Według Banku Światowego gospodarce pomogą też wyższe transfery socjalne. Prognoza na 2025 rok pozostała bez zmian i zakłada wzrost na poziomie 3,4 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bank Światowy podnosi prognozy dla Polski. Wysoka konsumpcja prywatna
Analitycy Banku Światowego oczekują, że głównym motorem napędowym wzrostu gospodarczego w Polsce w bieżącym roku będzie konsumpcja prywatna. I to ten optymizm stoi za decyzją ekspertów instytucji.
"Bank Światowy podniósł prognozę wzrostu PKB dla Polski do 3,0 proc. w 2024 roku z oczekiwanych poprzednio 2,6 proc., głównie z uwagi na odbicie konsumpcji prywatnej" - czytamy w raporcie Banku Światowego z prognozami dla regionu Europy i Azji Środkowej.
Autorzy raportu wskazują, że konsumpcję wspierać będzie kilka czynników. Po pierwsze, oczekiwany jest spadek inflacji, co ma zwiększyć siłę nabywczą konsumentów. Po drugie, pozytywnie na wydatki gospodarstw domowych wpłynąć ma wzrost płac realnych. Po trzecie, za wyższą konsumpcją przemawiać będzie także napięty rynek pracy, który oznacza niższe bezrobocie i wyższe dochody z pracy. Po czwarte dodatkowym impulsem dla konsumpcji mają być rosnące transfery socjalne.
Wzrost PKB w 2025 r. bez zmian. Wsparciem mają być inwestycje
Podczas gdy Bank Światowy zdecydował się na podniesienie tegorocznej prognozy wzrostu PKB Polski, to szacunki na 2025 r. pozostawił bez zmian. Zgodnie z oczekiwaniami analityków, w przyszłym roku polska gospodarka ma rozwijać się w tempie 3,4 proc.
"W przyszłym roku wzrost PKB będzie dodatkowo wspierany przez wzrost inwestycji, napędzany przez reformy strukturalne i napływ funduszy unijnych" - napisano w raporcie, odnosząc się do perspektyw na 2025 r.
Zdaniem ekspertów z Banku Światowego, istotnym czynnikiem stymulującym wzrost gospodarczy w przyszłym roku będą nakłady inwestycyjne. Mają one rosnąć m.in. dzięki funduszom płynącym z Unii Europejskiej oraz dzięki wdrażanym reformom strukturalnym, które poprawią klimat inwestycyjny.
Polska na tle innych gospodarek regionu
Raport Banku Światowego pokazuje, że perspektywy wzrostu polskiej gospodarki na lata 2024-25 są lepsze niż w przypadku wielu innych krajów Europy i Azji Środkowej. Dla całego regionu ECA (Europa i Azja Środkowa) prognozowany jest wzrost na poziomie 2,8 proc. w 2024 r. i 2,7 proc. w 2025 r. Polska ma więc rosnąć wyraźnie powyżej średniej.
Eksperci wskazują jednak i na zagrożenia. Wśród nich dalsze negatywne skutki wojny w Ukrainie, w tym przede wszystkim w kontekście wyższych cen surowców energetycznych i słabszą od oczekiwań koniunkturę u głównych partnerów handlowych Polski, szczególnie w strefie euro. Wskazują też na ewentualne zacieśnienie polityki pieniężnej przez główne banki centralne ponad obecnie oczekiwany poziom, w odpowiedzi na utrzymującą się wysoką inflację oraz nasilenie napięć geopolitycznych na linii Rosja-Zachód. Mogłoby to m.in. ponownie wzmocnić tendencje wzrostowe cen surowców.
W raporcie czytamy też o tym, że rząd wyłoniony w zeszłym roku "jest prounijny" i będzie zmieniał politykę prowadzą przez osiem poprzednich lat.
Eksperci banku światowego podkreślają też, że polska gospodarka dobrze zniosła "serię wstrząsów zewnętrznych". Głównie dzięki dywersyfikacji struktury gospodarczej stabilności makroekonomicznej i zdrowemu sektorowi finansów oraz silnemu rynkowi pracy, który wspierał wzrost płac i konsumpcję prywatną.
Polska potrzebuje silnego wzrostu
Dane Banku Światowego są istotne z jeszcze jednej przyczyny. Eksperci banku podkreślają bowiem, że po silnym wzroście realnego PKB o 5,3 proc.w 2022 r. ekspansja gospodarcza spowolniła wyraźnie w 2023 r. - do 0,2 proc. Dlatego podniesienie prognoz do 3,0 proc. pozwala mieć nadzieję na szybkie odrabianie pandemicznych i wojennych strat.
Jeszcze przed publikacją raportu zwracał na to uwagę Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole. - Potrzebujemy szybkiego wzrostu gospodarczego jak powietrza. Nie w ogóle wzrostu, tylko szybkiego wzrostu. Bo szybki wzrost gospodarczy - po pierwsze - generuje wzrost bazy podatkowej, czyli ułatwia zwiększanie wydatków. Lub, patrząc na to z innej strony, ułatwia zmniejszanie deficytu - podkreślił ekspert.