Podczas wizyty w restauracji niekiedy poza zapłatą za posiłek zostawiamy także napiwek dla obsługi. Niektóre lokale wprowadzają tzw. opłaty serwisowe, które wynoszą zwykle ok. 10 proc. i są obligatoryjnie doliczane do rachunku przy określonej liczbie gości.
Jednak wiele osób uważa, że napiwków nie powinno się dawać. Cezary Kaźmierczak prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców na portalu X napisał, że "branża gastro powinna zawalczyć o zmianę terminali na takie, które po zapłaceniu pojawia się opcja napiwku". Podkreślił, że takie funkcjonują m.in. "w obu Amerykach".
Ci ludzie mało zarabiają i watro im dać napiwek a gotówki to nigdy nie mam prawie - czytamy,
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie napiwki, a godna płaca
Post ten wywołał prawdziwą dyskusję ws. dawania napiwków i rozpalił internautów. "Branża gastro powinna płacić pensje pracownikom tak, aby napiwki nie były potrzebne" - napisał jeden z użytkowników. Ta odpowiedź została polubiona przez 2 tys. internautów i spotkała się ze sporą aprobatą.
"Po pierwsze w Polsce zarabiają, dostają pensję. Tobie ktoś się do pensji dorzuca i daje napiwki?" - odpisuje następny użytkownik. Kolejny natomiast wskazuje, że właściciel rachunku powinien odpowiednio dobrać ceny, żeby móc opłacić wynagrodzenie dla pracowników.
"Czyli mamy dokładać do wynagrodzenia kelnerów, bo Pan wielki restaurator nie może im dać więcej niż głodowa pensja? Kasjerce w supermarkecie też trzeba 10 zł pod stołem dać, żeby miała co do gara włożyć? Czy może lepiej przypilnować, żeby Ci kelnerzy mieli normalne warunki pracy?" - głosi kolejny komentarz. Podobnych komentarzy jest wiele.
Branża w kryzysie. Gastronomia po uszy zadłużona
Niektórzy zwracają także uwagę, że w przypadku napiwków dawanych za pomocą terminala, nie mają pewności, gdzie te środki ostatecznie trafią. "Myślisz, że Janusz, który zatrudnił kelnera na śmieciówce za minimalną (albo mniej) odda mu ten napiwek?" - wskazuje jeden z komentarzy.
Sporo osób podkreśla, że jeżeli dają napiwki, to tylko gotówką. "Napiwki wpłacane na konto przedsiębiorcy najprawdopodobniej nie trafią w całości do pracownika" - czytamy.
Pojawiły się także głosy, że podczas wizyty w restauracji nie zostawiają napiwków. "Mam znajomych pracujących w okolicach centrum Krakowa jako kelnerzy, barmani. Zmiany po 16h, upał, na nogach cały czas. Ale zarabiają 1000zł+ dziennie. Dzięki nim raczej nie zostawiam tipów" - podkreśla użytkownik.