Jak informuje Polska Agencja Prasowa, kończy się kadencja składająca z dwóch sesji. Pierwsza trwała 839 dni (od czerwca 2017) i była najdłuższa w historii kraju. Druga zaś wręcz odwrotnie - trwała zaledwie 23 dni i była najkrótsza od 71 lat.
To była też kadencja, w której brytyjski parlament zyskał olbrzymią popularność w innych krajach. Głównie ze względu na głosowania brexitowe oraz premierów, którzy nie byli w stanie przeforsować w Izbie Gmin umowy rozwodowej z Unią Europejską.
Choćby z tego względu po raz pierwszy od wczesnych lat 80. parlament obradował w sobotę. Na niewiele się to jednak zdało, bo kluczowe głosowanie ws. brexitu i tak się nie odbyło.
Miniona kadencja to również kontrowersyjna decyzja o zawieszeniu obrad na 5 tygodni. Później jednak uznana przez Sąd Najwyższy za niezgodną z prawem.
W środę w nocy parlamentarzyści stracili status posłów. W dużej mierze dlatego, by nie prowadzili kampanii wyborczej jako przedstawiciele Izby Gmin.
"Inaczej niż w Polsce, wszyscy tracą mandaty wraz z oficjalnym rozpoczęciem kampanii. Rząd kontynuuje pracę, ale w ograniczonym zakresie, nie mogąc podejmować decyzji, które mogłyby wpłynąć na wynik wyborów" - napisał na Twitterze Jakub Krupa, były korespondent PAP z Londynu.
"Szczególnie ciekawy jest ten okres tzw. purdah, czyli kampanii, kiedy ministrowie nie są już posłami, a służba cywilna jest ściśle regulowana, aby nie była wykorzystywana do udziału w kampanii" - poinformował Krupa.
Wybory parlamentarne odbędą się 12 grudnia 2019 roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl