Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Grzegorz Siemionczyk
Grzegorz Siemionczyk
|

Wybory w USA. Tak na rynki wpłynie "republikańska fala"

16
Podziel się:

Skutki wyborów w USA będą zależały nie tylko od tego, kto zamieszka w Białym Domu, ale też od układu sił w Kongresie. Spośród czterech możliwych scenariuszy, największy wpływ na globalną gospodarkę i rynki finansowe będzie miał ten, który jest akurat najbardziej prawdopodobny: dominacja Republikanów.

Wybory w USA. Tak na rynki wpłynie "republikańska fala"
Konsekwencje ewentualnej wygranej Donalda Trumpa we wtorkowych wyborach prezydenckich w USA będą zależały również od układu sił w amerykańskim parlamencie (Getty Images, 2024 Getty Images)

We wtorkowych wyborach Amerykanie wybiorą nie tylko kolejnego prezydenta, ale także wszystkich członków Izby Reprezentantów (niższa izba Kongresu) oraz jedną trzecią członków Senatu (wyższa izba Kongresu). Układ sił w Kongresie będzie zaś miał znaczenie dla swobody działania prezydenta.

Dzisiaj Izbę Reprezentantów kontrolują Republikanie, a Senat – Demokraci. Ale żadna z opcji nie ma dużej większości, co zwiększa prawdopodobieństwo, że sytuacja zmieni się w następstwie wyborów.

Biorąc pod uwagę zarówno rezultaty wyborów prezydenckich, jak i parlamentarnych, w amerykańskiej polityce możliwe są cztery scenariusze o odmiennych konsekwencjach dla gospodarki USA i reszty świata. W poniedziałkowej analizie opisują je ekonomiści z Credit Agricole Bank Polska.

Pierwszy scenariusz, którego prawdopodobieństwo ekonomiści oceniają na około 40 proc., określany jest mianem "republikańskiej fali". To zwycięstwo Donalda Trumpa, kandydata Republikanów, połączone z przewagą tej partii w obu izbach Kongresu. "Oznaczałoby to swobodę działania dla D. Trumpa w kontekście realizacji jego obietnic wyborczych, a co za tym idzie największe zmiany w zakresie polityki gospodarczej w porównaniu z bieżącą administracją" – piszą analitycy.

Jaka byłaby polityka Republikanów? Polegałaby na cięciu podatków, ostrej podwyżce ceł importowych oraz ograniczaniu napływu imigrantów. To prowadziłoby do wyższej niż w alternatywnych scenariuszach inflacji i bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej Rezerwy Federalnej. Efektem byłoby umocnienie dolara i wzrost rentowności amerykańskich obligacji.

Takie będą konsekwencje wojny handlowej USA z Chinami

"Republikańska fala" doprowadziłaby też zapewne do zaostrzenia wojny handlowej USA z Chinami. "Jedną z kluczowych obietnic wyborczych Trumpa stało się wprowadzenie szerokiego 60 proc. cła na wszystkie chińskie towary, w połączeniu z utrzymaniem już istniejących podwyższonych stawek na niektóre dobra (jak np. 100 proc. cło na samochody elektryczne).

W zależności od obranej ścieżki legislacyjnej, podwyższone cła dla wybranych dóbr mogłyby wejść w życie nawet w I kw. 2025 r., w szczególności w przypadku grup towarów, dla których już przeprowadzona została analiza wpływu zaostrzonych działań protekcjonistycznych. Ponadto agenda wyborcza Trumpa zakłada zablokowanie chińskich inwestycji w nieruchomości i przemysł na terenie USA" – tłumaczą analitycy z Credit Agricole BP.

Taka polityka handlowa USA byłaby sporym ciosem dla chińskiej gospodarki. Według autorów raportu, decyzje Trumpa obniżyłyby tempo wzrostu PKB Chin o 0,4 pkt proc. w 2025 r. i o 0,8-1 pkt proc. w 2026 r. Dla porównania, cła wprowadzone przez administrację Trumpa w 2018 r. odjęły od wzrostu PKB Chin 0,2 pkt proc. w tamtym roku i 0,4 pkt proc. w 2019 r.

Te szacunki są zbieżne z tymi, które sformułowali niedawno ekonomiści z banku Goldman Sachs. Według nich 60 proc. cła na wszystkie towary importowane z Chin do USA obniżyłoby realny PKB Chin (nie wzrost, tylko poziom) w kolejnych latach łącznie o 2 proc. Decyzje z 2018 r. obniżyły zaś chiński PKB o 0,6 proc. Ich konsekwencje były mniejsze mimo tego, że udział USA w chińskim eksporcie był większy niż dziś.

Spowolnienie w Chinach, mimo że tamtejsze władze zapewne próbowałyby przeciwdziałać, miałoby globalne reperkusje. Wpłynęłoby na przykład na koniunkturę w niemieckim przemyśle, dla którego Państwo Środka jest bardzo ważnym rynkiem eksportowym.

Jakie są szanse na zachowanie status quo?

Drugim najbardziej realistycznym scenariuszem powyborczym według ekonomistów z Credit Agricole jest wygrana w wyborach prezydenckich Kamali Harris, demokratycznej rywalki Trumpa, i utrzymanie kontroli nad jedną z Izb Kongresu przez Demokratów. Prawdopodobieństwo takiego układu sił na amerykańskiej scenie politycznej wynosi, według autorów poniedziałkowego raportu, około 30 proc.

"Byłby to scenariusz najbardziej zbliżony do obecnej sytuacji i można w nim oczekiwać kontynuacji polityki gospodarczej bieżącej administracji. Wiązałby się on z ograniczonymi zmianami w zakresie polityki imigracyjnej i protekcjonistycznej oraz luzowania polityki fiskalnej" – tłumaczą ekonomiści z zespołu Jakuba Borowskiego. Siłą rzeczy ten scenariusz miałby też najmniejsze rynkowe konsekwencje, choć prawdopodobnie oddziaływałby w kierunku osłabienia dolara.

W trzecim scenariuszu, którego prawdopodobieństwo ekonomiści z CA BP szacują na 20 proc., wygrana Trumpa w wyborach prezydenckich idzie w parze z kontrolą co najmniej jednej izby Kongresu przez Demokratów. Kierunek polityki gospodarczej administracji Trumpa byłby zbliżony do tych z pierwszego scenariusza, ale możliwości jej implementacji byłyby mniejsze. "Materializacja tego scenariusza również przyczyni się do umocnienia dolara i wzrostu rentowności obligacji w USA, jednak w mniejszej skali niż w pierwszym scenariuszu" – tłumaczą ekonomiści.

Demokratyczna fala najmniej prawdopodobna

Najmniej prawdopodobny scenariusz (10 proc. prawdopodobieństwa) to zdaniem analityków z Credit Agricole tzw. demokratyczna fala, czyli wygrana Kamali Harris w wyborach prezydenckich i przejęcie kontroli przez Demokratów nad obiema izbami Kongresu. "Oznaczałoby to ekspansję polityki fiskalnej w zakresie wydatków, których zwiększenie byłoby częściowo skompensowane podwyżką podatków. Materializacja tego scenariusza oddziaływałaby w kierunku osłabienia dolara i wzrostu rentowności obligacji USA i lekkiego wzrostu inflacji" – przekonują.

Łącznie ekonomiści z Credit Agricole szanse na wygraną Donalda Trumpa we wtorkowych wyborach prezydenckich oceniają więc na około 60 proc. Podobnie przyszłość amerykańskiej polityki widzą, średnio rzecz biorąc, uczestnicy zakładów bukmacherskich, a także inni analitycy.

Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(16)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
JerryUSA
2 miesiące temu
Pentagon i tak zadecyduje kto straci , a kto zarobi.
analityk
2 miesiące temu
Nie ma najmniejszego znaczenia kto wygra wybory w USA - i jedna i druga opcja wiedzie do tego samego rzymiańskiego mocodawcy, jak się boicie nazywać rzeczy po imieniu to możemy nazwać ich globaliści. Różnica tylko taka, że pod jedną kandydaturą elektryzują się lewoskretni, a pod drugą niby prawoskrętni. Teatrzyk jest doskonały, nawet zamach sfingowano żeby gość z czuprynka jawił się jako prawdziwy zbawca.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Dekalog
2 miesiące temu
Ludzie się sami wykańczają niszcząc wszystko jedni zbierają nakrętki z butelek na operacje dzieci a inni sprzedają pociski rakiety za miliardy które to mordują dzieci i ludzi niszcząc wszystko
rita
2 miesiące temu
Brutalny biznes zazwyczaj nie ma nic wspólnego z demokracją czy ochroną najsłabszych. Tłuste szczury zawsze popierają swoich.
Prawda taka
2 miesiące temu
Kiedy D. Trump był prezydentem USA, to Putina siedział grzecznie.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (16)
Roobin
2 miesiące temu
Nie ma znaczenia. Oboje to MARIOBETKI przemysłu zbrojeniowego/aborcyjno/farmaceutycznego
JerryUSA
2 miesiące temu
Pentagon i tak zadecyduje kto straci , a kto zarobi.
ttt
2 miesiące temu
I tak tam rządzi lobby z Izraela
analityk
2 miesiące temu
Nie ma najmniejszego znaczenia kto wygra wybory w USA - i jedna i druga opcja wiedzie do tego samego rzymiańskiego mocodawcy, jak się boicie nazywać rzeczy po imieniu to możemy nazwać ich globaliści. Różnica tylko taka, że pod jedną kandydaturą elektryzują się lewoskretni, a pod drugą niby prawoskrętni. Teatrzyk jest doskonały, nawet zamach sfingowano żeby gość z czuprynka jawił się jako prawdziwy zbawca.
veritatis
2 miesiące temu
Tylko Trump może uratować gospodarkę, która stacza się po równi pochyłej dlatego bukmacherzy obstawiają jego zwycięstwo o ile nie sfałszują.