- Pracownicy sieci są już zmęczeni pracą ponad siły za wynagrodzenie niewiele wyższe od płacy minimalnej, czemu dali wyraz podpisując się pod petycją do pracodawcy - powiedziała Gabriela Kaim, przewodnicząca NSZZ Solidarność w Biedronce, cytowana przez Wiadomości Handlowe. Dodała, że "zrobili to, mimo że czuli się zastraszani przez przełożonych".
"S" podkreśla, że pod petycją skierowaną do zarządu oraz właściciela sieci - Jeronimo Martins - podpisało się 4 tys. osób, czyli 5 proc. całej załogi. - Jeśli w ciągu dwóch tygodni pracodawca nie odniesie się do postulatów zawartych w tej petycji, rozpoczniemy spór zbiorowy - zapowiedziała Kaim.
Pracownicy Biedronki chcą zmian
Na jakie zmiany liczą pracownicy sklepów? Przede wszystkim liczą na większą obsadę, aby "spokojne realizować zlecane zadania".
Związkowcy chcą również podwyżek dla osób pracujących przy ladach mięsnych, które znajdują się w 1 tys. (z 3,6 tys. sklepów). Ponadto zatrudnieni liczą na "zbiorowe podwyżki wynagrodzeń", które mają być odpowiednie dla ich zaangażowania oraz mają pozwolić utrzymać rodziny "na godnym poziomie".
Pracownik podkreślał, że w sklepach pracuje za mało osób. Jego zdaniem nie ma chętnych do pracy w Biedronce z powodu nadmiaru zadań, do których należą obsługa Glovo i praca w godzinach nocnych.