Podniesienie pensji minimalnej o ponad 15 proc. zwiększy rozdźwięk pomiędzy jej wysokością a wysokością kwoty bazowej urzędników wynoszącej dziś nieco ponad 1900 zł. Pogłębianie się tej różnicy, a w efekcie coraz gorsze w relacji do rynku urzędnicze wynagrodzenia to gotowy przepis na kłopoty.
Efektów takiego podejścia do pracy urzędników nie trzeba długo szukać. Sprawozdanie szefa Służby Cywilnej za rok 2018 wyraźnie pokazuje narastający kryzys wśród kadry urzędniczej. Choć zatrudnienie rok do roku spadło o 1 punkt procentowy i nie stanowi to dramatu, to wiek urzędników już go zwiastuje.
Osoby młodsze niż 29 lat, czyli kadra, która ma zastępować doświadczonych urzędników, stanowią jedynie 7 proc. zatrudnionych Służby Cywilnej. Z kolei osoby starsze niż 60 lat to ponad 9 proc., a starsze niż 50 to już 19 proc. Obiecana przez rząd sześcioprocentowa podwyżka będzie odczuwalna przede wszystkim dla osób z większym stażem lub na wyższych stanowiskach - w końcu 6 proc. z 5104 zł (średnia pensja zasadnicza w ministerstwach) jest kwotą większą niż 6 proc. z 2443 zł. A tyle właśnie wynosi przeciętne wynagrodzenie zasadnicze cywilnych pracowników komend powiatowych policji.
Do tego obrazu trzeba dołożyć niewielkie zainteresowanie naborami - o ile jeszcze w 2013 r. w urzędach centralnych na jedno miejsce przypadało 31 chętnych, tak w roku ubiegłym było to 7 osób. Z kolei w administracji na poziomie powiatów liczba chętnych w ciągu sześciu lat spadła z 48 do 10.
W efekcie w 2018 r. tylko 58 proc. naborów na wolne stanowiska kończy się zatrudnieniem. Dla porównania w 2013 r. odsetek wynosił 76 proc. To znaczy, że praca urzędnika stała się na tyle nieatrakcyjna, iż brakuje do niej kandydatów. Ponadto ostatnie dwa lata to utrzymujący się wysoki poziom odejść ze Służby Cywilnej – w 2017 r. było to 11,1 proc., a w 2018 r. 9,3 proc. zatrudnionych. Dla porównania między 2009 a 2016 utrzymywał się on na poziomie od około 5 do około 7 proc.
W efekcie za kilka lat może zacząć brakować urzędników, którzy będą nie tylko wdrażać kolejne reformy rządu, ale i sprawnie realizować bieżące zadania państwa. W końcu Służba Cywilna to wszystkie osoby zapewniające obsługę całej administracji rządowej - od resortów, przez urzędy centralne do lokalnych jednostek służb mundurowych.
O problemie pisaliśmy już dwa lata temu. Wówczas jeden ze sfrustrowanych urzędników mówił wprost, że wielu urzędników nie zna się na tym, co robi, bo do urzędów trafiają osoby przypadkowe.
Przyczyną tak złej sytuacji są właśnie płace, które z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej odstają od płac oferowanych przez rynek. Faktem jest, że to rząd PiS po wielu latach odmroził pensje urzędnikom – w ubiegłym roku podniósł kwotę bazową o nieco ponad 2 proc., a w tym zaproponował 6 proc. Stało się to jednak zbyt późno i zbyt zachowawczo.
W przyszłym roku kwota bazowa, która stanowi podstawę do wyliczania pensji zasadniczej urzędnikom, ma w myśl rządowej propozycji wynieść 2031,96 zł. Dla porównania w tym roku wynosi ona 1916,94 zł, a wcześniej od 2010 r. wynosiła 1873,84 zł. Podwyżka niby widoczna, ale pokazanie jej w relacji do płacy minimalnej, wrażenie to zaciera.
W roku 2019 relacja wynosi 85,2 proc., a w przyszłym wyniesie 78,15 proc. Dla porównania w roku 2003, gdy urzędy musiały przygotować Polskę do wejścia do Unii Europejskiej relacja ta wynosiła 208 proc.
W dodatku dla wielu urzędników podwyżka płacy minimalnej stanie się jedyną szansą na skok pensji – w końcu zgodnie z rozporządzeniem o wynagrodzeniach podpisanych już przez Mateusza Morawieckiego nawet specjaliści i osoby na stanowiskach samodzielnych mogą otrzymywać pensję na poziomie jednokrotności kwoty bazowej (skoro jest ona niższa niż płaca minimalna, automatyczne jest korygowana do wartości ustawowego minimum).
Masz newsa, filmik, zdjęcie? Wyślij na dziejesie.wp.pl