To będzie dla PiS wyzwanie. W tej chwili sztandarowy pomysł Prawa i Sprawiedliwości, czyli "Rodzina 500+", mógłby mieć zupełnie inną nazwę. 500 zł przyznane w momencie startu programu jest coraz mniej warte. Obecnie program powinien się zwać "Rodzina 466+".
Zobacz także: Wstępne wyniki wyborów
Dlaczego? Spójrzmy na paragony. Na rachunku kwota niby taka jak zwykle, ale zakupy jakieś takie mniejsze. Czas przywitać się z rosnącymi cenami i topniejącą wartością portfela.
Przy wzroście cen towarów przelewane pieniądze będą z miesiąca na miesiąc coraz mniej warte. I o tym powinni wiedzieć wszyscy rodzice. Z biegiem lat do koszyka włożą po prostu mniej. W jednym miesiącu wzrost cen uszczupli ich koszyk o bochenek chleba, w drugim o ulubioną gazetkę. Tak, jakby ktoś wyciągał po jednym produkcie ze sklepowego koszyka.
Jeżeli PiS chce utrzymać przy sobie rodziców wdzięcznych za pieniądze i głosujących na partię w wyborach, musi na poważnie pomyśleć o waloryzacji. Ekipa Mateusza Morawieckiego musiałaby znaleźć na nią już dziś 3 mld zł.
Efekt? Co miesiąc rodzice dostawaliby ponad 535 zł. Program razem z waloryzacją kosztowałby zatem 43 mld zł rocznie.
Już nie 500
Siłę nabywczą pieniędzy przelewanych co miesiąc na konta rodziców prawie czterech milionów dzieci zżera od dwóch lat inflacja. Najbardziej w górę poszły ceny żywności. Jak wynika z analizy money.pl, obecnie średnio w Polsce za 500 zł można kupić tyle samo, co za 466 zł i 30 groszy w momencie uruchamiania programu.
Tyle samo warte jest więc świadczenie wypłacane w ramach programu "Rodzina 500+". Czują to najbardziej ci rodzice, którzy pobierają pieniądze od kwietnia 2016 roku (gdy program i wypłaty wystartowały).
Ci, którzy dostali je później lub dopiero, gdy program objął każde pierwsze dziecko w rodzinie - już nie. Nie mają po prostu punktu odniesienia. W ich świecie 500 to 500. Rosnące ceny poczują jednak po pewnym czasie. To odroczenie wyroku, który PiS i tak usłyszy.
Jeśli kwota programu nie będzie się zmieniać, przy obecnym tempie inflacji 500 zł będzie za dziesięć lat warte mniej niż 400 zł w kwietniu 2016 r. Za 18 lat - będzie to tylko 326 zł. To ważna informacja dla osób, które właśnie rozpoczynają pobieranie świadczenia. Gdy ich dzieci będą tuż przed "18-stką", pieniędzy wystarczy im na kupienie w zasadzie połowy tego, co dziś.
I chociaż PiS nie mówi tego głośno, to o waloryzacji będzie musiał pomyśleć. Powód? Wyborcy. Jak wynika z badania przeprowadzonego na panelu Ariadna dla Wirtualnej Polski, to właśnie strach przed utratą świadczenia był istotnym czynnikiem wyboru PiS. Wyborcy partii Jarosława Kaczyńskiego w większości bali się rządów PO właśnie z tego powodu. To właśnie "Rodzina 500+" ich trzyma przy Zjednoczonej Prawicy.
Waloryzacja o 35 zł
Gdyby PiS chciał wyrównać świadczenie, musiałby je podnieść o wartość inflacji, czyli na dziś o około 7,23 proc. Wtedy co miesiąc rodzice dostawaliby 536 zł. Wyciągnięcie z kieszeni dodatkowych pieniędzy podnosi znacznie koszt programu. Zamiast 40 mld zł, program byłby wart już blisko 43 mld zł rocznie.
Inflacja im nie straszna. Na 500 plus można zarobić
Jednocześnie 500+ w rodzinnym portfelu stanowi z roku na rok mniejszy zastrzyk finansowy. Wszystko przez podnoszące się pensje oraz zmieniającą się pensję minimalną.
W 2016 roku 500 zł stanowiło 12 proc. średniego wynagrodzenia i aż 25 proc. pensji minimalnej. W 2019 roku jest to już odpowiednio tylko 9,5 proc. średniej pensji i 22 proc. pensji minimalnej. W 2023 roku ustawowe minimum ma wynosi aż 4 tys. zł. Nie będzie już tak przyciągać, jak w tej chwili.