W grudniu 2023 roku Rada UE i Parlament Europejski doszły do wstępnego porozumienia ws. nowej dyrektywy dotyczącej form zatrudnienia. Jak tłumaczy nam resort pracy, jesienią 2024 roku dyrektywa w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych powinna zostać ostatecznie zatwierdzona. Kraje unijne będą miały dwa lata, by dostosować do niej swoje prawo.
Robert Lisicki, dyrektor Departamentu Pracy w Konfederacji Lewiatan, wyjaśnia w rozmowie z money.pl, że nowe unijne prawo zobowiąże państwa członkowskie do wprowadzenia skutecznych procedur "w celu weryfikowania i zapewniania prawidłowego określania statusu zatrudnienia osób wykonujących pracę za pośrednictwem platformy internetowej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
— Chodzi o to, by ustalać, czy istnieje stosunek pracy zdefiniowany przez prawo, układy zbiorowe lub praktykę obowiązującą w państwach UE, w tym także poprzez stosowanie domniemania stosunku pracy — podkreśla.
Każde państwo UE ma swobodę wyboru środków
W praktyce nowe unijne przepisy mogą objąć cały rynek pracy - zarówno umów zlecenia i o dzieło, jak i B2B. Jednocześnie, mimo że będą one wiążące dla państw członkowskich, pozostawiają im swobodę wyboru formy i środków realizacji dyrektywy.
Robert Lisicki uważa, że zaplanowana w tej sprawie dyskusja partnerów społecznych w Radzie Dialogu Społecznego jest wręcz niezbędna. - Dyskusja będzie dotyczyć warunków wdrożenia dyrektywy unijnej, w tym zasad stosowania domniemania istnienia stosunku pracy — informuje. Rozmowy zostaną przeprowadzone, gdy dyrektywa zostanie ostatecznie zatwierdzona.
Nasz rozmówca zaznacza, że choć rozumie potrzebę zwiększenia transparentności warunków pracy, to jego zdaniem nowe przepisy powinno się stosować tylko wtedy, gdy będzie to uzasadnione.
Musimy uwzględniać fakt, że zarówno umowy cywilne, jak i prowadzenie działalności gospodarczej mają swoje uzasadnienie gospodarcze i nie możemy mówić w każdym przypadku o automatycznym przekwalifikowywaniu takich form współpracy jako stosunek pracy — zaznacza.
Pod koniec czerwca nowy Główny Inspektor Pracy Marcin Stanecki zapowiedział w serwisie wyborcza.biz, że Państwowa Inspekcja Pracy zyska nowe kompetencje. Inspektorzy będą mogli nakazać zmianę formy umowy na umowę o pracę, jeśli stwierdzą, że dotychczasowa umowa (cywilnoprawna albo B2B) jest nadużyciem. Dziś robią to sądy powszechne. Stanecki stwierdził nawet, że jest już gotowy projekt ustawy w tej sprawie. Zdaniem Roberta Lisickiego takie uprawnienia budzą kontrowersje wśród przedsiębiorców.
Poprosiliśmy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o informacje dotyczące tego, czy zajmuje się już ustawą, która ma dostosować polskie prawo do nadchodzącej nowej unijnej dyrektywy.
Resort odpowiada, że w Unii kończą się prace nad ostatecznym kształtem dyrektywy i jej formalnym przyjęciem, co "nastąpi prawdopodobnie jesienią 2024 r.". Dodaje, że Polska popiera nową dyrektywę, a w ministerstwie pracy trwają już prace przygotowujące do jej wdrożenia.
"Jeden z fundamentów prawa "
Dr Katarzyna Kalata, radca prawny w Kancelarii Kalata, zwraca uwagę, że zmiany proponowane przez resort pracy mogą budzić wątpliwości w związku z możliwą ingerencją w swobodę zawierania umów.
- To jeden z fundamentów prawa cywilnego, zapewniający stronom możliwość dowolnego kształtowania stosunków prawnych, pod warunkiem, że nie są one sprzeczne z przepisami prawa, zasadami współżycia społecznego i naturą stosunku prawnego — wyjaśnia w rozmowie z money.pl.
Przyznaje jednocześnie, że celem nowych regulacji jest m.in. walka z nadużyciami związanymi z tzw. umowami śmieciowymi oraz kontraktami B2B. W praktyce jej zdaniem wiele takich umów de facto spełnia warunki stosunku pracy, co prowadzi do omijania przepisów prawa pracy i ubezpieczeń społecznych.
Czeka nas fala decyzji kwestionujących umowy B2B?
Katarzyna Kalata uważa, że wejście w życie przepisów związanych z wdrożeniem unijnej dyrektywy może mieć poważne konsekwencje i dla firm, i dla osób zatrudnionych na kontraktach B2B. Jej zdaniem zakwestionowanie umowy B2B może spotkać wiele osób, bo takie umowy są popularnym zjawiskiem. Nierzadko ludzie zatrudnieni na umowę o pracę przechodzą na B2B ze względu na mniejsze obciążenia podatkowe i świadczą wciąż taką samą pracę temu samemu pracodawcy, jak przed zmianą formy umowy.
Ekspertka obecnie prowadzi sprawy, w których ZUS zakwestionował formę współpracy na zasadach B2B. Jak mówi, w każdym momencie mogą to zrobić również inne organy, w tym skarbówka. Przykładem takiej sytuacji jest sprawa dotycząca jej klienta, któremu ZUS zakwestionował umowę B2B.
Przez wiele lat współpracował on w ramach B2B z firmą marketingową. Po latach dostał awans i został dyrektorem na podstawie umowy o pracę. W związku z tym zamknął działalność. Następnie uległ wypadkowi i trafił do szpitala. W tym momencie ZUS uznał, że stron nie łączyła umowa B2B, ale od samego początku umowa o pracę. W związku z tym wydał decyzję, na podstawie której zażądał składek z tytułu zatrudnienia na podstawie umowy o pracę — zaznacza prawniczka.
Jej zdaniem ryzyko przekwalifikowania umowy B2B na umowę o pracę dotyczy zwłaszcza sytuacji, gdy pracownik formalnie prowadzi działalność gospodarczą, ale faktycznie sposób jego pracy nie różni się od umowy o pracę.
— W takim wypadku ZUS może w każdym momencie zweryfikować ważność tytułu do ubezpieczeń. Dodatkowo, jeśli praca była wykonywana na rzecz jednego kontrahenta i były pracownik wystawia tylko jedną fakturę miesięcznie, to organy będą miały proste zadanie do zakwestionowania takiej formy współpracy — podkreśla.
Podczas weryfikacji przesłuchiwani są świadkowie
Jak wygląda proces ustalania, czy umowa B2B spełnia warunki umowy o pracę?
Przesłuchiwani są świadkowie, analizowane jest także to, czy osoba wykonująca umowę B2B faktycznie ponosi ryzyko prowadzonej działalności, czy to ryzyko ponosi druga strona, czyli kontrahent. Na marginesie warto dodać, że są zawody, takie jak np. adwokat, w przypadku których, mimo spełnienia powyższych przesłanek, nie zatrudnia się na podstawie umowy o pracę — wyjaśnia Katarzyna Kalata.
Co się stanie, jeśli dojdzie do zakwestionowania umowy B2B?
Prawniczka wyjaśnia, że będzie mieć to negatywnie konsekwencje dla pracodawcy, który będzie musiał zapłacić zaległe składki ZUS, zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych, a także udzielić urlopu wypoczynkowego i uregulować wszelkie należności związane ze stosunkiem pracy, np. premie, nagrody, za okres trzech lat wstecz.
Pracodawca może stracić także prawo do pomniejszenia należnego podatku VAT o podatek naliczony wynikający z faktur wystawionych przez byłego pracownika, co będzie się wiązało z obowiązkiem wykonania stosownych korekt.
Dotkliwe konsekwencje spotkają również pracownika.
— W momencie zakwestionowania umowy B2B osoba prowadząca działalność w tej formie będzie musiała się wyrejestrować z ubezpieczeń społecznych ze wsteczną datą, czyli od dnia rozpoczęcia prowadzenia działalności oraz złożyć korekty wszystkich deklaracji rozliczeniowych ZUS-u — informuje Katarzyna Kalata.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl