Największym wydatkiem parafii pw. św. Mikołaja Biskupa w Tyrawie Wołoskiej był w ubiegłym roku kolejny etap remontu kościoła. Pochłonął 108,2 tys. zł. Ks. Janowi Bobrowi, proboszczowi parafii, nie udałoby się go sfinansować, gdyby nie dotacja z Urzędu Marszałkowskiego (40 tys. zł), od lokalnego konserwatora zabytków (20 tys. zł) oraz gminy (20 tys. zł). Wkład własny z funduszu remontowego parafii wyniósł (28,2 tys. zł.).
Dochody mającej około 2 tys. mieszkańców parafii, choć starczają na bieżące utrzymanie, do wysokich nie należą. Największą pozycją po stronie przychodów są wpłaty na konto lub w tzw. kopertach, które w ubiegłym roku wyniosły 27 tys. 161 zł.
Parafia prowadzi własną działalność gospodarczą polegającą na sprzedaży drewna tartacznego i opałowego, która przyniosła 21 tys. 250 zł. Wierni z własnej kieszeni pokryli wydatki na ogrzewanie (5895 zł) oraz wywóz śmieci (4450 zł). Z ofiar pochodziła również składka na fundusz inwestycyjny w wysokości 18 tys. 678 zł. Na remont kościoła w Rakowej jedna z rodzin przeznaczyła 12 tys. zł.
Można rzec: rok jak każdy, parafia jak każda. Kościoły parafii w Tyrawie Wołoskiej to mikroskopijna część ogromnego majątku Kościoła rzymskokatolickiego (KR) w Polsce. Według stowarzyszenia Neutrum jest on posiadaczem m.in. 24 tys. wpisanych do rejestru zabytków nieruchomości, 17,5 tys. kościołów i kaplic, ok. 200 tys. ha gruntów, 300 gazet i czasopism, 50 rozgłośni radiowych i jednej telewizji (Trwam).
Grunty wielkości dwóch Warszaw
W budowaniu majątku Kościoła ogromny udział miała zlikwidowana w 2011 roku Komisja Majątkowa, której zadaniem był zwrot zagrabionych przez władze komunistyczne nieruchomości w naturze, albo wypłata odszkodowania.
Jak poinformował money.pl ks. prof. Dariusz Walencik z Konferencji Episkopatu Polski, z akt Komisji wynika, że zwróciła ona lub przekazała łącznie 97 293,8 ha gruntów (to tyle, ile zajmuje 10 miast wielkości Torunia albo dwie Warszawy), z czego z zasobu nieruchomości rolnych Skarbu Państwa pochodziło 78 368 ha, reszta – z jednostek samorządu terytorialnego i Lasów Państwowych. Zadośćuczynienie w gotówce wyniosło 143,5 mln zł.
Kościół wciąż jest finansowany pośrednio z budżetu państwa, z którego, według szacunków stowarzyszenia Neutrum, każdego roku otrzymuje około trzech miliardów złotych. Trzeba jednak pamiętać, że za te pieniądze Kościół m.in. dba o swoje, ale jednak zabytki.
Największą pozycję (1,132 mld zł) stanowią pensje dla ok. 15 tys. katechetów i 6 tys. księży oraz zakonnic uczących lekcji religii (średnie wynagrodzenie to 2,3-2,5 tys. zł).
Blisko 300 mln zł rocznie kosztuje utrzymanie 69 wyższych uczelni, seminariów i uniwersytetów. 250 mln zł idzie na dofinansowanie kościelnych sierocińców (538 placówek), szpitali (33), domów opieki (267) i ambulatoriów (244). Na renowację zabytków z pieniędzy podatnika przeznaczanych jest 40-50 mln zł rocznie.
Struktura Kościoła
Ta masa majątkowa służy do obsługi bodaj największej w Polsce struktury instytucjonalno-organizacyjnej. Na samym dole hierarchii pracuje 10254 księży parafialnych. Nieco wyżej są urzędnicy kurialni, diecezjalni, na samym, szczycie – biskupi i Konferencja Episkopatu Polski.
W Kościele obowiązują ściśle przestrzegane procedury, od wypełniania których zależą ścieżki awansu. Każdy proboszcz podlega biskupowi. Na jego ręce składa sprawozdania finansowe, chwali się efektami pracy, radzi w sprawach mniej lub bardziej merytorycznych.
Raz w roku biskup powinien odwiedzić każdą podlegającą mu parafię. To okazja dla proboszcza do zaprezentowania się z najlepszej strony.
- W trakcie takich wizyt szczególnie cenione są wszelkie przejawy umiłowania Kościoła przez wiernych - mówi były ksiądz, który pragnie zachować anonimowość. - Biskup powinien zobaczyć, że proboszcz "rozmodlił" parafię, lud lgnie do Kościoła, a proboszcz panuje. Wtedy może liczyć na awans - tłumaczy.
Finansowanie księdza
Struktura utrzymuje księży. Podstawą osobistych dochodów proboszcza są tzw. stypendia mszalne – ofiary wiernych za odprawienie nabożeństwa w określonej intencji. Datki takie proboszcz może włożyć do swojego portfela albo rozdzielić je pod koniec miesiąca lub tygodnia między zatrudnionych w parafii duchownych.
Drugim źródłem przychodów są tzw. iura stolae (prawo stuły), czyli formalnie dobrowolne datki składane przy okazji poszczególnych sakramentów. Według danych serwisu colaska.pl najbardziej dochodowe dla księży są pogrzeby: stawki wynoszą od 50 zł w Brodnicy do 6000 zł u św. Jana Bosko w Lubinie (w okolicy działają bogate spółki surowcowe).
Zgodnie z prawem kanonicznym ksiądz może odprawić tylko jedną tzw. mszę stypendialną dziennie (w Boże Narodzenie - trzy). Skutecznie ogranicza to zarobki, które rzadko z tego tytułu przekraczają 1000-1200 zł miesięcznie.
Ale do tego trzeba doliczyć datki wręczane podczas kolędy (ksiądz może zatrzymać 25-30 proc.) oraz wynagrodzenie za lekcje religii (od 700 do 2700 zł).
Prócz tego Kościół ma do dyspozycji około 500 etatów w szpitalach, więzieniach, wojsku, policji, straży granicznej, pożarnej itp. Najbardziej intratna jest praca kapelana Krajowej Administracji Skarbowej.
Jak wynika z odpowiedzi ministra finansów na interpelację posła Lewicy Krzysztofa Śmiszka, od 2017 roku w KAS na etatach zatrudnionych jest jedenastu duchownych (10,5 etatu). W listopadzie ub. roku ich przeciętne wynagrodzenie wyniosło 6064,12 zł.
Przepływy finansowe w Kościele są więc pokaźne. Jak mawia stare przysłowie, "kto ma księdza w rodzinie, tego bieda ominie".