Złoty przeżywa umocnienie. Dolar w ciągu ostatnich dni wielokrotnie osiągał poziom poniżej 3,99 zł, a euro oscyluje wokół wartości 4,36 zł. Amerykańska waluta jest najtańsza od wakacji, a europejska od 2020 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tańszy Black Friday
Najbardziej oczywistym miejscem, gdzie można zyskać dzięki niskiej wycenie zagranicznych walut, są zagraniczne sklepy. Zysk nie zawsze jest spektakularny, ale często zostawia coś w naszej kieszeni. Widać to szczególnie w przypadku elektroniki. Z prostego powodu - jest droga.
I tak na jednym z zagranicznych portali karta graficzna Radeon RX 7800 XT kosztuje ok. 555 euro. Uwzględniając obecny kurs, daje to kwotę nieco poniżej 2400 zł. W polskiej wersji serwisu ten sam produkt dostępny jest za 2599 zł. Różnica to niecałe 200 zł. Kurs waluty może mieć tu znaczenie, bo gdyby ten sam produkt przeliczać po kursie "wakacyjnym" - euro przekraczało wówczas 4,65 zł - ta sama karta kosztowałaby około 2600 zł. Rozważanie zakupów za granicą nie miałoby więc większego sensu.
W tym samym zagranicznym sklepie znaleźliśmy iPhone'a 13. Cena niespełna 670 euro daje po przeliczeniu ok. 2920 zł. Cena na tym samym portalu - ale w jego polskiej wersji - to obecnie 3185 zł. Różnica (po przeliczeniu) wynosi więc ok. 265 zł. I ponownie możemy sprawdzić, jak cena kształtowałaby się po przeliczeniu na złotówki, gdyby euro tak bardzo nie staniało. Licząc po kursie "wakacyjnym" (4,65 zł), zapłacilibyśmy niespełna 3120 zł. Zamiast 265 zł w kieszeni pozostałoby nam ok. 60-70 zł.
W przypadku droższych produktów zysk jest oczywiście większy. Nowszy model smartfona Apple - iPhone 15 Pro - na zagranicznym portalu kosztuje 1199 euro. To ponad 5200 zł. Cena w Polsce to 5999 zł - różnica to niemal 800 zł. I tu znów pomaga spadek wartości euro - "wakacyjny" kurs zmniejszyłby teoretycznie nasz zysk o połowę.
Tańsze są również zakupy na mniejszą skalę, nie tylko elektroniki. Różnica nie będzie jednak aż tak odczuwalna, ale dla niektórych zyskanie nawet kilkudziesięciu złotych może być satysfakcjonujące.
Warto śledzić zagraniczne portale w Black Friday. Z uwagi na tanie waluty zakupy w promocji mogą okazać się jeszcze tańsze.
Mniej kosztowny pobyt za granicą
Tańsze euro i dolar sprzyjają też tym, którzy w najbliższym czasie udadzą się na zagraniczny wyjazd lub urlop. Sam zakup wycieczki nie będzie zapewne tańszy. Biura turystyczne kontraktują je z dużym wyprzedzeniem. Na cenę ma też wpływ pora roku. Ale kiedy będziemy za granicą płacić kartą, to niższy kurs pozwoli mniej wydać na posiłki, napoje, atrakcje, przejazdy, upominki dla najbliższych.
Jakie oszczędności może to przynieść? Zakładając, że od początku roku dolar stracił ok. 60 groszy na wartości, każdy tysiąc dolarów przeznaczony na wakacyjne wydatki oznacza zysk w wysokości kilkuset złotych.
Kurs walut wpływa też na ceny produktów importowanych, takich jak owoce cytrusowe, kawa, herbata. W tym wypadku kurs waluty jest jedną ze składowych ostatecznej ceny. Na to, ile dany produkt kosztuje w sklepie, wpływ ma znacznie więcej czynników. Bez wątpienia jednak mocny złoty pomaga w przypadku produktów importowanych ograniczać skutki inflacji.
Ostatnie dane GUS pokazują, że ta wciąż jest wysoka. Średnio wyniosła 6,6 proc. w październiku rok do roku. Produkty importowane podrożały jednak mocno, np. kawa (11,1 proc.) czy herbata (17,3 proc.). Niski kurs zagranicznych walut z pewnością pomoże zahamować wzrost cen tych produktów. Na sklepowej półce nie powinniśmy się jednak spodziewać większych zmian.
Paliwo nie zawsze tanieje, gdy tanieje dolar
W przypadku paliwa sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo niska cena dolara nie musi automatycznie oznaczać tańszych zakupów. Zdarza się, że w reakcji na spadek wartości amerykańskiej waluty cena ropy rośnie. Wpływa na to zmiana popytu. Zazwyczaj wzrostowi ceny ropy naftowej towarzyszy deprecjacja dolara. Nie jest tak jednak zawsze - obecnie pomimo spadku wartości dolara, kurs surowca również nieco się obniża.
Ma na to wpływ sytuacja na Bliskim Wschodzie. W środę rano notowania baryłki ropy Brent na giełdzie w Londynie spadły o 0,24 proc., do 82,25 dol., a amerykańskiej WTI na giełdzie w Nowym Jorku obniżyły się o 0,22 proc., - do 77,60 dol. We wtorek na zamknięciu baryłka ropy Brent kosztowała 82,45 dol., a amerykańskiej WTI 77,77 dol.
Sytuacja na rynku jest skrajnie różna od tej, która przyczyniła się do presji inflacyjnej. 24 lutego 2022 r. - w dniu napaści Rosji na Ukrainę - baryłka Brent kosztowała 99 dolarów, a WTI wyceniana była na 92,8 dol.
W kulminacyjnym momencie wzrostów ceny ropy naftowej dochodziły w USA do 130 dol. za baryłkę, a w Europie były bliskie 140 dol.
Na ceny na stacjach wpływ mają oczywiście i inne czynniki. Polscy kierowcy przekonali się o tym w ciągu ostatnich tygodni jak mało kto. Najpierw paliwo w Polsce taniało - wbrew światowym trendom. Po wyborach - ponownie idąc "pod prąd" sytuacji na rynku - drożało.
Jak długo potrwa wzmocnienie złotego?
Dlaczego jednak polska waluta zaliczyła tak wyraźne umocnienie? Jak zauważa Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl, to nie tylko efekt tego, co dzieje się w Izraelu. Atrakcyjność złotego w krótszej perspektywie wzmacnia prawdopodobne utrzymanie stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Inwestorzy optymistycznie patrzą też na relacje Polski i Unii Europejskiej. To jednak nie wszystko.
"Amerykańska waluta rozpoczęła kolejną odsłonę długoterminowego trendu spadkowego. Będzie on postępował wraz z hamowaniem wzrostu gospodarczego i kontynuacją wygasania inflacji. Dolar nie tylko utraci dotychczasowy wyróżnik pod postacią siły koniunktury, która ostro kontrastuje z zagrożeniem recesją w strefie euro i anemią chińskiej gospodarki, ale znajdzie się pod presją obniżek stóp procentowych" - pisze ekspert.
Dolar i euro mogą być jeszcze tańsze
Co czeka nas w przyszłości? W najbliższych tygodniach trudno spodziewać się jeszcze głębszej przeceny. Bartosz Sawicki prognozuje, że z uwagi na szybkie tempo obniżenia wartości dolara będzie on teraz zyskiwał.
Zdaniem analityka w 2024 r. utrzymanie się siły złotego i słabości dolara w relacji do głównych walut sprawi, że 4 zł za dolara możemy płacić przez dłuższy czas. Mało tego - amerykańska waluta może spaść nawet w okolice 3,70 zł.
Według Bartosza Sawickiego złotego wesprze też relatywnie silny wzrost gospodarczy - dynamika PKB przekroczy według prognoz w 2024 roku 2,5 proc. Kurs euro, który dziś utrzymuje się na poziomie z czasu pandemii, wróci najpewniej do kursu sprzed 2020 roku - w okolice 4,25 zł.
Zdaniem analityka notowania powinny być mniej zmienne niż w minionych trzech latach. Zanim jednak złoty się umocni, podobnie jak w przypadku dolara, na koniec grudnia euro będzie prawdopodobnie kosztować o kilka groszy więcej niż obecnie.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl