Trzecia Droga zalicza twarde lądowanie, a Lewica - zgodnie z przewidywaniami - ledwo nad progiem. Cieszy się Konfederacja. Co mówi nam wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego?
Trzy sukcesy Tuska
Jeśli wynik sondaży się potwierdzi, to Donald Tusk ma trzy sukcesy w jednym. Po pierwsze, dogonił i przegonił PiS, co było celem KO już w jesiennej kampanii, ale wówczas, a także w wyborach sejmikowych, to się nie udało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po drugie, KO nie tylko zajęła pierwsze miejsce, ale dokonała tego, uzyskując wynik porównywalny z tym, jaki pięć lat temu uzyskała cała Koalicja Europejska, w skład której wchodziły wówczas PO, PSL i Lewica (oprócz Wiosny Roberta Biedronia).
Wreszcie trzeci sukces ma bardzo wymierny efekt - to znaczący wzrost liczby mandatów w Europejskiej Partii Ludowej. Obecnie KO, łącznie z PSL, miała ich 16, teraz - przy uwzględnieniu mandatów ludowców - to wzrost o blisko połowę. A to oznacza, że sukces Tuska będzie miał przełożenie na rozdanie w UE.
Jak zauważa w rozmowie z nami polityk KO, Tusk razem z premierem Grecji Kiriakosem Mitsotakisem ma rozmawiać z ramienia EPP z innymi frakcjami o nowej unijnej układance. Wyborcze wyniki z niedzieli będą dla Tuska dużym atutem także w negocjacjach na temat tego, co ma uzyskać Polska np. w kontekście rozdania w Komisji Europejskiej.
Do tego zresztą odwołał się premier w powyborczym wystąpieniu. - Pokazaliśmy, że nasz wysiłek ma wymiar szerszy niż narodowe sprawy, pokazaliśmy że jesteśmy światłem nadziei dla Europy, będziemy walczyli o interesy Polski w UE jak nikt - powiedział Tusk. Dodał, że jeśli chodzi o wyborcze wyniki, to rządzący w Niemczech i Francji nie mają powodów do zadowolenia. - Jesteśmy liderem UE - podkreślił Tusk, co było rodzajem powyborczego uniesienia.
Borys Budka w Brukseli? Oto wynik byłego ministra
Pytanie, na ile lider KO będzie w stanie skorzystać z tych atutów. Nie tylko w budowaniu nowej unijnej konfiguracji, ale także rozgrywając już konkretne interesy Polski, np. dotyczące kwestii ochrony granicy, ale także korekt Zielonego Ładu, o czym coraz głośniej mówi się w rządzie.
Wybory do PE zmienią układ sił w koalicji?
Wybory będą miały także duże znaczenie dla układu sił w koalicji. Politycy lubią powtarzać, że prawdziwym sondażem są wybory. Wynik wyborów europejskich jest dla krajowej sceny politycznej właśnie rodzajem sondażu. Choć oczywiście nie ma tak bezpośredniego przełożenia jak w PE, bo liczba szabel w większości rządowej się nie zmienia, to KO z lubością będzie powoływać się na ten wynik. I tak jak do tej pory politycy KO pokazywali korzystne dla siebie wyniki sondaży, żeby uzasadnić swoją pozycję w wewnętrznych rozgrywkach, tak teraz z tym większą siłą będą podpierać się wynikami wyborów.
Ale tak samo będą na nie powoływali się politycy Lewicy, mówiąc Trzeciej Drodze: "Zobaczcie, w rządzie macie dwa razy więcej, ale te wybory pokazują, że nasza siła jest porównywalna". Bo dla Trzeciej Drogi taki wynik oznacza twarde lądowanie. Jeszcze w piątek od polityków tej formacji można było usłyszeć, że minimum to 10 proc., a jak pokazuje exit poll, wynik jest jednocyfrowy.
Pytanie, na ile obecny wynik Trzeciej Drogi to "urealnienie" październikowych notowań (gdy formacja uzyskała zaskakująco wysokie 14,4 proc., część komentatorów podkreślała, że to efekt głosowania strategicznego części wyborców, bojących się, czy Trzecia Droga przekroczy próg), a na ile pokazanie żółtej kartki przez jej wyborców. Zwłaszcza że w ostatnich tygodniach Donald Tusk nie szczędził ciosów wymierzanych czy to w Szymona Hołownię, czy Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Oczywiście, na to wszystko może się nakładać efekt w postaci demobilizacji wyborców centrowych czy niezdecydowanych, którzy byli bardziej skłonni do głosowania jesienią. Z drugiej strony liderzy Trzeciej Drogi mogą argumentować, że ich 8 proc. przy 38 proc. KO dowodzi, że bez nich nie można rządzić. Wyniki exit poll pokazują, że czeka nas teraz okres koalicyjnych napięć i nie można wykluczyć próby nowego układania sił wewnątrz rządu.
PiS bez upragnionego zwycięstwa
Wybory europejskie nie okazały się dla PiS pozytywnym zaskoczeniem, tak jak te z 2019 r., gdy partia Kaczyńskiego wyprzedziła Koalicję Europejską. Nie będzie więc upragnionego przez prezesa 10. zwycięstwa z rzędu, choć wynik ostatnich wyborów parlamentarnych - 9. zwycięstwo PiS nad innymi partiami - okazał się co najwyżej zwycięstwem moralnym, a nie praktycznym.
Jeszcze przed wyborami do PE w PiS słyszeliśmy, że każdy wynik przekładający się na 20 i więcej mandatów w PE będzie traktowany jako sukces. Z badania exit poll wynika na razie, że jest na granicy tego sukcesu. Niemniej, odległość procentowa od największego rywala - aż 4 pkt. proc. - powinny stanowić sygnał ostrzegawczy dla Jarosława Kaczyńskiego. Sam prezes, występując na Nowogrodzkiej po ogłoszeniu wyników exit poll, starał się szukać pozytywów. - Droga do zwycięstwa w tych najważniejszych wyborach, czyli prezydenckich oraz tych późniejszych, parlamentarnych jest otwarta - stwierdził.
Widać, że tym razem polaryzacja, na którą grał i Kaczyński, i Tusk, bardziej pomogła temu drugiemu. Świadczą o tym chociażby dane z dnia głosowania, pokazujące demobilizację na wsi w regionach, w których PiS czuje się mocny, a więc np. na Podkarpaciu.
Wydawałoby się, że w kampanii, gdzie zanim na dobre zaczął królować temat bezpieczeństwa, a na wszystkie możliwe strony wałkowano temat Zielonego Ładu i jego wpływu m.in. na polskich rolników, trudno było o lepszy temat dla takiej partii jak PiS. Problem w tym, że choć PiS próbował surfować na zielonoładowej fali, to jednak nie był w tym wiarygodny. Łatwo było wykazać, że na wiele z tych rozwiązań zgodził się rząd Mateusza Morawieckiego i unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski (którego Kaczyńskie chciał odwołać, ale nie miał jak). Mobilizacji elektoratu PiS najwyraźniej nie pomogły (a może momentami zaszkodziły?) "listy śmierci", z głośnymi nazwiskami takimi jak Kamiński, Wąsik czy Kurski. Tym bardziej, że PiS do tej pory targany jest wewnętrznymi konfliktami, coraz częściej rozgrywanymi w sferze medialnej.
Na pewno wybory są sukcesem Konfederacji. W poprzedniej elekcji to się nie udało, a teraz wprowadzi do Brukseli kilku posłów. Pytanie, do jakiej frakcji dołączy to ugrupowanie - teoretycznie może się znaleźć nawet w jednej frakcji z PiS, bo polityczna scena na prawo od EPP może się w nowym parlamencie zmienić także strukturalnie. Na pewno Konfederacja weszła na eurosceptycznej fali, która rośnie od kilku lat nie tylko w Polsce, ale w całej UE. Dostrzegł to także Szymon Hołownia, mówiąc, że "Europa brunatnieje".
Warto także zwrócić uwagę, iż wybory pokazują, że zsumowane wyniki KO, Lewicy i Trzeciej Drogi to ponad 53 proc. z kolei PiS i Konfederacja to blisko 46 proc. To pokazuje stan gry na rok przed wyborami prezydenckimi.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze Money.pl