O zimowej stolicy Polski znowu zrobiło się głośno, a to za sprawą zagrodzonego szlaku na Gubałówkę. W środę na drodze turystów z całej Polski stanął płot, a obok budka, w której góralka, właścicielka działki, pobiera 5 zł za przejście.
"Darcie z turysty"
To pole z dziada pradziada należy do mojej rodziny. Dziadek nie dostał aktu wywłaszczenia, a PKL (Polskie Koleje Linowe - przyp. red.) ignoruje nas. Burmistrz nie chce się spotkać. Jedna strona odsyła mnie do drugiej - powiedziała "Tygodnikowi Podhalańskiemu" Jadwiga Gąsienica Byrcyn, która pobiera opłaty.
Właściciele działek na Gubałówce przekonują, że nie mają nic przeciwko turystom i podkreślają, że tylko "szukają sprawiedliwości", a to są ich działki i muszą też przecież sprzątać śmieci po turystach.
Polskie Koleje Linowe, na których gruncie został wytyczony szlak, zapowiadają pozew sądowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To nie pierwszy raz, gdy o Zakopanem jest głośno w całej Polsce i to niekoniecznie w pozytywnym aspekcie. Na początku tego roku po sieci krążyło zdjęcie szyldu, który oznajmiał, że za skorzystanie z "toalety publicznej" na Krupówkach trzeba zapłacić bagatela 10 zł.
Kilka miesięcy temu jeden z turystów żalił się, że za przejechanie taksówką dystansu 2,2 km musiał zapłacić aż 63 zł.
W 2021 roku cała Polska komentowała też imprezę na Krupówkach, jaką po poluzowaniu obostrzeń covidowych urządzili sobie turyści. Awantury w hotelach i pensjonatach, bójki uliczne - tak wyglądał wtedy weekend w Zakopanem.
"Dziwić się, że ludzie przestają tam jeździć". "Byłem w Zakopanem w normalnych czasach. W 2000 roku. Nie było tłumów, bydła i chamstwa, miła gospodyni domu. Niestety od wielu lat czytam o bezczelnej pazerności górali i najazdach chamstwa polskiego. Omijam szerokim łukiem tę wątpliwą atrakcję turystyczną".
"Ostatni raz w Zakopanem byłem ponad 20 lat temu - już wtedy się psuło. A miałem ulubione miejscówki, gaździnę na targu pod Gubałówką z dobrymi oscypkami... potem wszystko górale zniszczyli, goniąc za pieniądzem... Gorce bądź Słowacja lepsze!".
"Zakopane to najbardziej przeszacowane miejsce w Europie". "To jak następnym razem ktoś mnie zapyta, czemu unikam Zakopanego i Podhala jak ognia, to właśnie dlatego. Wszechobecne darcie z turysty na każdym kroku, w każdy możliwy sposób spowodowało, że moja noga tam nie postanie" - to tylko niektóre komentarze, jakie posypały się po najnowszych doniesieniach o sporze w Zakopanem dotyczącym trasy na Gubałówkę.
"Wielka imprezownia", czyli jak zaliczyć "Zakopca"
Elżbieta Agata Wojtowicz, prezeska Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, w rozmowie z money.pl mówi, że Gubałówka to kolejne - po Giewoncie - święte miejsce dla mieszkańców tego regionu.
- To, co się teraz wydarzyło, to przykład wielu konfliktów, które się tlą. Ta sytuacja nie wpływa dobrze zarówno na branżę, jak i na samych turystów. To na pewno nie jest laurka dla Zakopanego i problem ten należało rozwiązać o wiele wcześniej, a nie w wakacje, gdzie mamy środek sezonu - mówi money.pl prezeska Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Ona sama uważa, że czas na zmiany.
Jesteśmy taką soczewką. Zakopane pokazuje, jak wygląda nasza rzeczywistość. Dopóki nie zmieni się oferta tego miejsca, nie zmieni się także klient. Do nas powinni przyjeżdżać turyści, którzy doceniają walory przyrodnicze, architektoniczne i kulturowe. Tymczasem staliśmy się wielką imprezownią. Każdy po prostu chce zaliczyć 'Zakopca'. Nasze największe zalety są przykrywane - uważa Elżbieta Agata Wojtowicz.
Maciej Gąsienica-Sieczka urodził się w Zakopanem, jest wiceprezesem zarządu Związku Podhalan oddziału Zakopane. W rozmowie z money.pl apeluje o to, aby nie wrzucać wszystkich górali do jednego worka.
Przecież nikt turystów nie zmusza do korzystania z pewnych usług czy wygód. Jeżeli nie chcą za coś płacić, nie muszą. Nie da się wszystkich uszczęśliwić. Za wszystko trzeba płacić, wiadomo, koszty rosną. Jeżeli wyjeżdżamy za granicę na wakacje, to też płacimy, pytanie, czy wtedy też tak narzekamy - mówi nasz rozmówca.
Przekonuje, że Zakopane to miejsce dla wszystkich. - Ci, co chcą znaleźć spokój, znajdą go, a ci, co szukają rozrywki, również będą zadowoleni - dodaje.
"Zakopane to takie górskie Mielno"
- Jako turyści mamy zupełnie inną wizję górali. W rzeczywistości oni walczą o każdą złotówkę, każdy centymetr ziemi jest na wagę złota. Proszę zwrócić uwagę, ile kosztują parkingi w Zakopanem. Wysokie ceny i spory nagłaśniane w mediach mogą spowodować odpływ turystów, którzy szukają ciszy i spokoju. Oni wybiorą np. Roztocze lub Kaszuby - mówi dr Danuta Studencka-Derkacz, menedżer kierunku marketing i sprzedaż oraz zarządzanie ma Uniwersytecie Dolnośląskim DSW.
Dodaje, że zderzają się dwa wizerunki.
- Świata wyobrażonego przez potencjalnych turystów i świata wykreowanego przez memy, komentarze i to, co się faktycznie w Zakopanem dzieje. W pierwszym przypadku turyści mają wizję spokojnego miejsca, w którym można wypocząć. A faktycznie spotkamy drożyznę, masowe jedzenie, komercjalizację i tłumy. Zakopane to takie górskie Mielno. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wizerunkowo miasto nastawia się na turystów, którzy przyjeżdżają tu po rozrywkę, a nie po spokój - ocenia ekspertka w rozmowie z money.pl.
- Zakopane i mieszkańcy muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcą być górskim Las Vegas, czy stawiają na sielskie góralskie klimaty pełne lokalnej kuchni - podsumowuje nasza rozmówczyni.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl