Do tragedii doszło w miniony poniedziałek (20 sierpnia) nad ranem, podczas ataku trąby powietrznej. W katastrofie zginęło siedem osób, a uratowało się 15. Jednostka należała do brytyjskiego miliardera Mike’a Lyncha, który wraz z córką jest wśród ofiar.
Włoskie media podały, że pochodzący z Nowej Zelandii kapitan James Cutfield w niedzielę po raz kolejny w ciągu prawie tygodnia złożył zeznania dotyczące tego, czy klapy jachtu były zamknięte.
Aspekt ten, jak poinformowano, jest szczególnie istotny także wobec faktu, że jednostka długości 56 m, która zatonęła wręcz błyskawicznie, uważana była za niezatapialną. Jej projektanci zapewniali, że mogłaby pójść na dno tylko wtedy, gdyby dostały się do niej tony wody. Dlatego pojawiły się przypuszczenia, że być może zostawiono otwartą boczną klapę, gdy jacht stał w nocy na redzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katastrofa jachtu na Sycylii. Śledczy pytają, gdzie była załoga
Ponadto, jak zauważa włoska agencja prasowa Ansa, śledczy chcą ustalić miejsce pobytu wszystkich osób na pokładzie w chwili katastrofy. Zastanawia ich bowiem, jak to możliwe, że z 10 dziesięciu członków załogi zginął tylko jeden, a z 12 pasażerów - połowa.
Zadaje się - relacjonuje agencja - kluczowe pytanie: czy załoga już była na górnym pokładzie świadoma burzy i nie zaalarmowała tych, którzy spali w kabinach?
Prokuratorskie śledztwo prowadzone jest w sprawie katastrofy morskiej i nieumyślnego spowodowania śmierci wielu osób. Podkreślmy, że do tej portu nikomu nie postawiono zarzutów.
Dziewięciu członków załogi przebywa w niedostępnym dla dziennikarzy hotelu w Palermo. Opuściło go już kilka osób ocalonych, wśród nich Angela Barcares - żona miliardera Mike’a Lyncha i matka jego córki Hannah, którzy zginęli. Wśród ofiar jest też prezes banku Morgan Stanley International Jonathan Bloomer i jego żona, prawnik Lyncha Chris Morvillo i jego żona.