Tarcza finansowa PFR miała być wsparciem w czasie pandemii koronawirusa i postępującego kryzysu. Niestety miliony złotych zamiast do upadających firm, trafiły w ręce przestępców.
Łącznie kwota wyłudzonych subwencji z tarczy to co najmniej 150 mln zł. PFR wezwał 108 kantorów do oddania niesłusznie uzyskanych subwencji. Część zwróciła pieniądze, ale są i tacy, którzy wciąż się uchylają.
Z ustaleń dziennikarzy "Gazety Wyborczej" wynika, że wśród uchylających się od zwrotów jest m.in. kantor należący niegdyś do "łowców kamienic" z Krakowa.
Prowadzący go niegdyś mężczyźni zostali skazani za lichwę i działanie w zorganizowanej grupie przestępczej.
PFR wciąż nie może odzyskać części funduszy. W sprawę włącza się CBŚP, która ściga nieuczciwych przedsiębiorców.
Zaledwie przed tygodniem zatrzymanych zostało 5 mężczyzn oskarżanych o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, której zarzuca się oszustwa, w tym także wyłudzenie ponad 185 tys. zł pochodzących z tarczy finansowej.
"Zatrzymano 5 osób i przeszukano ponad 50 obiektów, mogących mieć związek z działalnością prawie 40 różnych podmiotów gospodarczych" - informowało CBŚP.
Na poczet przyszłych kar i grzywien funkcjonariusze zabezpieczyli pieniądze oraz samochód warty 450 tys. zł, luksusowe zegarki, czy urządzenie do endermologii warte ok. 170 tys. zł.