- Obiecywano, że opozycja zagłosuje za tą ustawą. Jednak w końcu się wstrzymała i cała odpowiedzialność polityczna związana z tym, jak ta ustawa będzie wyglądać, spadnie na PiS — ocenił prezydencki minister. Jego zdaniem liberalizacja ustawy wiatrakowej wywoła protesty mieszkańców wsi i negatywnie wpłynie na wynik partii rządzącej w nadchodzących wyborach
Doradca prezydenta: wątpię, czy pieniądze z KPO pojawią się przed wyborami
Prezydencki minister uważa, że decyzja o liberalizacji ustawy wiatrakowej została podjęta przez rząd wbrew założeniom programowym PiS z 2015 i 2019 roku. Jego zdaniem uporządkowanie kwestii wiatraków to jednocześnie jeden z elementów, który pozwolił Zjednoczonej Prawicy wygrać wybory. - Zupełnie nie rozumiem, dlaczego osiem miesięcy przed wyborami, taka zmiana, która spowoduje emocje na wsi, jest realizowana — zaznaczył.
Według niego zapisy proponowane przez rządzących wywołają protesty mieszkańców wsi i negatywnie wpłyną na wynik partii w nadchodzących wyborach.
- Argument jest dziś taki, że nie ma protestów na wsi w związku z budową wiatraków, no, bo te wiatraki są budowane zupełnie inaczej niż w roku 2013 czy 2014, ale jeśli ponownie inwestorzy wejdą na tereny wiejskie, to protesty się ponownie zaczną — wskazał.
Dodał, że nie jest przeciwny energetyce wiatrowej, ale jest za tym, aby się rozwijała "w sposób uporządkowany".
Jednocześnie wyraził wątpliwość, czy zmiana zapisów ustawy wiatrakowej wpłynie na uruchomienie dla Polski pieniędzy z KPO. - Wątpię, czy pieniądze z KPO pojawią się w Polsce przed wyborami — ocenił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co dalej z liberalizacją? "Będziemy rozmawiać, jak ustawa wyjdzie z Sejmu"
Paweł Sałek na pytanie, czy zarekomenduje prezydentowi Andrzejowi Dudzie podpisanie nowelizacji ustawy wiatrakowej, uchylił się od odpowiedzi. — Będziemy o tym rozmawiać, jak ustawa wyjdzie z Sejmu — podkreślił.
Przypomnijmy, na początku lutego tego roku Sejm znowelizował tzw. ustawę wiatrakową. Zakłada ona, że wiatraki będą mogły powstawać w odległości minimum 700 metrów od domów, przy spełnieniu szeregu dodatkowych warunków. Z kolei Senat zaproponował zmniejszenie minimalnej odległości z 700 do 500 m i dopuścił dalsze jej zmniejszenie za zgodą mieszkańców i gminy.
Nowe przepisy mają znieść obowiązującą dziś tzw. zasadę 10H. Przewiduje ona, że nie wolno zbudować nowe wiatrowej turbiny, jeśli w promieniu dziesięciu jej wysokości znajduje się budynek mieszkalny. Dodatkowo nowe wiatraki mogą być lokowane tylko na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Nowa ustawa zachowuje zasadę 10H tylko w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów przyrody — limit odległości wynosi 500 m.
Dodatkowo przewiduje, że inwestor elektrowni wiatrowej, zaoferuje co najmniej 10 proc. jej zainstalowanej mocy, mieszkańcom gminy, którzy korzystaliby z energii elektrycznej na zasadzie prosumenta wirtualnego.
Zniesienie zasady 10H jest jednocześnie jednym z 37 "kamieni milowych", które Polska ma zrealizować, aby spełnić wymogi wynikające z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności i dostać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.