Unie Europejska (UE) chce, aby wszystkie kraje członkowie, również te spoza strefy euro, realizowały natychmiastowe przelewy w euro. W tym celu Parlament Europejski (PE) przyjął rozporządzenie nowelizujące przepisy trzech aktów prawnych - rozporządzenia nr 260/2012 i 2021/1230 oraz dyrektywy 98/26/WE.
Mowa o już funkcjonujących przelewach w ramach Jednolitego Obszaru Płatniczego w Euro (z ang. Single Euro Payments Area, w skrócie SEPA). W obecnym standardzie płatniczym są one jednak realizowane w ciągu doby, czyli pieniądze pojawiają się na rachunku odbiorcy następnego dnia roboczego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Regulator przewidział okres przejściowy, aby dostawcy usług płatniczych mogli się dostosować do nowych wymogów. Państwa z walutą euro mają czas do dnia 9 stycznia 2025 r. Natomiast kraje spoza strefy euro, jak np. Polska - do 9 stycznia oraz 9 lipca 2027 r. Pierwsza data dotyczy uruchomienia usługi odbioru polecenia przelewu natychmiastowego, zaś druga jego nadania.
Transgraniczne finanse UE
Natychmiastowe przelewy SEPA będą musiały być realizowane w czasie rzeczywistym - maksymalnie do 10 sekund. I mają kosztować tyle, co przelewy krajowe. Ponieważ obecnie są droższe, powstały rozwiązania alternatywne. O tym, ile kosztuje „wysłanie” pieniędzy za granicę, można przeczytać TUTAJ.
- Banki będą musiały dostosować swoje systemy rozliczeniowe do nowych wymogów i zadbać zarówno o aspekty techniczne, jak i regulaminowe umożliwiające korzystanie z takich funkcjonalności - mówi money.pl Bartłomiej Nocoń, dyrektor Związku Banków Polskich (ZBP) odpowiedzialny za systemy płatnicze i bankowość elektroniczną.
Jednym z dodatkowych obowiązków, relatywnie trudnych do realizacji pod kątem technicznym, będzie konieczność weryfikowania, czy nazwa odbiorcy przelewu zgadza się z numerem jego rachunku - dodaje.
O krok przed klasycznymi bankami są transgraniczne fintechy. W sierpniu tego roku przelewy SEPA Instant uruchomił Revolut - bank z ofertą skrojoną pod podróżujących. W Polsce firma ma ponad 1 mln klientów.
O ile w krajach strefy euro to dość zrozumiałe posunięcie, o tyle w przypadku krajów spoza niej powstaje pytanie o potrzebę rynkową. - W Polsce zdecydowaną większość (liczbowo i wartościowo) przelewów zagranicznych w walucie euro dokonują głównie firmy i duże korporacje - wskazuje Bartłomiej Nocoń.
Jeśli wprowadzimy w Polsce natychmiastowe przelewy w euro, doprowadzimy do sytuacji, w której przelew z konta polskiego banku do niemieckiego dojdzie niemalże w czasie rzeczywistym. I będzie to standard rynkowy.
Natomiast krajowy standard pozostanie bez zmian. To oznacza, że przelew w rodzimej walucie z banku A do banku B zlecony po południu zostanie zaksięgowany na rachunku odbiorcy dopiero następnego dnia roboczego. Aby pieniądze doszły tego samego dnia, trzeba zlecić przelew przed południem (można to sprawdzić TUTAJ) lub skorzystać z ekstra płatnego „ekspresu".
Unia murem podzielona
Według dra Piotra Gałązki, Dyrektora Przedstawicielstwa ZBP w Brukseli, UE dyskryminuje kraje spoza strefy euro. - Np. bank francuski czy niemiecki ma obowiązek utrzymywać jeden system przelewów, które są bezpłatne albo bardzo nisko płatne. Zaś bank polski, czeski, czy węgierski dwa systemy, zarówno w walucie euro, jak i własnej. To oznacza, że bank spoza strefy euro już ponosi o wiele większe koszty - wyjaśnia rozmówca money.pl.
A będzie ponosił jeszcze większe. - Przykładowo, przelewy w euro np. do Francji będziemy musieli robić natychmiast, ale w koronach czeskich do Czech już nie. To utrudnienie wymiany handlowej między państwami poza strefą euro. Na etapie procesu legislacyjnego przekonywaliśmy, że nie postulujemy wycofania tego projektu, lecz żeby pójść o krok dalej i zbudować taki system płatności natychmiastowych, który obejmie wszystkie waluty krajów UE i będzie zachętą do budowy wspólnego systemu rozliczeniowego - mówi nasz rozmówca.
Unijny regulator nie posłuchał i w konsekwencji luka pomiędzy strefą euro i resztą krajów UE jeszcze bardziej się pogłębi. Problem w tym - uważa Piotr Gałązka - że w ten sposób każe się ludzi i instytucje niemające wpływu na to, czy ich kraj należy do strefy euro, czy nie.
Polska, w przeciwieństwie do Danii, nie zapewniła sobie w traktacie akcesyjnym derogacji w kwestii przyjęcia euro i teraz wszelkie dyskusje naszego kraju z UE - jak słyszymy - sprowadzają się do jednego "wejdźcie do strefy euro, nie będziecie mieć problemu".
Wyższa konieczność
O komentarz poprosiliśmy osobę z kręgów PE, która uczestniczyła w pracach nad wspomnianym rozporządzeniem. Nasz rozmówca zastrzegający sobie anonimowość wypowiedzi twierdzi, że wprowadzenie natychmiastowych przelewów w euro ma sens w kontekście realizowania strategii autonomicznej UE.
Jeśli chcemy, żeby natychmiastowe płatności działały, to musimy wdrażać takie rozwiązania jak SEPA Instant Payment. Aktualizując obowiązujący standard SEPA, wzmacniamy fundament pod budowę europejskiego system płatniczego, niezależnego od korporacji kartowych - uważa nasz rozmówca z kręgów PE.
Jego zdaniem ludzie obecnie nie korzystają z przelewów SEPA, bo idą relatywnie długo i są drogie. Dodaje, że na udoskonaleniu tego standardu płatniczego skorzystają nie tylko klienci detaliczni, ale również firmy - w szczególności te małe. Innego zdania jest Piotr Gałązka.
- Natychmiastowe przelewy nie dadzą wartości dodanej Kowalskiemu mieszkającemu w Polsce i zarabiającemu w złotych, który od czasu do czasu jedzie na wakacje do innego kraju UE - twierdzi przedstawiciel ZBP.
Euro w Polsce. Zdecydowany sygnał dla nowego rządu
Według niego klienci detaliczni robią przelewy prawie wyłącznie w walucie lokalnej - m.in. za prąd, wodę, gaz, przedszkole. Za wydatki za granicą płacą zwykle kartą, bo tak jest łatwiej, albo dlatego, że w razie potrzeby złożenia reklamacji mogą skorzystać z procedury chargeback (zwrot środków - przyp.).
Pośrednio - ostrzega Piotr Gałązka - natychmiastowe przelewy w euro mogą spowodować wzrost opłat za prowadzenie rachunku i przelewy klientom detalicznym w Polsce. Jak wyjaśnia, koszt utrzymania systemu natychmiastowych przelewów w euro, wykorzystywanych przez niewielu konsumentów, zostanie rozłożony na wszystkich bez wyjątku.
Zmianę na lepsze odczują przedsiębiorcy oraz inwestorzy. Przykład takiej korzyści opisał na LinkedInie dr Krzysztof Korus, radca prawny i partner w kancelarii DLK Legal. Z komentarzem można zapoznać się na poniższej grafice.
Regulator przewidział też pewne "bezpieczniki". Otóż bank będzie mieć obowiązek zrobić natychmiastowy przelew w euro w każdej kwocie, ale będzie mógł też wystąpić do KNF o ograniczenie wysokości jednorazowego przelewu, który będzie musiał wykonać na zlecenie klienta poza godzinami funkcjonowania rynku walutowego.
Chodzi o weekendy, w które rynek walutowy jest zamknięty i płynność w walucie obcej jest ograniczona. W praktyce przelew z konta złotowego wiąże się z przewalutowaniem. W przypadku tego ograniczenia nie będzie można jednak zejść z poniżej wyznaczonego w rozporządzeniu progu: 25 tys. euro dla pojedynczej transakcji.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl