Ministerstwo Infrastruktury chce rewolucji w sposobie naliczania opłat za wodę i ścieki. Proponuje, aby to rady gmin zatwierdzały nowe taryfy opłat za wodę i ścieki.
Dowolności jednak nie będzie. Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie będzie interweniować wtedy, gdy podwyżka wyniesie co najmniej 15 proc. Dla niektórych samorządów ograniczenie może być ogromnym problemem. Część władz lokalnych uważa, że regulator powinien być całkowicie wyłączony z tego procesu.
Wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski zapowiedział podczas wystąpienia w Sejmie, że jego resort już przygotowuje projekt ustawy.
Pierwszy metr sześcienny za darmo
"Założenie jest takie, że pierwsze tysiąc litrów (jeden metr sześcienny - przyp. red. ) byłoby za darmo albo za przysłowiową złotówkę. Później samorząd mógłby ustanowić taryfy w sposób elastyczny" - zaznaczył.
Wcześniej, w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" wyjaśniał, że choć resort stawia na oszczędzanie wody, to chce też bezpłatnego dostępu do wody pitnej dla rodzin w określonym zakresie.
Z ostatnich danych GUS (za rok 2023) wynika, że przeciętne zużycie wody na osobę wynosiło 34,4 tys. litrów wody rocznie (a więc nieco ponad 94 l dziennie), co złożyło się na łączne zużycie wody przez polskie gospodarstwa w wysokości 1 296,4 hm sześc.
"Jesienią do Sejmu trafi projekt ustawy przywracającej samorządom kompetencje do zatwierdzania taryf za wodę i ścieki. Te mają być bardziej elastyczne i zróżnicowane. Rola obecnego regulatora, Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, ograniczy się do opiniowania podwyżek sięgających 15 proc. względem cen w danym regionie. Taryfy mają obowiązywać przez maksymalnie trzy lata" - czytamy gazecie.