Czy banki mogą żądać od frankowiczów, którym sądy unieważniły umowy kredytowe z powodu ich niezgodności z prawem, opłat za bezumowne korzystanie z przekazanego im kapitału?
W czwartek, po komunikacie wydanym przez Rzecznika Generalnego Trybunału Sprawiedliwości UE, będziemy znali prawdopodobną odpowiedź na to pytanie. Chociaż nie będzie to jeszcze oficjalne ogłoszenie wyroku, to dowiemy się o przyjętej przez TSUE linii orzeczniczej.
Dla banków może być to sądny dzień. Straty wynikające ze skrajnie niekorzystnegodla nich orzeczenia TSUE – jak wyliczyła Komisja Nadzoru Finansowego – mogą sięgać nawet 234 mld zł. Sektor tego sam nie udźwignie. - Zapłaci za to całe społeczeństwo – ostrzegał prof. Leszek Balcerowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Banki różnie orzekają i to się nie zmieni?
Przypomnijmy, o co chodzi w tym sporze. Chodzi o to, że banki występują wobec swoich byłych klientów – frankowiczów z roszczeniami nie tylko o zwrot samego kapitału, który im pożyczyły w ramach niedozwolonej umowy, ale również o zapłatę wynagrodzenia za korzystanie z tego kapitału. Kwoty te sięgają czasami nawet połowy wartości pożyczonego kapitału.
Jak sądy reagują na takie pozwy? Bardzo różnie. Nie ma jednej spójnej linii orzeczniczej, chociaż większość sądów oddala takie powództwo.
Sądy argumentują to głównie tym, że roszczenie jest sprzeczne z celem Dyrektywy EWG93/13, na podstawie której nieuczciwy przedsiębiorca (bank) musi ponieść karę za stosowanie niedopuszczalnych postanowień w umowach.
Od tej reguły są jednak wyjątki. Niektóre sądy przyznają rację bankom, które z kolei powołują się na bezpodstawne wzbogacenie się klientów ich kosztem. Przykładowo, do takiego stanowiska banków przychylił się np. Sąd Okręgowy w Gdańsku.
W wyroku wstępnym z 29 czerwca 2022 r. (sygn. akt XV C 137/22) wskazał, że roszczenie banku jest usprawiedliwione na podstawie art. 405 k.c, który mówi o tym, że kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze, a gdyby to nie było możliwe, do zwrotu jej wartości.
Zdaniem gdańskiego sądu udostępniona kwota kapitału ma obecnie wyższą wartość niż w dniu jej wypłaty, więc bank ma prawo wystąpić o wynagrodzenie. Zaznaczyć przy tym należy, że wyrok ten jest nieprawomocny.
Co zmieni wyrok TSUE?
Co będzie, jeśli gdański wyrok uprawomocni się, a następnie TSUE orzeknie, że wynagrodzenia dla banków są jednak bezpodstawne? Czy można będzie takie wyroki podważyć?
Paweł Zawartka, adwokat z Kancelarii Śmigiel, Zawartka, Walkiewicz – Adwokaci, przyznaje, że byłoby to trudne, bo sądy są niezawisłe, nie muszą kierować się orzeczeniami innych sądów.
– Rzecznik Generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej przedstawi swoją opinię odnośnie do tego, czy bankom przysługuje od kredytobiorców tzw. wynagrodzenie za korzystanie z wypłaconego im kapitału w związku z ustaleniem nieważności umowy kredytu. Należy pamiętać, że opinia ta nie jest wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE, ani nawet nie jest dla Trybunału wiążąca – podkreśla nasz rozmówca.
Dodaje jednak, że stanowi ona bazę dla przyszłego orzeczenia Trybunału. Da się zauważyć, że zapadające później orzeczenia są z takimi opiniami zgodne.
Jak przyznaje adwokat, zarówno opinia Rzecznika TSUE, jak i orzeczenie Trybunału, nie będą dla polskich sądów prawnie wiążące. Może być to jednak "istotny głos doradczy dla sądów polskich, które obecnie rozpatrują tego typu sprawy".
Z kolei Robert Nogacki, partner zarządzający w Kancelarii Prawnej "Skarbiec", przypomina, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej dokonuje wykładni przepisów prawa UE albo rozstrzyga co do ważności przepisów, a jego orzeczenia mają skutek wsteczny.
- Oznacza to, że w przypadku gdy TSUE stwierdzi nieważność określonego przepisu, to należy rozpatrywać to w taki sposób, że był on objęty sankcją nieważności nie od momentu wydania orzeczenia Trybunału, lecz już od momentu jego wejścia w życie - mówi mec. Nogacki.
Tyle że polskie regulacje dotyczące wznowienia postępowania cywilnego nie przewidują możliwości wznowienia postępowania sądowego w przypadku pomyślnego wyroku TSUE.
Wznowienie sprawy byłoby jednak możliwe, gdyby również Trybunał Konstytucyjny potwierdził niezgodność takiego przepisu z konstytucją lub ratyfikowaną umową międzynarodową albo z ustawą, na podstawie której zostało wydane takie orzeczenie.
Banki przerzucają odpowiedzialność?
Jakiego orzeczenia TSUE w tej sprawie można się spodziewać?
Zdaniem adw. Zawartki, linia orzecznicza w tej sprawie może być zbliżona do wyroku TSUE z 3 czerwca 2020 r. w sprawie C-301/18, gdzie Trybunał wskazał, że prawo do wynagrodzenia nie przysługuje np. przedsiębiorcy w przypadku odstąpienia od umowy przez konsumenta, a zatem w sytuacji wywołującej konieczność analogicznych rozliczeń ze spełnionych świadczeń co stwierdzenie nieważności umowy.
Jak podkreśla nasz rozmówca, przepisy prawa dotyczące wzajemnych rozliczeń stron nieważnej umowy należy – zgodnie z wykładnią unijną – interpretować tak, aby zniechęcały one przedsiębiorców (banki) do stosowania niedozwolonych klauzul umownych.
– Przyznanie bankowi prawa do żądania od kredytobiorców tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału byłoby więc sprzeczne z celami unijnej dyrektywy EWG93/13. Prowadziłoby do ukarania nie banku za stosowanie niedozwolonych postanowień, ale tak naprawdę kredytobiorców – ocenia adwokat.
Nasz rozmówca podkreśla, że w polskich przepisach nie ma podstawy prawnej do żądania tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Z tego powodu banki, składając tego typu pozwy przeciwko kredytobiorcom, nie wyjaśniają, na jakiej podstawie miałoby im się należeć jakiekolwiek dodatkowe świadczenie.
– Zamiast argumentów prawnych, przemawiających za słusznością żądania, banki stawiają na argumenty pozaprawne. W szczególności przedstawiają kredytobiorców jako bezpodstawnie wzbogaconych ich kosztem oraz kreują obraz negatywnych skutków finansowych, które miałyby wpływ na gospodarkę w związku unieważnianiem umów – podkreśla prawnik.
Zdaniem adw. Zawartki takie dywagacje są nieuczciwe i błędne z założenia, mają na celu tylko zabezpieczenie nieuzasadnionych zysków banków.
– Oto bowiem przedsiębiorca, który przygotował nieuczciwą umowę (bank - przyp. red.), próbuje przerzucić konsekwencje swoich działań na konsumentów i społeczeństwo. Co przy tym istotne – banki w rzeczywistości nie stracą, ale po prostu nie osiągną – w związku z wykryciem nieuczciwego mechanizmu w umowach – zakładanych zysków – podkreśla nasz rozmówca.
Adw. Zawartka nawiązuje swoją wypowiedzią m.in. do stanowiska Związku Banków Polskich z marca 2021 r., w którym to czytamy m.in., że:
Brak jednolitego stanowiska sądów w tej sprawie powoduje, że nie można oczekiwać od banków, aby zrezygnowały z sądowej weryfikacji zasadności swoich roszczeń, tym bardziej że brak jakichkolwiek działań ze strony banków mógł doprowadzić do ich przedawnienia.
W piśmie tym bankowcy powołują się również na liczne autorytety prawno-ekonomiczne. M.in. na opinię prof. Leszka Balcerowicza, który przywołuje szacunki Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) z 2021 r. i pisze, że starty dla sektora bankowego w Polsce wywołane niekorzystnym wyrokiem TSUE sięgałyby od 34,5 do nawet 234 mld zł.
Byłaby więc to sprawa – jak podkreśla ekonomista – nie tylko pomiędzy bankami a ich byłymi klientami, ale również dotknęłaby całego społeczeństwa. Banki mogłyby bowiem nie unieść takiej straty i w skrajnym przypadku musiałoby interweniować państwo, pomagając im.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.