki Edyta Olkowicz w rozmowie z dziennikiem wyjaśnia, że cysterny wojskowe wspierały logistykę Orlenu w szybszych dostawach paliw.
Pomoc wojska polegała tylko i wyłącznie na transporcie paliw Orlen i nie była niczym nadzwyczajnym, zdarzało się to wielokrotnie w przeszłości - wyjaśniła.
Nie odpowiedziała jednak na pytanie, kto z władz firmy zdecydował, aby zwrócić się z wnioskiem do MON. Na pytanie, czy resort obrony łączy z Orlenem jakaś umowa, też nie udzieliła nam odpowiedzi, zasłaniając się tajemnicą handlową spółki - informuje "Rz".
"Wojsko zapobiegało kryzysowi na rynku paliw"
Mateusz Kurzejewski, były dyrektor Centrum Operacyjnego MON, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" podkreśla, że wojsko udostępniało swoje zasoby np. w czasie pandemii, a w październiku chodziło o to, aby zapobiec kryzysowi na rynku paliw.
Czy MON powinno dostać pieniądze od Orlenu? Kurzejewski twierdzi, że nie, bo resort nie prowadzi działalności komercyjnej. Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej, powiedział "Rzeczpospolitej", że sprawa zostanie zbadana.