Jak przypomina agencja, po rozpoczęciu inwazji 24 lutego 2022 roku i nałożeniu sankcji na Moskwę wiele zachodnich firm i inwestorów zapowiedziało wyjście z rosyjskiego rynku. "Byli zdesperowani, by wymienić swoje ruble na dolary. Dla traderów walutowych z takich firm jak Goldman Sachs, Citigroup i JPMorgan Chase były to łatwe pieniądze" – komentuje agencja.
Nie mieli oporów
I tłumaczy, że nagle te trzy amerykańskie banki mocno zacieśniły współpracę z dotychczas marginalnymi partnerami: bankami z Kazachstanu i Armenii, czyli krajów uznawanych przez Rosję za sojuszników. Chodzi konkretnie o cztery banki: Halyk Savings Ban, First Heartland Jusan Bank, Kaspi.kz i Ameriabank.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Banki te były w stanie kupować dolary bezpośrednio od rosyjskich banków po kursie obowiązującym w Rosji, który "czasami był znacznie niższy niż ten notowany za granicą" – pisze Bloomberg. Dolary te po wciąż korzystnej cenie odkupowali następnie Amerykanie z Goldman Sachs, Citigroup i JPMorgan Chase, a na koniec sprzedawali je swoim klientom, uciekającym z Rosji, zachowując "zdrową marżę bez narażania się na sankcje".
"Traderzy z Wall Street nie chcieli lub nie mogli wymieniać walut bezpośrednio z rosyjskimi bankami w wyniku sankcji. Ale dla niektórych banków z Kazachstanu czy Armenii, które utrzymują bliskie więzi z Rosją od upadku Związku Radzieckiego, było mniej ograniczeń" – komentuje agencja.
Gigantyczne problemy rubla. Rosjanie w panice
Inni obawiali się konsekwencji
Inni amerykańscy gracze na takie interesy się nie zdecydowali. Jak podaje Bloomberg, pracownicy Bank of America zastosowali się do wytycznych prezesa banku, który zaapelował, by unikali oni wszelkich transakcji, które mogłyby prowadzić z powrotem do Rosji. Również w amerykańskim oddziale banku UBS obawiano się, że takie transakcje mogą być postrzegane jako omijanie sankcji. Na taki handel nie zdecydował się też bank HSBC.
Bloomberg poprosił wszystkie opisane strony o komentarz. Większość z nich nie odpisała, odpowiedziały tylko Kaspi i Ameriabank. Przedstawiciel tego pierwszego banku twierdzi, że firma nie handlowała rublami w znaczących ilościach z Wall Street lub rosyjskimi bankami. Przedstawiciel drugiego tłumaczy natomiast, że handel z Amerykanami stanowił "skromny" udział w ogólnych transakcjach walutowych.
Agencja Bloomberga zaznacza, że firmy z Wall Street nie zostały oskarżone o żadne wykroczenia i nie ma sugestii, że transakcje naruszały sankcje.