Liderka francuskiej skrajnej prawicy Marine Le Pen powiedziała w niedzielę, że jej ugrupowanie - Zjednoczenie Narodowe, potrzebuje większości bezwzględnej w parlamencie. Zaapelowała do wyborców, którzy głosowali na RN, by w drugiej turze ponowili ten wybór. Tych, którzy dokonali innego wyboru, zachęcała, by dołączyli do "koalicji bezpieczeństwa, wolności i jedności" z RN.
Sojusz partii lewicowych, czyli Nowy Front Ludowy (NFP), uzyskał według sondaży exit poll 28-29 proc. głosów. Partie centrowe skupione wokół prezydenta Emmanuela Macrona otrzymały ok. 20 proc. głosów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bardella nowym premierem Francji?
Przewodniczący francuskiej skrajnie prawicowej partii Zjednoczenie Narodowe (Rassemblement National, RN) Jordan Bardella szybko awansował w strukturach ugrupowania. Wspierany przez Marine Le Pen odwraca uwagę od kontrowersyjnych haseł i pomysłów gospodarczych populistów. Teraz może zostać premierem Francji.
Tempo, z jakim Jordan Bardella piął się po szczeblach kariery w francuskiej skrajnie prawicowej partii Rassemblement National (RN) przy wsparciu liderki Marine Le Pen sprawiło, że zyskał miano "lwiątka Le Pen" - pisze CNBC.
Po tym jak prezydent Emmanuel Macron zdecydował się na ryzykowny krok, polegający na rozwiązaniu Zgromadzenie Narodowe po niekorzystnych dla jego ugrupowania wyborach do Parlamentu Europejskiego, dla Bardelli otworzyła się droga, która może doprowadzić go fotela premiera.
Jak ocenia CNBC, jeśli populiści zyskają przewagę, to właśnie on, energiczny i elokwentny 28-latek, wywodzący się z biednych przedmieść Paryża miałby największą szansę na kierowanie nowym rządem.
Francuzi wydali ostateczny werdykt i zagłosowali za zmianą - powiedział Bardella po zamknięciu lokali wyborczych.
Dodał, że II tura wyborów parlamentarnych "będzie jednym z najważniejszych głosowań w historii V Republiki". Zapowiedział, że jeżeli RN zdobędzie większość bezwzględną, to zostanie premierem, który szanuje prezydenta Emmanuela Macrona w ramach kohabitacji, ale będzie też umiał postawić na swoim.
Zgodnie z podziałem kompetencji stanowisk we francuskim systemie, premier miałby znaczący wpływ na politykę wewnętrzną i gospodarczą Francji, a Macron jako prezydent pozostałby odpowiedzialny za politykę zagraniczną i obronność.
Sondaż exit poll ośrodka Elabe prognozuje, że skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe może zdobyć w parlamencie Francji od 260 do 310 mandatów, podczas gdy większość bezwzględna to 289 mandatów. Badanie opublikowała telewizja BFMTV w niedzielę, po pierwszej turze wyborów.
"Le Monde" podkreśla, że projekcje liczby mandatów po pierwszej turze należy traktować z ostrożnością. Druga tura wyborów we Francji odbędzie się 7 lipca.
Macron apeluje: przeciwstawić się skrajnej prawicy
Prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył w niedzielę, że potrzebne jest zjednoczenie się "demokratyczne i republikańskie" w drugiej turze wyborów, przeciwko skrajnie prawicowemu Zjednoczeniu Narodowemu Marine Le Pen.
W oświadczeniu przesłanym mediom Macron podkreślił, że wysoka frekwencja odzwierciedliła dążenie społeczeństwa do "wyjaśnienia sytuacji politycznej".
"Nadszedł czas na szerokie zjednoczenie się, wyraźnie demokratyczne i republikańskie, przed drugą turą" - oznajmił Macron.
Niedzielne wybory we Francji odbyły się w dość napiętej sytuacji politycznej. Waży się bowiem to, czy krajem dalej będzie rządził Emmanuel Macron, czy ugrupowania znacznie bardziej eurosceptyczne. Najnowsze sygnały płynące z gospodarki potwierdzają, że znajduje się ona w fazie wyraźnego spowolnienia.