- Sąsiad z góry podzielił mieszkanie na trzy kawalerki z trzema łazienkami, z których dwie są zlokalizowane nad pokojami mieszkania poniżej - poinformowała Kontakt 24 pani Elżbieta - mieszkanka Białegostoku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzy mieszkania zamiast jednego
Dwa lata temu zmarła sąsiadka pani Elżbiety, która w bloku przy Waszyngtona mieszkała od chwili oddania go do użytku w 1977 r. Jej córka ostatecznie zdecydowała się na sprzedaż nieruchomości. We wrześniu ubiegłego roku w lokalu rozpoczął się remont.
Panie Elżbieta mieszka z niewidomym 33-letnim synem, który ma autyzm. Wskutek prac prowadzonych w lokalu znajdującym się piętro wyżej, na ścianach jej mieszkania zaczęły pojawiać się pęknięcia i plamy. Robotnicy po zwróceniu uwagi zaproponowali malowanie, choć, jak przekonuje pani Elżbieta, konieczne było skucie tynku.
Kobieta o sprawie powiadomiła zarząd spółdzielni mieszkaniowej. - Po tym, jak dostałam odpowiedź, z której wynikało, że spółdzielnia nie może kontrolować remontów w mieszkaniach, zawiadomiłam nadzór budowlany. Kiedy pod koniec lutego na górze pojawiły się inspektorki i później zeszły do mnie, zaniemówiłam. Okazało się, że doszło do samowoli budowlanej i z jednego dużego mieszkania zrobiono trzy niezależne, z czego dwa mają nowe łazienki i nowe aneksy kuchenne, zlokalizowane nad moimi pokojami - opowiada mieszkanka, cytowana przez portal TVN24.pl.
Uciążliwy hałas
W chwili, gdy dowiedziała się, że sprawa będzie wyjaśniana i wszczęte zostanie postępowanie administracyjne, złożyła do spółdzielni i nadzoru budowlanego wniosek, aby nie doszło do zasiedlenia pomieszczeń nad jej mieszkaniem. Jednak mieszkania zostały udostępnione i niedługo po zakończeniu remontu wprowadziły się do nich pierwsze osoby. - Była taka noc, że ktoś upuścił słuchawkę prysznicową. Huk był tak duży, że syn się obudził i nie dało się go uspokoić do rana - mówiła pani Elżbieta. Według informacji, które otrzymała kobieta, zgodę na to miała wyrazić spółdzielnia. Ta jednak zaprzecza.
- Nie mieliśmy też żadnych możliwości prawnych, żeby zatrzymać remont, czy też kontrolować jego przebieg. Właściciel mieszkania zgłaszał nam jedynie, że zamierza dokonać drobnych zmian instalacji, a okazało się to, co się okazało. Instytucją, która może w takich sytuacjach podjąć odpowiednie kroki, jest nadzór budowlany - zaznacza Wojciech Sykała, zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Piaski.
Przełomowa decyzja nadzoru budowlanego
Pod koniec maja nastąpił przełom. Nadzór budowlany stwierdził szereg nieprawidłowości i nakazał przywrócenie mieszkania na górze do stanu pierwotnego. Właściciel lokalu nie zgodził się z decyzją urzędników i odwołał się do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. - Jego rozstrzygnięcie można zaskarżyć do sądu administracyjnego - mówi TVN24.pl Monika Barszczewska, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego powiatu grodzkiego w Białymstoku.
"Jeśli orzeczenie sądu się uprawomocni, a właściciel nadal nie będzie chciał przywrócić mieszkania do stanu pierwotnego, ostatecznością będzie uruchomienie trybu egzekucji administracyjnej, który może się zakończyć nawet tzw. wykonaniem zastępczym, czyli przywróceniem mieszkania do stanu pierwotnego przez organ administracyjny. Na koszt właściciela" - pisze portal.
Prawo nie zabrania przebudowywania mieszkań. Nie można jednak przy tym naruszyć przepisów dotyczących spraw technicznych - zaznacza Monika Barszczewska.
Właściciel mieszkania na górze odmówił komentarza.