- To piękny, książkowy wręcz przykład nowoczesnej infrastruktury lotniskowej. Ale zbudowanej w niewłaściwym miejscu - mówi o porcie Warszawa-Radom Adam Sanocki, wiceprezes Polskich Portów Lotniczych. Państwowa spółka, która jest właścicielem tego lotniska, deklaruje, że robi wszystko, aby pojawił się tam ruch.
Obecnie lotnisko Warszawa-Radom obsługuje tylko dwie trasy rozkładowe - Polskich Linii Lotniczych LOT do Rzymu i Wizz Air do Larnaki na Cyprze. Od otwarcia w kwietniu 2023 r. do końca października 2024 r. radomski port przyniósł stratę w wysokości 61,4 mln zł.
Wszystkie lotniska, szczególnie nowe, mają określone fazy rozwoju. Lotnisko radomskie jest cały czas w tej pierwszej fazie rozwoju, która może trwać nawet do pięciu lat - podkreśla Sanocki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyjmuje się, że próg rentowności dla lotniska regionalnego to co najmniej 2 mln pasażerów rocznie. Pod koniec 2021 r. były dziś wiceprezes PPL Stefan Świątkowski w rozmowie z fly4free.pl zapowiadał, że radomskie lotnisko ma osiągnąć liczbę 1 mln pasażerów w ciągu 2-3 lat od otwarcia, czyli nawet w 2025 r. Od otwarcia do końca listopada 2024 r. odprawiono tam łącznie ponad 213 tys. pasażerów.
Pieniądze na "promocję regionu" uratują lotnisko w Radomiu?
Jednym ze sposobów na przyciągnięcie przewoźników do portów lotniczych są tzw. dopłaty za promocję regionu. Głośno było o przetargu samorządu województwa kujawsko-pomorskiego, na mocy którego m.in. Ryanair miał otrzymywać pieniądze za połączenia z lotniska w Bydgoszczy. "To jest absolutny skandal i patologia trawiąca polski rynek lotniczy" - komentował na platformie X Maciej Wilk, były wiceprezes PLL LOT. Wyliczał, że w przeliczeniu na każdy lot Ryanair otrzyma dopłatę w wysokości około 60 zł na fotel. Z dotacji na niektórych trasach korzystają też Polskie Linie Lotnicze LOT.
Polskie Porty Lotnicze nie wykluczają jednak, że sięgną po taką formę pobudzenia ruchu na radomskim lotnisku. - Zdecydowanie tak. Jesteśmy w kontakcie z panem prezydentem Radomia i staramy się też tutaj zawiązać współpracę - przyznaje Sanocki w odpowiedzi na pytanie money.pl o ewentualność takiej formy promocji. - Ważna jest też nasza inicjatywa współpracy z Polską Organizacją Turystyczną - dodaje.
Mieszkańcy Radomia i okolic w mediach społecznościowych podnoszą argument niedostosowania siatki połączeń do potrzeb lokalnego rynku. Ten obejmuje nie tylko Radom i okolice, ale również województwo świętokrzyskie i południowe Mazowsze. Zarówno Rzym, jak i Larnaka, są kierunkami turystycznymi. W ofercie radomskiego portu nie ma i dotychczas nie było kierunków emigracyjnych - Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemiec, Niderlandów czy Norwegii.
Lotnisko w Radomiu wybudowano za kwotę 880 mln zł w miejscu portu lotniczego Radom-Sadków, który okazał się biznesową klapą. Za rządów Prawa i Sprawiedliwości politycy tej partii oraz ówczesny zarząd PPL przekonywali, że z większym terminalem, nowoczesną infrastrukturą i dłuższą drogą startową lotnisko przyciągnie przewoźników. W atmosferze konfliktu z lotniskiem Warszawa-Modlin podkreślano, że w przeciwieństwie do niego, Radom będzie rentowny i nieuzależniony wyłącznie od jednego przewoźnika. Orędownikiem budowy nowego lotniska był zwłaszcza poseł PiS Marek Suski.
Czy nowy zarząd PPL bierze pod uwagę zamknięcie lotniska w Radomiu? - Jako zarząd zrobimy wszystko, żeby spróbować wygenerować tam taki ruch, aby to lotnisko z biznesowego punktu widzenia miało sens - zapowiada Sanocki.
Problemy Lotniska Chopina pomogą Radomiowi?
Szansą dla lotniska Warszawa-Radom mają być problemy, który najpóźniej w perspektywie dwóch lat pojawią się na Okęciu. To wtedy, zdaniem wiceprezesa PPL-u, największe lotnisko w Polsce osiągnie kres przepustowości. W ubiegłym roku odprawiło ponad 21 mln pasażerów, a jego "sufit" szacowany jest na 23 mln podróżnych. W 2026 r. ma ruszyć rozbudowa terminala Lotniska Chopina do poziomu około 30 mln pasażerów rocznie. Ze zmodernizowanej infrastruktury linie lotnicze oraz pasażerowie skorzystają dopiero w 2029 r.
Dlatego PPL liczy, że przynajmniej część swoich połączeń Ryanair, Wizz Air oraz przewoźnicy czarterowi przeniosą do Modlina albo właśnie Radomia. Zarząd nie planuje jednak ubiegać się o zgodę Komisji Europejskiej na administracyjny podział ruchu między te trzy lotniska. Żadnego z przewoźników nie będzie można zatem do "przeprowadzki" zmusić. Państwowa spółka ma inny pomysł.
- Pracujemy nad strategią całej grupy kapitałowej, w tym strategią sprzedażową - zapowiada wiceprezes PLL.
Jednym z jej celów będzie, aby ten ruch starać się rozłożyć na trzy lotniska, które mamy na Mazowszu. By w ten sposób wpływać, gdzie i jakie samoloty będą się pojawiać. W pierwszym kwartale planujemy skończyć prace nad matrycą slotów, która będzie dobrym narzędziem i nam w tym pomoże - wyjaśnia Sanocki.
Obecnie 14 proc. pasażerów na Lotnisku Chopina to klienci przewoźników czarterowych, mniej więcej drugie tyle to klienci tanich linii lotniczych. Łącznie to niemal blisko jedna trzecia ruchu, którą zarządzający największym portem lotniczym w kraju mógłby spróbować "wyprowadzić" poza Okęcie.
Podobny scenariusz kreślił w ubiegłym roku ekspert rynku lotniczego Adam Hoszman z Instytutu Infrastruktury, Transportu i Mobilności w Szkole Głównej Handlowej. - Szanse na przejęcie ruchu "warszawskiego" będą tylko wtedy, gdy wyczerpie się przepustowość Lotniska Chopina oraz Modlina i nie powstanie do tego czasu nowe lotnisko dla Warszawy. Wówczas rzeczywiście wielkość ruchu w Radomiu mogłaby wzrosnąć na tyle, że stałoby się ono rentowne - komentował w rozmowie z money.pl.
Podkreślał jednak, że nie będzie to dowód na to, że projekt za 800 mln zł od początku miał sens. - Bo to nie atrakcyjność lotniska w Radomiu byłaby źródłem tego sukcesu, lecz ewentualne zaniedbania w rozwoju infrastruktury lotniskowej obsługującej aglomerację warszawską - mówił.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl