W Polsce właśnie zaczyna się maraton wyborczy. W ciągu kilkunastu miesięcy czekają nas aż trzy terminy głosowań. Najpierw wybierzemy europarlamentarzystów, później posłów i senatorów, a na koniec prezydenta RP.
Tematy kampanii? Dziś trudno wskazywać. Politycy PiS liczą za to, że nie będzie to… zakaz handlu. Funkcjonuje od roku, ale wciąż wywołuje spore zamieszanie. Tym bardziej że od stycznia 2019 roku jest zaostrzony: zakupy można zrobić wyłącznie w jedną niedzielę w miesiącu.
W ostatnich tygodniach deklaracje w sprawie ewentualnych zmian składali i premier Mateusz Morawiecki, i szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. Zapewniali, że rząd przyjrzy się skutkom wprowadzenia zakazu. I sugerowali: jeżeli będzie potrzeba, to będą zmiany.
Jak już informowaliśmy w money.pl - Prawo i Sprawiedliwość nie ma jednak zamiaru wycofywać się z ograniczenia handlu w niedzielę. Taki pomysł nie funkcjonuje ani w partii, ani w żadnym z ministerstw. Poseł Janusz Śniadek przyznaje w rozmowie z money.pl, że żadnej decyzji politycznej w tej sprawie nie ma. - Nic mi o tym nie wiadomo - mówi.
Jednocześnie w partii można usłyszeć wprost: pogoda nam pomoże, nie będziemy się martwić tematem.
Zakaz handlu a pogoda
- Zakaz handlu doskwierał faktycznie w okresie, gdy za oknem było fatalnie, bo część osób nie miała co ze sobą zrobić. Tu leje, tam zamknięte. Ale zaraz przyjdzie ładna pogoda, zaczną się wyjścia z domu. Nie będzie narzekania. I zaraz w sondażach o zakazie handlu pojawią się inne wyniki. W kampanii temat nie chwyci - podkreśla nieoficjalnie jeden z polityków PiS w rozmowie z money.pl.
- Skutki ekonomiczne takiej zmiany są trudne do jednoznacznego wskazania. Zmiany mogłyby wymusić jedynie fatalne sondaże. A te dziś są zrównoważone, za chwilę będą na naszą korzyść - przekonuje inny polityk PiS, który działa w sejmowej komisji rynku pracy (to ona zajmuje się ustawą o ograniczeniu handlu i jej zmianami).
O tym, że na postrzeganie zakazu handlu w niedzielę spory wpływ mają warunki pogodowe, przekonany jest również Cezary Kaźmierczak, przewodniczący Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. ZPiP od dawna postuluje całkowite cofnięcie ograniczeń i skupienie się na innych działaniach na rzecz pracowników. W programie "Money.To się liczy" Kaźmierczak zauważył, że im gorsza pogoda, tym gorsze postrzeganie niedziel niehandlowych.
Jednocześnie, politycy PiS przyznają, że nie dysponują analizą powiązań pogody i zakazu. To jedynie ich przeczucie.
Warto dodać, że pierwsze wybory będą w maju tego roku. Posłów i posłanki do parlamentu europejskiego wybierzemy pomiędzy 23 a 26 maja. Z kolei wybory parlamentarne najpewniej przypadną na okres od października do listopada. A przecież w ubiegłym roku w październiku mieliśmy długie tygodnie z temperaturami powyżej 20 stopni Celsjusza.
Z kolei wybory prezydenckie 2020 wypadną najpewniej na przełomie maja i czerwca. I znów – pogoda pomoże w bieżącej ocenie skutków zakazu handlu.
Jak wynika z informacji money.pl, w PiS nikt nie bierze pod uwagę "wariantu węgierskiego" w sprawie ograniczenia handlu. Tam główną przyczyną wycofania się ze zmian były skrajnie negatywne opinie dotyczące pomysłu.
- Można się śmiać, ale Polska to nie Węgry. Nie będzie zmian - powtarza jeden z rozmówców PiS. Warto podkreślić, że na Węgrzech niedziela to standardowy dzień handlowy. Węgrzy handlowali i chcieli handlować w niedzielę. Już to spowodowało, że opinie o zakazie były w większości krytyczne.
Jest jeszcze drugi powód, który sprawia, że premier Węgier Viktor Orban mógł bez problemu wycofać się z zakazu. To był pomysł jego politycznego koalicjanta - a nie samego Fideszu. W związku z tym odcięcie się od pomysłu kogoś innego nie było kosztowne politycznie. Tym bardziej że z raportów węgierskich instytucji rządowych wynika, że zakaz handlu nie wpłynął drastycznie na gospodarkę.
Orban wycofał zakaz handlu
Jednocześnie – zakaz handlu był krytykowany wśród wyborców Orbana. W Polsce sytuacja wygląda inaczej. Jak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Wirtualnej Polski, wyborcy PiS chwalą zakaz.
Wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości jedynie co czwarty ma wątpliwości w stosunku do funkcjonowania ograniczenia. Ponad 70 proc. wyborców PiS popiera zakaz. Odwrotna sytuacja jest u wyborców Platformy Obywatelskiej. 79 proc. wyborców PO nie popiera zakazu, 16 proc. jest na "tak".
Z badania przeprowadzonego na panelu Ariadna dla Wirtualnej Polski i money.pl wynika, że przeciwników i zwolenników ograniczania handlu w niedzielę jest dokładnie tyle samo. W sumie 44 proc. Polaków nie popiera zakazu. Identyczna grupa zadeklarowała, że jest na "tak". Bez zdania pozostało 12 proc. ankietowanych.