Zdaniem Jacka Sasina, jeżeli Porozumienie Jarosława Gowina "nie zachowają się lojalnie", to oznacza, że odrzucają oni projekt Zjednoczonej Prawicy. Nie odpowiedział jednak na pytanie, czy będzie to oznaczać, że PiS zdecyduje się na rząd mniejszościowy.
Prawo i Sprawiedliwość nie przewiduje, by można było przeprowadzić wybory w inny sposób, niż korespondencyjnie. Choć jednocześnie wicepremier, w rozmowie z Beatą Lubecką w Radiu Zet, podkreślił, że termin 10 maja przestaje być realnym.
- Ten termin 10 maja, pani redaktor, trzeba to powiedzieć wprost: jest terminem trudnym do zrealizowania - powiedział Jacek Sasin. Przypomniał też, że ustawa o wyborach korespondencyjnych wejdzie w życie najwcześniej 7 maja. W jego ocenie nie da się w dwa dni przygotować wyborów.
- Ustawa, jeśli wejdzie w życie, przewiduje, że 7 dni przed wyborami pakiety wyborcze mają zacząć trafiać do wyborców - wytłumaczył wicepremier. Jeżeli przeprowadzić je 10 maja, to pakiety wyborcze powinny trafić do Polaków już od poniedziałku 4 maja. Szef resortu aktywów państwowych wskazał, że nie mogą, bo nie ma ustawy.
- Ja nie mam wpływu na to, że Senat pod wodzą marszałka Grodzkiego i większość opozycyjna w Senacie postanowiła storpedować wybory prezydenckie - powiedział Sasin i dodał, że to Senat i opozycja odpowiadają za "galimatias wyborczy".
Prowadząca wskazała, że Senat chciał przeprowadzić proces legislacyjny, którego zabrakło przy pracach sejmowych. Dodała, że wybory można by było przesunąć, jeżeli wprowadziłoby się stan nadzwyczajny.
- Stanu nadzwyczajnego nie wprowadza się od "widzimisię". Konstytucja bardzo wyraźnie określa, w jakich sytuacjach ten stan można wprowadzić i my nie jesteśmy władzą, która się decyduje na łamanie konstytucji - ocenił Jacek Sasin.
Kiedy zatem mogłyby się odbyć wybory? Sasin wskazuje, że 17 lub 23 maja jest realnym terminem. - Działamy w stanie rzeczywiście wyższej konieczności, w stanie nadzwyczajnym - tłumaczył.
Jacek Sasin odniósł się też do informacji Onetu, który podał, że w obozie rządzącym jest rozważany scenariusz, w którym Andrzej Duda podaje się do dymisji. To pozwoliłoby rozpisać wybory w dowolnym terminie do połowy lipca.
- Prezydent ma kadencję do 6 sierpnia i jestem przekonany, że do tego czasu odbędą się wybory prezydenckie - podkreślił Sasin, zaprzeczając informacjom podanym przez portal. - Po pierwsze pan prezydent jest niezależny w swoich działaniach i w tym, co zamierza zrobić. Jakiekolwiek dywagacje medialne nie mają tutaj żadnego znaczenia - dodał.
Nie chciał się też odnieść do kwestii wycieku kart do głosowania. - Tę sprawę bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nic więcej nie jestem w stanie na ten temat powiedzieć - powiedział Sasin.
Jacek Sasin zdementował plotki o podatku od lokat
Wytłumaczył też, że jest wydrukowane tyle kart, ilu jest wyborców. Jednocześnie wskazał, że ani on, ani pan minister Mariusz Kamiński nie zlecili drukowania kart. Zdaniem Jacka Sasina Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych działała na na podstawie decyzji premiera Mateusza Morawieckiego.
Pakiety wyborcze mają także trafić do Polonii. - Robimy wszystko, by one (wybory - red.) się odbyły za granicą i one się odbędą - zapewnił wicepremier.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl