Politycy oraz zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości przyjechali 11 stycznia do Warszawy z całego kraju. Przed tłumem sympatyków przemawiał Jarosław Kaczyński, który ostrzegał przed przyjęciem w Polsce euro.
- To plan wielkiego okradzenia Polski i Polaków. Bo wprowadzenie euro to wielkie okradzenie i obniżenie stopy życiowej i całkowite uzależnienie w sensie gospodarczym od Niemiec. To jest przejęcie także wielkiej części naszych zasobów, które mamy w Banku Narodowym. Stąd atak na Bank Narodowy i próba przejęcia tej niezwykle ważnej instytucji, w której mamy dzisiaj już blisko 200 mld dolarów zasobów - powiedział.
Euro w Polsce. Zdecydowany sygnał dla nowego rządu
W ten sposób Kaczyński odniósł się prawdopodobnie do możliwego postawienia prof. Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, chociaż te są niezgodne z konstytucją - uznał Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej.
Przypomnijmy, że pod koniec ubiegłego roku Donald Tusk powiedział, że nikt nie powinien myśleć, że można postawić prezesa banku centralnego przed TS za merytoryczne decyzje i prowadzoną politykę antyinflacyjną. - Niezależność banku centralnego polega na tym, że nie pociąga się do odpowiedzialności za politykę. Ale były działania, które w mojej ocenie naruszały neutralność polityczną instytucji, jak i osoby prezesa - mówił Tusk.
"To jest groza"
Wcześniej lider opozycji mówił, że Polska jest za duża i zbyt szybko się rozwija, a to zmienia geografię polityczną i gospodarczą Europy.
- Tego ci najsilniejsi sobie nie życzą. Przede wszystkim ci najsilniejsi życzą sobie tego, by cała UE została im bezpośrednio podporządkowana. Każdy dziś jakoś może zdobyć dokument ministerstwa sprawiedliwości, gdzie to wszystko jest dokładnie opisane. To jest groza. My mamy stracić wszelkie uprawnienia właściwie we wszystkich ważnych dziedzinach życia społecznego, politycznego, łącznie z polityką zagraniczną i obronną. Czy to będzie państwo? To będzie teren zamieszkania Polaków - grzmiał Kaczyński.